Emerytury stażowe miałyby wprowadzać możliwość przejścia na emeryturę po przepracowaniu odpowiedniej liczby lat - 35 lat w przypadku kobiet i 40 lat w przypadku mężczyzn. Wprowadzenie wcześniejszych emerytur zapowiadał w swoich kampaniach wyborczych Andrzej Duda, jednak do tej pory nie doczekaliśmy się prezydenckiego projektu.
Od 7 lipca "Solidarność" zbiera podpisy pod swoim projektem obywatelskim. 15 lipca ruszyła kampania. Związkowcy zbierają podpisy w siedzibach regionalnych NSZZ "Solidarność". Muszą ich zebrać 100 tysięcy, aby projekt trafił do sejmu.
Opowiadając się za emeryturami stażowymi, działasz nie tylko w swoim interesie, ale przede wszystkim w imieniu wszystkich pracowników, którzy ciężką pracą zapracowali lub zapracują na zasłużony odpoczynek - czytamy na oficjalnej stronie projektu.
Teraz do dyskusji o emeryturach stażowych włączyła się także Lewica, która przypomina, że swój projekt złożyła już rok temu, ale dalej leży on w "sejmowej zamrażarce":
W 2035 roku niemal 27 proc. osób będzie na emeryturze. To ogromne wyzwanie i dla państwa, i dla polskiej gospodarki. Ale to nie może być wymówka, żeby ograniczać świadczenia emerytalne i rentowe albo wykluczać z prawa do emerytur jakiejś części społeczeństwa - mówiła na konferencji w Sejmie posłanka Lewicy Magdalena Biejat.
Swój projekt o emeryturach stażowych Lewica złożyła w marcu 2020 roku, jednak do tej pory sejm się nim nie zajął. Posłanka Lewicy Katarzyna Kotula zauważa, że "do dziś ten projekt nie doczekał się numeru druki i utknął w sejmowej zamrażarce". Posłowie Lewicy planują jednak ruszyć z projektem:
Niezwłocznie zwrócimy się o nadanie numeru druku, a także o jak najszybsze włączenie do porządku obrad propozycji Lewicy ws. emerytur stażowych - zapowiedziała Katarzyna Kotula.
Tak naprawdę nie wiadomo, czy emerytury stażowe w ogóle wejdą w życie. Najbliżej realizacji projektu jest Lewica. Przed "Solidarnością" jeszcze długa droga, aby projekt w ogóle trafił do sejmu.