Single w czasie domowej izolacji. "Analizują przeszłość, doszukują się błędów w swoim postępowaniu"

Długotrwała izolacja to trudne doświadczenie dla wielu osób. Szczególnie źle znoszą ją osoby, które żyją w pojedynkę. - Skupiajmy się na tym, na co mamy wpływ. To zwiększa poczucie bezpieczeństwa i może poprawiać samopoczucie - radzi w rozmowie z nami psycholożka Marta Małecka.

Natalia Kondratiuk-Świerubska, kobieta.gazeta.pl: Tyle się mówi o związkach w warunkach domowej izolacji. A jak ta nietypowa sytuacja wpływa na osoby żyjące w pojedynkę?

Marta Małecka, psycholożka ze Środowiskowych Centrów Zdrowia Psychicznego w Warszawie: Oczywiście nie ma jednego schematu. To trudny czas dla nas wszystkich bez względu na to, czy mieszkamy z rodziną, czy sami.

Chwilowe odcięcie się od świata może mieć dobre skutki. Zwłaszcza gdy sami się na to decydujemy. Możemy wówczas zastanowić się nad tym, jakie są nasze potrzeby, czego nam w życiu brakuje. Teraz jednak ta samotność jest narzucona z góry. Niekoniecznie ma więc na nas dobry wpływ.

W przypadku osób, które mieszkają w pojedynkę, może to pogłębiać poczucie osamotnienia. Wielu singli odczuwa smutek związany z tym, że są teraz sami, a inni spędzają ten czas z rodziną czy partnerami. Zaczynają więc analizować swoją przeszłość, mogą doszukiwać się błędów w swoim postępowaniu, co zazwyczaj wprowadza w obniżony nastrój.

Jak można zatrzymać taką gonitwę myśli?

Gdy przytłaczają nas trudne emocje, często nie myślimy racjonalnie. Te myśli wzmagają uczucia, więc lęk czy przygnębienie się nasilają. Zaczynamy myśleć coraz bardziej pesymistycznie i podświadomie szukamy nowych powodów do zmartwień. Bardzo trudno to zakończyć.

Już samo wypowiedzenie tego, co czujemy, jest dobrym sposobem na to, by obniżyć napięcie. Jeśli jednak możemy porozmawiać szczerze z kimś bliskim telefonicznie lub za pośrednictwem komunikatora, to powinniśmy w takiej sytuacji z tego skorzystać.

Jak wówczas mogą pomóc nam inne osoby?

Dzięki rozmowie z przyjacielem czy kimś z rodziny nabieramy zazwyczaj dystansu do pesymistycznych myśli. Poza tym druga osoba, jeśli powiemy jej szczerze, co nas dręczy, może rozwiać różne obawy. 

Co sprawdza się oprócz takich rozmów?

Warto też zastanowić się, gdy odczuwamy lęk lub smutek, na co mam wpływ, a na co już nie. Przykładowo, nie mam wpływu na to, że wybuchła epidemia i że zostały wprowadzone różne ograniczenia. Mogę jednak zadbać o to, by zachować wszelkie środki bezpieczeństwa, takie jak regularne mycie rąk, noszenie rękawiczek czy maseczek ochronnych. Skupiajmy się więc na tym, na co mamy wpływ. To zwiększa poczucie bezpieczeństwa i może poprawiać samopoczucie. 

Warto też teraz poświęcić się temu, co nas ciekawiło, a na co do tej pory nie znaleźliśmy czasu. To mogą być na przykład różne kursy internetowe. Realizacja nowych celów może uchronić nas przed popadaniem w obniżony nastrój.

Słyszałam też niedawno o pewnym ciekawym sposobie. Jeśli potrzebujemy się pomartwić, to zapiszmy na kartce różne rzeczy, które nas niepokoją. A potem zagospodarujmy jedynie pół godziny w ciągu dnia na przejmowanie się nimi. Od siebie dodam, że te spisane zmartwienia warto także przedyskutować telefonicznie z kimś bliskim.

A co z wiadomościami dotyczącymi pandemii? Wiele osób sprawdza je całymi dniami.

Takie bombardowanie negatywnymi informacjami nie wpływa pozytywnie na nasze myślenie. Oczywiście, powinniśmy dowiadywać się, co się dzieje. Ale lepszym rozwiązaniem jest, by takie informacje sprawdzać tylko raz dziennie, na przykład rano lub wieczorem.

Co jeśli próbujemy zwalczyć zły nastrój czy lęki, a nic nie przynosi skutku?

Zdarza się, że sami nie jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić. Rozmowy z bliskimi też nie pomagają. Dodatkowo nie mamy energii na wykonywanie różnych codziennych czynności czy naszych hobby. W takich przypadkach najgorsze, co może być, to zmaganie się samemu z problemem.

Gdzie należy szukać pomocy?

Ostatnio uruchomiono wiele infolinii ze wsparciem. Wielu specjalistów pracuje w formie teleporad (np. w Środowiskowym Centrum Zdrowia Psychicznego). Są także tacy, którzy prowadzą konsultacje przez Skype. Wiadomo, że to nie to samo, co rzeczywisty kontakt z drugą osobą. Jednak w takich warunkach lepsze jest takie rozwiązanie, niż zmaganie się z problemem w pojedynkę. 

Lepiej skorzystać z porady psychologa, psychoterapeuty czy psychiatry?

Zdarza się, że lęk jest tak silny, że rozmowa terapeutyczna do nas nie dociera. A czasami już sam fakt, że ktoś się wyśpi, dzięki lekom przepisanym przez lekarza psychiatrę, diametralnie zmienia jego życie i sposób myślenia.

Jednak w pierwszej kolejności zalecałabym rozmowę z psychologiem lub psychoterapeutą. Bo może jest to kryzys, który nie wymaga leczenia farmakologicznego lub chwilowo obniżony nastrój, na który pomoże taka konsultacja. Ci specjaliści mają także kompetencje, by ocenić, czy w naszym przypadku jest potrzebna wizyta u psychiatry, który ewentualnie przepisze leki.

Więcej o: