Coraz częściej zdajemy sobie sprawę z faktu, że to, jak dbamy o środowisko, ma wpływ na nas samych. Nie tylko ograniczamy użycie plastików czy kupujemy kosmetyki o dobrych składach, lecz także rezygnujemy z dalekich podróży samolotem. Wszystkich, którzy poszukują porad, jak poprawić los swój i planety, zapraszamy na nasz cykl pt. "Klimatycznie" w co drugi wtorek o godz. 16.
Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że plastik szkodzi środowisku, a mimo to nadal otacza nas z każdej strony. Dbając o ekologię, skupiamy się na tym, by unikać kupowania plastikowych butelek, nie korzystać z plastikowych słomek czy używać materiałowych toreb na zakupy. Przy rosnącej świadomości w kwestiach ekologicznych, coraz mniej osób umyślnie wyrzuci do lasu czy na ulicę plastikową słomkę, czy torebkę foliową. Jednak większość z nas nie ma problemu, by nagminnie używać brokatu w przeróżnej postaci. Co wspólnego ma zatem brokat z ekologią i dlaczego powinniśmy ograniczyć jego użycie?
- "Brokat jest szkodliwy dla środowiska i nie jest dużo lepszy dla naszej skóry. W tej dekadzie ludzie nosili brokat na twarzach, w tym na oczach i ustach. Pod koniec dekady brokat zaczął pojawiać się w prawie każdym produkcie kosmetycznym, jaki można sobie wyobrazić. Można teraz kupić maseczki do twarzy, pomadki, kredki do oczu z brokatem i sam brokat w postaci sypkich drobinek. Jednak błyszczący trend nie jest tak efektowny, jak się wydaje. Brokat może być bardzo szkodliwy dla środowiska, ponieważ zazwyczaj wytwarzany jest z mikroplastiku, który trafia do naszych systemów wodnych, a w konsekwencji do żołądków zwierząt. Brokat może również rozkładać się na skórze, uwalniając substancje chemiczne, które mogą zaburzać gospodarkę hormonalną ludzi i zwierząt" - napisała Lindsay Dodgson z Insider.
Zastanawialiście się, czym w ogóle jest popularny brokat? To najczęściej nic innego jak drobinki plastiku powstałe z tworzywa PET, którego rozkład trwa kilkaset lat. Stosowany na różne sposoby brokat (m.in. do ozdabiania makijażu) po zmyciu trafia do kanalizacji, a następnie staje się podzbiorem plastikowych śmieci morskich znanych jako mikroplastik. Takie drobiny plastiku, które mają mniej niż pięć milimetrów długości nie są wyłapywane przez filtry, co powoduje, że trafiają do mórz i oceanów, gdzie mylone z pokarmem są konsumowane przez plankton, ryby, skorupiaki oraz inne organizmy morskie. Plastikowe drobinki kumulują się w ich żołądkach, często prowadząc do śmierci. Zarówno brokat, jak i inne mikroplastiki są poważnym zagrożeniem nie tylko dla środowiska, lecz także bezpośrednio dla naszego zdrowia. Według badań, które przeprowadzili naukowcy z Uniwersytetu Wiedeńskiego, mikroplastik ląduje nie tylko na wysypiskach i w morzach, lecz dociera także do naszego układu pokarmowego. Przebadali oni grupę ośmiu osób z różnych krajów (Austrii, Finlandii, Holandii, Japonii, Polski, Rosji, Wielkiej Brytanii i Włoch) i okazało się, że każda z nich narażona była na szkodliwe działanie plastiku poprzez spożywanie skażonej żywności oraz picie z plastikowych butelek. Znaleziono u nich aż dziewięć różnych tworzyw o średnicy od 50 do 500 mikrometrów, a w każdej z przebadanych próbek kału obecne były cząsteczki plastiku - średnio 20 cząstek na 10 gramów kału.
- Jest to pierwsze badanie tego rodzaju i potwierdza to, co od dawna podejrzewaliśmy - że tworzywa sztuczne ostatecznie docierają do ludzkiego jelita. Szczególne obawy dotyczą tego, co to oznacza dla nas, a zwłaszcza dla pacjentów z chorobami przewodu pokarmowego. Najmniejsze cząsteczki mikroplastiku są w stanie dostać się do krwiobiegu, układu limfatycznego, a nawet do wątroby. Teraz, kiedy mamy pierwszy dowód na mikrodrobiny wewnątrz organizmu, potrzebujemy dalszych badań, aby zrozumieć, co to oznacza dla ludzkiego zdrowia - powiedział Philipp Schwabl, naukowiec z Uniwersytetu Medycznego w Wiedniu, który kierował badaniem.
WWF podaje natomiast, że w ciągu tygodnia człowiek może zjadać pięć gramów plastiku, czyli aż jedną łyżeczkę.
National Geographic postanowiło zapytać wiodących ekspertów ds. mikrodrobin plastiku - Richarda Thompsona oraz Alice Horton, czy brokat w każdej postaci powinien być natychmiast zakazany. Zarówno Thompson, jak i Horton uważają, że póki co jest zbyt mało badań dotyczących konkretnie plastiku, by podejmować tak radykalne kroki i wprowadzać całkowity zakaz produkcji brokatu. - Choć istnieją dowody na gromadzenie się oraz szkodliwość mikroplastików, brak jest wyraźnych dowodów dotyczących konkretnie brokatu - mówi Richard Thompson, biolog morski z University of Plymouth w zachodniej Wielkiej Brytanii. Sugerują jednak, że skuteczniejszymi środkami zaradczymi może być edukacja producentów tego typu produktów, a także konsumentów. - Uważam, że przed zastosowaniem drastycznych środków, takich jak zakaz prawny, musimy promować odpowiedzialne używanie produktów - dodaje Alice Horton.
Szukanie bardziej przyjaznej środowisku alternatywy brokatu to naprawdę spore wyzwanie. Część firm już zaczęło produkować jego ekologiczną wersję z materiałów biodegradowalnych, takich jak np. z folia celulozowa. Obecnie, nie ma jednak badań mówiących, czy eko brokat jest naprawdę neutralny dla środowiska. Naturalny i zupełnie bezpieczny zamiennik brokatu możemy znaleźć natomiast w kosmetykach. Producenci kosmetyków coraz częściej zastępują bowiem drobinki brokatu miką, czyli występującym w przyrodzie minerałem o właściwościach odbijania i rozpraszania światła - to właśnie takich transparentnych zamienników potrzebujemy.
Następnym razem, kiedy sięgać będziesz po dany kosmetyk sprawdź, czy jego błysk wynika z naturalnych składników (np. miki), czy z dodatku plastikowych drobinek. W okresie przedświątecznym zrezygnuj natomiast z brokatowych bombek (jeśli myślisz o kupnie nowych) na rzecz równie pięknych, jednak znacznie łaskawszych dla naszej planety, ozdób szklanych lub wykonanych z naturalnych materiałów.
Poznaj także nasze inne artykuły poświęcone tematyce ekologicznej. Znajdziesz je TUTAJ >>