BEAUTY
Sutek wytatuowany przez Sylwię Dobrowolską (fot. Sylwia Dobrowolska/ AmazInk)
Sutek wytatuowany przez Sylwię Dobrowolską (fot. Sylwia Dobrowolska/ AmazInk)

Aga Kozak: Ile kolorów potrzeba, żeby stworzyć sutek?

Sylwia DobrowolskaSylwia Dobrowolska fot. Lidia Skuza

Sylwia Dobrowolska*: My mówimy o tym profesjonalnie "odtworzyć brodawkę piersiową". Sześć.

Wystarczy jedynie sześć kolorów, żeby odtworzyć każdą brodawkę na świecie. A każda z nich jest inna – nie ma dwóch takich samych, są jak linie papilarne, odciski palców.

Moglibyśmy się po nich rozpoznawać.

sutek wytatuowany przez Sylwię Dobrowolskąsutek wytatuowany przez Sylwię Dobrowolską fot. materiały prasowe

Jak długo powstaje taka brodawka?

45 minut do godziny. Trzeba się liczyć jednak, z tym że trzeba go będzie dopigmentować – więc cały zabieg to zazwyczaj dwie wizyty. Zdarza się jednak, że skóra wymaga więcej czasu i uwagi.

A kiedy ustala się "chciałabym mieć właśnie taki kształt, a taki kolor"?

Przed wizytą telefonicznie umawiamy się na wizytę, a potem wysyłamy sobie zdjęcia. Na zabieg do mnie przyjeżdżają panie z całej Polski, więc nie ma sensu, żeby jechały — czasem bardzo daleko — tylko po to, żeby się pokazać i pogadać.

Mój telefon jest więc pełen popiersi bez głowy… Zresztą ja swoje klientki rozpoznaję po piersiach!

A kształt i kolor wybiera się też bezpośrednio przed pigmentacją.

A jak się to ustala?

Panie, i — co ważne — panowie, bo i oni przecież chorują, lub ulegają poparzeniom, co sprawia, że tracą, lub nie wykształcają się u nich brodawki piersiowe wraz z otoczką — opowiadają nam, o czym marzą.

Panowie zwierzają się, że oni też mają niełatwo, bo kobiety nie pokazują tak często torsów w przestrzeni publicznej…

Trudne jest odtworzenie brodawek przy mastektomii bilateralnej, czyli gdy odjęte są i odtworzone dwie piersi. Ale wtedy też dajemy radę. Klient/ka przed zabiegiem nam opowiada, czego by chciał/a, a osoby po bilateralnej pytamy, czy pamiętają jakie miały brodawki: bardziej okrągłe, eliptyczne, brązowe czy różowe. W większości przypadków panie i tak zdają się na nas – i my dopasowujemy do nich kształt i kolor.

To, czym dokładnie się zajmujesz? Jak to się nazywa?

Nie ma nazwy dla mojego zawodu – jestem czymś między tatuażystką a kosmetolożką. Bywamy nazywane linergistkami, choć mamy też pomysł na pigmentologa/pigmentolożkę. To, czym się zajmuję, można nazwać makijażem permanentnym, ale jest to działanie paramedyczne – zajmujemy się bowiem odtwarzaniem brodawek piersiowych u osób, którym choroba lub zdarzenie losowe je zabrało.

Nasza technika pigmentacji nazywa się Amazink Areola. „Ink" z zamierzonego „błędu" w nazwie to tusz, od amazing — niesamowitej rzeczy, bo tylko takie staramy się tworzyć. Ktoś o nas kiedyś powiedział, że wykonujemy „iniekcje szczęścia", bo panie po tych naszych zabiegach są bardzo szczęśliwe. Kończą pewien etap życia związany z chorobą – zazwyczaj nowotworową. 

Sutek wytatuowany przez AmazInkSutek wytatuowany przez AmazInk fot. materiały Amazink

Co słyszycie od nich po zabiegu?

"Nareszcie czuję się kompletna", "znów czuję się kobietą", "odzyskałam to, co zabrała mi choroba". A ponieważ tonujemy też blizny po operacjach, czasami nakładamy na nie kamuflaż – panie patrząc po naszych zabiegach w lustro, są "skończone". Nie powiedzą już o swoich piersiach, że są "ślepe" – a tak czasem się zdarza…

Brzmi strasznie!

„Ślepe twory", „kolano", „balony" – tak nazywają swoje odtworzone piersi kobiety bez kompleksu otoczka-brodawka.

Panie nie traktują ich jako części ciała, przynajmniej nieintymną. Tymczasem kiedy odtworzymy brodawkę, zaczynają się zakrywać! W końcu nie odwracają wzroku od lustra, zaczynają kupować sobie koronkowe biustonosze…

I o ile my – zdrowe — często ukrywamy to, że sterczą nam „sutki",  to nasze klientki po mastektomii zrobią dużo, żeby to właśnie pokazać.

Sutek wytatuowany przez AmazInkSutek wytatuowany przez AmazInk fot. materiały AmazInk

Ale proszę mi powiedzieć – jak to jest możliwe, że po rekonstrukcji sterczą sutki?

Nasi lekarze robią ogromne postępy w rekonstrukcjach i przepięknie piersi odtwarzają. Kiedy to robią — jak to mówię - "wiążą supełek" ze skóry: czyli rekonstruują brodawki piersiowe, które my dokolorowujemy/dopigmentowujemy. To już wtedy pełna iluzja otoczki i brodawki. Taką pracę najbardziej kochamy — w bliskiej współpracy z lekarzami.

To jak to się zaczęło? Jak zaczęłaś odtwarzać brodawki piersiowe?

Osiem lat temu pracowałam w branży kosmetycznej, jednak uczuliłam się  na wszystko, na co tylko mogłam uczulić się w gabinecie.

W momencie załamania – musiałam przecież zmienić całe życie! -  przypomniało mi się, że kiedyś widziałam w jakimś amerykańskim programie tatuowanie brodawek i że kiedy to oglądałam, obiecałam sobie, że kiedyś się tego nauczę.

No ale jak? Nie było takich szkoleń… Drążyłam, drążyłam i zaczęłam po prostu robić kursy makijażu permanentnego. Na jednym z kursów — na którym były tylko dwie osoby! — poznałam moją partnerkę biznesową, też Sylwię Kingę z doktoratem z kosmetologii. Zajmowała się makijażem medycznym i kamuflażem. I tak to się zaczęło…

Sylwia Dobrowolska i dr. Sylwia Nawrot czyli AmazInkSylwia Dobrowolska i dr. Sylwia Nawrot czyli AmazInk fot. materiały prasowe

Wiesz, na czym ćwiczyłam pierwsze areolki – brodawki piersiowe?

Na czym?

Na świńskich nóżkach: bo wtedy jeszcze nie było sztucznych skórek do ćwiczeń.

Poszłam do rzeźnika i kupiłam golonki, i zaczęłam tatuować je tak dobrze na, ile mi moje zdolności plastyczne i ambicja pozwalały.

Potem zaczął się proces uświadamiania m.in. amazonek – rozmawiania o tym, co możemy zrobić.

Moją pierwszą odtworzoną brodawkę robiłam pięć godzin, podczas których prawie nie oddychałam z emocji!

I tak to poszło: ja rysowałam, druga Sylwia rozkładała moje metody na czynniki, algorytmy: stworzyłyśmy własną metodę pigmentacji, napisałyśmy pierwszą na świecie książkę w tej dziedzinie. Potem pojawiły się konferencje, prośby o nauczanie na całym świecie. Panie noszą "nasze" brodawki na wszystkich kontynentach…

Ile z nich wykonałaś ty?

Zakładając, że zdarzają się dni, że robię po sześć, to jest tego sporo: ale przestałam liczyć. Zresztą my robimy nie tylko brodawki piersiowe, lecz i inne pigmentacje medyczne, choćby już wspomniany kamuflaż, czyli ukrycie blizn, czyli odtworzenie struktur skóry. A np. kamuflażem na bliznach na głowie – po przeszczepach skóry np. – jest odtworzenie mieszków włosowych. Robimy tym samym "zagęszczanie" włosów.

Bywa, że wykonujemy kamuflaże blizn np. na wargach sromowych. Odtwarzamy też struktury penisa dla osób, które są w tranzycji płci. Bo taki odtworzony penis jest "płaski" a my dodajemy mu szczegóły imitujące strukturę. Czasem też dorysowujemy paznokcie na kikutach po amputacji palca.

Ale wytłumacz mi, jak ty odtwarzasz ten mieszek włosowy…

Wszędzie tu działamy na złudzeniach optycznych. Czyli są to rysunki, które dają złudzenie ściętego, zgolonego włosa – takie kropeczki, które budujemy warstwowo. To daje wrażenie "zagęszczenia włosów" u pacjentów/pacjentek np. z łysieniem hormonalnym.

Odtworzenie mieszków włosowychOdtworzenie mieszków włosowych Fot. materiały AmazInk Areola

Dzięki tej pigmentacji skóra na głowie np. tak się nie świeci — a to się zdarza również przy alopecji, która niestety nie omija też dzieci.  Dla osób dotkniętych tymi chorobami wykonujemy też złudzenie brwi przez odwzorowanie naturalnego ułożenia włosa. Dopóki się takiej brwi nie dotknie, można się nie zorientować, że to pigmentacja, bo działają tricki optyczne: skoki światła i cienia. Pomagamy też osobom po rozszczepieniach wargi: rozluźniamy blizny, odtwarzamy koloryt ust.

Te wszystkie zabiegi jeszcze nie są refundowane przez NFZ?

Nie, choć są już kraje, w których już są, ale rozmawiamy z NFZ – sytuacja pandemiczna wszystko jednak utrudnia.

A jak ktoś nie ma na zabieg pieniędzy, to znajdujemy sposób: np. na naszych szkoleniach modelki nie płacą za wykonany zabieg pigmentacji.

To, jaka jest normalna cena brodawki?

Całkowity koszt — ze względu na ilość zużytych igieł, pigmentu, naszą pracę — to 2-2,5 tysiąca złotych. My używamy swoich własnych materiałów, stworzonych przez siebie pigmentów, bo te uznajemy za najlepsze przy naszej metodzie, której uczymy na całym świecie: wykształciłyśmy już ponad tysiąc studentów i studentek. W Polsce też mamy coraz więcej specjalistów z naszej dziedziny. Staramy się przekazywać im wiedzę na najwyższym poziomie i autoryzować salony, ale wiemy, że zdarzają się naśladowcy naszych sposobów pracy, którzy wykonują naszą pracę nieudolnie. Boli mnie to, bo uważam, że osoby, które przeszły tak dużo podczas choroby zasługują na najwyższą jakość i dobre traktowanie.

Czy amazonki przysyłane są przez lekarzy? Czy same się o was dowiadują?

Coraz częściej przez lekarzy, bo my z wieloma z nimi ściśle współpracujemy. I to zarówno w całej Polsce jak i poza granicami kraju – panie nie muszą też jechać daleko na zabieg, bo nasi studenci są już w wielu miastach na całym świecie.

Sylwia DobrowolskaSylwia Dobrowolska fot. Lidia Skuza

Sylwia Dobrowolska* - artystyczna dusza dwuosobowego zespołu Amazink Areola. Specjalistka mikropigmentacji medycznej i makijażu permanentnego, microbladingu, trychopigmentacji, usuwania tatuaży oraz microneedlingu. Współzałożycielka Instututu Micropigmentation Art&Science zrzeszającego artystów PMU z całego świata.