Jak poinformował "Malay Mail", Lionel Vytialingam postanowił zaopiekować się zagubionym psem. Podczas oględzin zwierzęcia mężczyzna zauważył przypiętą do jego szyi kartkę. Okazało się, że jest to list od byłego właściciela psa.
Co ciekawe, wiadomość została napisana w imieniu zwierzęcia. - Nazywam się Siggy i jestem najbardziej kochanym i troskliwym psem. Mój pan nie może się mną już zajmować. Jest mu bardzo przykro, że musiał mnie tutaj zostawić. Proszę, zabierz mnie do domu - przeczytał w liście Malezyjczyk.
Oprócz tego dowiedział się także m.in., że to pięcioletnia suczka rasy goldendoodle, która nie została wysterylizowana. List wzruszył i zadziwił mężczyznę. - Wybuchnąłem płaczem - wyznał w jednym ze swoich postów na Facebooku.
Wydarzenia rozegrały się w czasie światowej pandemii. Mężczyzna podzielił się historią w mediach społecznościowych, a wspólne zdjęcie z psem opatrzył żartobliwym podpisem "miłość w czasach koronawirusa". Oprócz tego zaapelował także do innych osób, by nie decydowały się pochopnie na porzucanie swoich zwierząt na ulicy.
Przeczytaj także: