Propozycja Państwowego Instytutu Ekonomicznego o wprowadzeniu bezwarunkowego dochodu podstawowego wywołuje wiele kontrowersji. Choć świadczenie ma na celu podniesienie życia obywateli oraz niwelowanie nierówności społecznych, to niestety może nie przynieść oczekiwanych rezultatów.
Bezwarunkowy dochód podstawowy zakłada wypłacanie wszystkim obywatelom świadczenia w wysokości 12000 zł miesięcznie na każdą osobę dorosłą i 600 złotych na każde dziecko, bez względu na status społeczny czy dochody.
Wypłata takiego świadczenia miałaby na celu zaspokojone podstawowych potrzeb każdego człowieka - czytamy w raporcie "Bezwarunkowy Dochód Podstawowy. Nowy pomysł na państwo opiekuńcze?"
Bezwarunkowy dochód podstawowy testowany jest teraz w Niemczech. Na razie nie wiadomo, czy takie rozwiązanie zostanie wprowadzone w Polsce. W teorii miałyby być to pieniądze gwarantujące przeżycie. Eksperci jednak mają wątpliwości co do pomysłu PIE.
Wprowadzenie bezwarunkowego dochodu podstawowego niesie za sobą konsekwencje. Państwo nie posiada własnych pieniędzy, więc aby coś obywatelom dać, musi najpierw coś zabrać.
Jeśli wypłacamy wszystkim po równo gigantyczne pieniądze, duża część trafia do bogatych. Ale żeby w ogóle te środki wypłacać, najpierw musimy je znaleźć. Podnosimy więc podatki lub tniemy po usługach publicznych albo innych świadczeniach. I tak może się zdarzyć, że stracą na tym biedniejsi - dostaną transfer w miejsce innego transferu, bogatsi zaś zyskają. - mówił dla "Gazety Wyborczej" dr hab. Michał Brzeziński, ekonomista z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Internauci są podzieleni. Część jest za wprowadzeniem bezwarunkowego dochodu podstawowego, a część mówi stanowcze "nie".
Jestem za wprowadzeniem. Nie jestem z tych bogatych, ale nie mam nic przeciwko. Skoro pracuję i ma to być dla wszystkich, to niech mają, a nie żeby znowu nieroby skorzystały - czytamy w jednym z wpisów.
Dochód podstawowy? A czymże on będzie, gdy wszyscy potrzebujący go otrzymają i natychmiast inflacja go zeżre?