Nasza planeta potrzebuje nas dziś jak nigdy. Oceany i plaże zaśmiecone są plastikiem. Klimat zmienia się radykalnie. Co jednak zrobić, by realnie jej pomóc? W naszym cyklu "Ludzie w klimacie" pokażemy wam inspirujące sylwetki osób, które zmianę zaczęły od siebie i które dziś pokazują nam, co zrobić, żeby lepiej dbać o nasz dom - Ziemię. Na kolejne odcinki cyklu zapraszamy w każdy piątek o 16.00 na Gazeta.pl.
Krzysztof Rzyman Marta Kondrusik
Krzysztof Rzyman*: Obydwie nazywają się STOR. Jedna, ta na Tamce, jest nieco starsza. Ta, w której jesteśmy teraz, na Brackiej, to miejsce, w którym testujemy nowe rozwiązania. Ale bez pierwszej kawiarni nie byłoby drugiej. To do pierwszej kawiarni wpadła z 2,5 roku temu Areta Szpura. Zaczęliśmy gadać i opowiedziała nam o swojej akcji ze słomkami.
Powiedzieliśmy wtedy, że słomki to oczywiście dobry pomysł, ale że dla nas to za mało. I to nie jest krytyka akcji Arety, która świadomie chciała namówić do rezygnacji właśnie ze słomek, bo wiedziała, że to będzie w miarę proste do wprowadzenia i może pociągnąć inne działania za sobą. W naszej kawiarni właśnie tak to poszło - uznaliśmy, że kubeczki to większy problem.
Od tego czasu dużo się zmieniło, bo teraz większość kubków jest już biodegradowalna. I to się zmienia nawet w wielkich sieciówkach. Natomiast oczywiście wszyscy powtarzają, że najlepsze opakowanie to jednorazowe, które nie zostało wyprodukowane. Dlatego rozwiązaniem są kubki wielorazowe. Wracając do STOR- u: szybko pojawił się u nas kompostownik, żeby przerabiać odpady: niezjedzone resztki ciast, kanapek, niezjedzone rzeczy, część z fusów kawy - choć kompostownik nie jest w stanie przerobić tyle kawy jednocześnie… Mamy taki kompostownik, który przez 24 godziny robi prekompost do roślin.
Trochę go zużywam u siebie, bo mamy dużo roślin w kawiarniach. W większości go rozdajemy, bo nie jesteś w stanie zużyć tyle kompostu, tym bardziej że trzeba go mieszać jeszcze z ziemią w stosunku 1 do 10. Mamy też zaprzyjaźnione poletko, na które go wywozimy.
Kawiarnia STOR Krzysztof Rzyman
Z fusami kawowymi jest cały czas problem, bo mimo że bardzo chętnie je oddajemy na peelingi do twarzy i ciała, ludzie nie mogą tego brać aż w takich ilościach! Rozmawialiśmy z firmami kosmetycznymi, ale one też nie są zainteresowane takimi ilościami. Kiedy robimy duże imprezy kawowe, to czasem fusy wywozi się np. na pola pomidorów - bo są świetnym nawozem dla warzyw.
Ostatnio rozmawiamy ze start-upem który się nazywa EcoBean i który od kwietnia będzie odbierał nasze fusy – na początku będą je przerabiać na brykiet do grilla, czyli jeszcze raz nadajesz fusom "życie", zastępując węgiel drzewny, który musisz pozyskać specjalnie, żeby zrobić brykiet. Docelowo chcą wykorzystać fusy do zrobienia biopolimeru, z którego można będzie robić kubeczki jednorazowe. To by stworzyło gospodarkę obiegu zamkniętego. Kiedy otwieraliśmy tę kawiarnię, celem było wyeliminowanie opakowań jednorazowych. I to się udało.
Ani na kawę, ani na ciasta, ani na kanapki. Mamy tylko kubki wielorazowe, możemy ci je sprzedać. Są tańsze i droższe - wiadomo, że lepiej sobie kupić kubek trochę droższy i mieć go długo, niż kupić kubek tani za dwa złote. Praktycznie już w całej Polsce jest akcja, że z własnym kubkiem płacisz o złotówkę mniej za kawę – tak próbujemy uczyć klientów, żeby z tym kubkiem wracali. Na kanapki pomysł był dużo prostszy, mamy bawełniane chusteczki, w które pakujemy kanapki i zawiązujemy.
Nie, zwykłe chusteczki. Chociaż woskowijki też tutaj sprzedajemy. Aczkolwiek weganie nie lubią woskowijek, bo są z woskiem. Największy problem jest z ciastami - na nie nie ma tak naprawdę dobrego patentu. Jak przyjdziesz z własnym opakowaniem, to super, bo inne opakowania są po prostu drogie.
Nie ma na świecie zbyt wielu sprawdzonych rozwiązań, bo wszystko trochę się dzieje tu i teraz. Wszyscy naraz staramy się wymyślić te rozwiązania i one naprawdę mogą nie mieć precedensu. To, co było podpatrzone, to to, że z dostawcami kawy wyeliminowaliśmy jednorazowe opakowania: czyli nie jest już tak, że każdy kilogram kawy jest zapakowany w paczkę, która jest zrobiona z papieru, w środku papieru jest folia i do tego jest jeszcze plastikowy wentyl, czyli w sumie nie możesz tego wyrzucić do żadnej frakcji, nie ma jak tego rozdzielić, to wszystko zawsze idzie potem do zmieszanych śmieci. Ale są już opakowania albo metalowe, albo plastikowe też z zaworem, które rotują między nami a palarnią. Od zeszłego roku mamy ten patent. Natomiast dostawcy napojów dość niechętnie odbierają swoje szkło, więc je wyrzucamy do szkła. Mało jest jeszcze kaucyjnych opakowań w Polsce.
Problem z kubeczkami na wynos jest taki, że czasem nie mamy tych kubeczków za dwa złote, bo dostawca się nie wyrobił i część ludzi jest oburzona, że nie może wziąć kawy na wynos, a swojego nie noszą, bo nie mają jeszcze takiego zwyczaju. Z kubkami wielorazowymi też jest pewna pułapka: nagle na półce masz trzy rodzaje kubków wielorazowych, a przecież wystarczy, żebyś miała tak naprawdę jeden, nie musisz sobie kupować kubka wielorazowego do kreacji wieczorowej, nie musisz mieć kubka wielorazowego na lato i kubka wielorazowego na zimę, naprawdę wystarczy ci jeden kubek wielorazowy i możesz z nim chodzić tak długo, aż on się zużyje lub go zgubisz. I jest ta cienka granica między tym, co jest niezgodne z ideologią, a robieniem biznesu na tym wszystkim. Oczywiście dostrzegam, że jednak zrobiła się już z tego komercyjna moda.
Jest, bo szukanie nowych rozwiązań jest super: szukanie w każdym miejscu niepotrzebnych jednorazowych rzeczy, które da się wyeliminować. Choćby to, że do kawy mieliśmy wagi, bo przecież przy kawie speciality często korzysta się z wagi - musisz odmierzać cały czas dozę, patrzeć na to, ile wody na ile kawy… Najpierw wyeliminowaliśmy baterie, zastąpiliśmy je akumulatorkami, potem akumulatorki zastąpiliśmy wagami ładowanymi na USB… Cały czas szukamy kolejnych bardzo małych rzeczy, które możemy zmienić. I tak cieszysz się, że ludzie chodzą z wielorazowymi kubkami, a oni się cieszą z tego, że mogą robić coś lepszego. Ale czasem masz też taką niesamowitą frustrację, jak wiesz, że komuś sprzedajesz po raz piąty kubek wielorazowy za dwa złote i wiesz, że znowu go wrzuci do samochodu albo zostawi w szafce w biurze i widzisz, jak jeszcze brakuje nam edukacji.
Też, ale chyba bardziej dlatego, że podobnie patrzymy na świat. Jak patrzę na knajpy wegańskie - to one są w Warszawie od lat, mają swoją stałą klientelę. A nasza klientela to jest już pewnie taki kolejny etap: nasi goście tutaj, którzy są supermłodzi, mają po 20-25 lat, to są ludzie już żyjący w zupełnie innym świecie wartości i to, że np. nie jedzą mięsa, jest dla nich zupełnie naturalne, bo już ich rodzice nie jedzą mięsa.
Kawiarnia STOR Krzysztof Rzyman
Jesteśmy kawiarnią speciality. To oznacza, że świadomie kupujemy znacznie droższą kawę, ale sprzedajemy ją w tej samej cenie, co sieciówki. Dzięki temu my serwujemy gościom lepszej jakości produkt, a farmerzy z Afryki, czy Ameryki dostają godziwe pieniądze. Czyli od początku byliśmy firmą zaangażowaną i odpowiedzialną. A do eko-rewolucji zainspirowała mnie i całą ekipę Areta Szpura (więcej o Arecie i Emmie Szpurach w naszym materiale z cyklu "Ludzie w klimacie"). To wtedy sobie zacząłem myśleć, że rzeczywiście trzeba patrzeć na wpływ biznesu na stan planety, nawet w tej małej skali. Nie możesz powiedzieć "poczekam, aż duży dostawca coś zrobi, to ja to wtedy wprowadzę" - najlepiej jest, jak ta zmiana idzie też od dołu. W naszej kawiarni mam bardzo fajną ekipę z menedżerem Kubą Turniakiem na czele, który to po prostu rozumie. A to bardzo ważne, kiedy wprowadzasz takie zmiany w firmie.
Tak, jestem teraz w zarządzie Zielonych i jestem rzecznikiem partii. Gdy pracowałem przez 11 lat jako dziennikarz, słyszałem o tym wszystkim, co dzieje się z naszą planetą. Już od dłuższego czasu miałem taką potrzebę, żeby zacząć gdzieś działać i angażować się trochę bardziej niż dziennikarsko. Bo choć dziennikarstwo jest super sposobem na zmienianie świata, pomyślałem sobie, że może czas już na coś więcej?
Pracowałem w mediach publicznych jako dziennikarz gospodarczy i z nich odszedłem, jak się zaczęła "dobra zmiana" PiS. My często w ogóle się nie interesujemy tym, co tam się mówi i jak pokazuje się świat, bo wyłączamy radio i telewizję publiczną. Natomiast masa ludzi w Polsce ma dostęp tylko do mediów publicznych, które np. są wyjątkowo dumne ze słów, takich jak "mamy węgla na 200 lat i będziemy go spalać tak długo, jak się da". Bardzo mało się robi z odnawialnymi źródłami energii oraz z problemem śmieci i smogu. To ze względu na to z Zielonymi zrobiło mi się po drodze.
Oczywiście wiedziałem, że Zieloni istnieją w Polsce, ale odkryłem ich na nowo. Być może teraz jest taki dobry czas dla Zielonych i być może Zieloni zmienili też język, którym o sobie mówią. Bo Zielonych możesz kojarzyć z protestującymi w obronie drzew i bardzo dobrze, bo tacy jesteśmy i tak działamy. Ale jak patrzę na warszawskie koło Zielonych, to jest tu sporo ludzi pracujących w warszawskim "Mordorze", ludzi ze świata sztuki, biznesu. Jest na przykład Krysia Boczkowska, była prezeska polskiego oddziału Bosha, która na emeryturze postanowiła się zaangażować w działalność polityczną. Jak trafiłem na tę ekipę, pomyślałem "Da się podziałać!".
Jako rzecznik odpowiadam za komunikację i komunikację z dziennikarzami, natomiast mój numer jest dostępny na stronie internetowej i zadzwonić może do mnie każdy, więc odbieram różne telefony. Ostatnio nawet dzwonił pan, w zasadzie chyba nawet nie do nas, tylko po prostu chciał się komuś wyżalić, że strasznie go zaniepokoiła ta informacja z Parlamentu Europejskiego, że mają być wprowadzone nowe podatki na mięso.
Ta kampania to było rzucenie się na głęboką wodę. W polityce te momenty, kiedy trwa kampania wyborcza, są najgorętsze, a z punktu widzenia życia partii najbardziej intensywne i najciekawsze. Zbierasz też najwięcej doświadczeń, feedback za całą działalność partii w tych okresach między wyborami, na przykład spotykasz ludzi na ulicy, a oni komentują, co jest źle, a co jest dobrze.
W gminach podwarszawskich najczęściej pojawia się temat smogu i temat śmieci - to ludzi bardzo irytuje. Masz nowe kosze ustawione, ale nie wszędzie się mieszczą. Trzeba się nauczyć nowych zasad segregowania, bo np. pojawia się sekcja BIO, do której nie wiadomo co wrzucić, np. czy możesz tam wrzucić kości z mięsa, czy nie?
Brawo. A czy możesz tam wrzucić śmieci w worku? Nie możesz. Chyba, że jest to worek biodegradowalny. To wszystko jest dla ludzi stosunkowo nowe. Dodatkowo zmieniają się jeszcze opłaty i zwykle idą w górę, widać, że ludzie są i zagubieni i sfrustrowani tym, że to segregowanie śmieci w Polsce zmieniało się ostatnio tak często. Mówiono najpierw "osobno daj suche, osobno mokre", a potem nagle "podziel to na tyle i tyle", a potem "to oddziel od tego".
…i nawet jeżeli ona ma komory do różnych śmieci, i powiesz to ludziom, to i tak są sfrustrowani, że całe to segregowanie śmieci na nic. Kampania pokazała mi, to to, że ludzie chcieliby segregować poprawnie, ale że jest to za trudne i źle zakomunikowane. I że ostatecznie mają też takie poczucie, że na nich jest zrzucona cała wina systemowa, to znaczy, że wielkie koncerny całkiem swobodnie mogą wrzucać plastik do Polski, a drobny konsument płaci karę za to, że jego sąsiad pomieszał śmieci.
To jest ogromna bolączka. Miał być rządowy program Czyste Powietrze, zaczął się od niewypału - Komisja Europejska się do niego przyczepiła, zablokowała środki na jakiś czas, widać, że z walką ze smogiem sobie Polska nie radzi i co najgorsze – wybory w tym roku przypadły na okres w miarę bezsmogowy, co spowodowało, że ludzi też to nie dotknęło. Gdyby wybory odbywały się miesiąc później, to pewnie więcej by się o smogu mówiło, ale to problem całkowicie sezonowy - jak jest smog, to o nim mówisz, jak nie ma smogu, to o nim nie mówisz.
Natomiast świadomość problemu jest ogromna. Myślę, że tak naprawdę nikt nie chciałby palić kaloszami albo niskiej jakości węglem, tylko że transformacja - czy to energetyczna, czy w ciepłownictwie - musi być sprawiedliwa. To znaczy, że nie możesz wykluczać ludzi najbiedniejszych, oni nie mogą zostać gdzieś z tyłu dlatego, że ich w tym momencie na to nie stać. Jeżeli robimy rewolucję, to dla wszystkich. A takiego wsparcia brakuje.
***
*Krzysiek Rzyman jest właścicielem dwóch kawiarni STOR, autorem Zielonego Podcastu, współautorem "książki" Less Waste Polska, rzecznikiem Partii Zieloni, wcześniej był dziennikarzem gospodarczym. Gdy jeszcze pracował w Polskim Radiu razem z fotografem Michałem Janicą, założył kawiarnię na warszawskim Powiślu. Kawiarnia zawsze pełna roślin i z bezpłatną filtrowaną wodą dla gości (i czworonogów) "zazieleniła się" pod koniec 2017 roku za sprawą aktywistki Arety Szpury. Zaczęło się od rezygnacji z plastikowych słomek, wstawienia kompostownika i sprzedaży samochodu. Przed wakacjami w 2019 roku Krzysiek razem ze swoją ekipą otworzyli drugą kawiarnię, przy ul. Brackiej. Poprzeczkę w dziedzinie less-waste postawili sobie znacznie wyżej. Postanowili całkowicie zrezygnować z opakowań jednorazowych. I się udało. W trakcie zeszłorocznych wakacji Krzysiek dołączył do Zielonych. Z poparciem tej partii kandydował do Sejmu w tzw. podwarszawskim obwarzanku. W tym samym czasie zaczął nagrywać Zielony Podcast w którym razem z gośćmi rozmawia o tym, jak osiągnąć neutralność klimatyczną, skutecznie walczyć ze smogiem, zachęcić Europejczyków do jeżdżenia pociągami na trasach międzynarodowych (zamiast latania samolotem), czy jak zainstalować panele fotowoltaiczne i magazyn baterii.
*Aga Kozak jest dziennikarką, coacherką i specjalistką z zakresu wellbeing. Pisze min. dla gazety.pl, Gazety Wyborczej, Wysokich Obcasów. Była Dyrektorka Programowa współtworzonego przez nią Instytutu Dobrego Życia. Dla gazet i magazynów lifestylowych, kulinarnych i podróżniczych pisze głownie o rozwoju i przyjemności, w tym przyjemności z jedzenia. Jest specjalistką od pogłębionych wywiadów, autorką jedynej w Polsce rozmowy z Anthonym Bourdainem. W swojej karierze rozmawiała min. z Brene Brown, Stingiem, Gisele Bundchen. Stworzyła ogólnopolski projekt konferencji “Kobiety wiedzą, co robią”. Jest stałą ekspertką min. Dzień Dobry TVN w zakresie wellbeing. Co miesiąc pisze dla Gazety Wyborczej superpopularny newsletter o seksie.