Pracownicy ZUS mają dużo pracy. Kolejne projekty dotyczące świadczeń wypływają ze strony rządu. Wypłaty dodatków socjalnych, emerytur czy innych finansowych zobowiązań są wykonywane przez urzędników, których zadaniem jest dopilnowanie tych obowiązków. Już w ubiegłym roku 2020 mówiło się o ogromnych opóźnieniach w wypłacaniu zasiłku macierzyńskiego, a także braku płynności w przypadku innych świadczeń. Wynikało to z niewystarczającej liczby pracowników i chaosu spowodowanego koronawirusem. Obecnie sytuacja nie uległa wielkiej poprawie. Świadczeń jest coraz więcej, a rząd chce zasilić dodatkową gotówką kolejne grupy społeczne. Pracownicy ZUS mają dosyć i planują strajk. Niewykluczone, że wyrazem buntu będzie wstrzymanie świadczeń. Czy dojdzie do kryzysu?
Pracownicy ZUS to niewielka grupa osób, na której barkach spoczywa odpowiedzialność za wypłacanie określonych należności. Składane wnioski są rozpatrywane, a finanse przydzielane poszczególnym osobom. Nowe ustawy wchodzą w życie, a chętnych do pracy brakuje. Funkcjonariusze skarzą się na nadgodziny i nadmiar obowiązków, których w ich ocenie jest nieproporcjonalnie dużo do zarobków. W planach jest strajk, który ma na celu poprawę wynagrodzenia dla pracowników, oraz warunków pracy w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych.
Pracownicy ZUS zapowiedzieli strajk, jeśli ich warunki pracy nie ulegną poprawie. Sekretarz zarządu głównego Związku Zawodowego Pracowników ZUS przyznała, że na początku zatrudnienia zarobki wynoszą 2,8 tys. zł brutto, czyli tyle ile płaca minimalna. Podwyżka jest możliwa dopiero po 5 latach i wynosi 3 tysiące złotych. Od pracowników wymagane jest tzw. branie nadgodzin. Sekretarz przyznaje, że bez strajku sytuacja pracowników ZUS prawdopodobnie nie ulegnie zmianie i zwyczajnie "nie dadzą rady". Obowiązki dotyczące wypłaty świadczeń są wykonywane przez ludzi, a nie maszyny, a obowiązków stale przybywa.
Obsługujemy już 300+, tarcze antykryzysowe, a mamy jeszcze robić 500+, a po wejściu w życie Polskiego Ładu zająć się obsługą 12 tys. na drugie dziecko i bonu mieszkaniowego. Nie damy rady
-mówi Sekretarz zarządu głównego Związku Zawodowego Pracowników ZUS Monika Ditmar w rozmowie z money.pl.
Zdaniem związków zawodowych strajk jest ostatecznością, jeśli prowadzone rozmowy nie przyniosą oczekiwanych skutków. O strajku słyszy się jednak coraz częściej co nie jest dobrą prognozą dla wielu obywateli. Jeśli rząd nie wywiąże się z podwyższenia płac lub zmniejszenia nadmiaru obowiązków, pracownicy planują wstrzymanie wypłacania świadczeń na czas, na czym może ucierpieć wiele rodzin.