Bezwarunkowy Dochód Podstawowy wciąż na tapecie. Świadczenie, którego głównym założeniem jest zniwelowanie nierówności społecznych oraz podniesienia jakości życia obywateli RP, wciąż budzi spore kontrowersje wśród społeczeństwa.
Bezwarunkowy Dochód Podstawowy – nazywany jest również Bezwarunkowym Dochodem Gwarantowanym lub obywatelskim. W ten sposób określa się świadczenie pieniężne, jakie mogłoby być wypłacane przez państwo każdemu obywatelowi niezależnie od wykonywania przez niego pracy, wysokości dochodu czy poziomu zamożności – głosi raport Państwowego Instytutu Ekonomicznego
Wprowadzenie świadczenia miałoby doprowadzić do podniesienia podatków i ograniczenia świadczeń socjalnych. Jakie wsparcie miałoby gwarantować?
Cała idea BDP polega na tym, że państwo miałoby gwarantować każdemu obywatelowi środki finansowe niezależnie od dochodu, statusu społecznego czy sytuacji finansowej. Zaproponowana kwota jest równa 1200 złotych na każdego dorosłego obywatela i 600 złotych na dziecko. Beneficjenci nie muszą spełniać żadnych konkretnych warunków, a przy otrzymaniu świadczenia można normalnie pracować. Póki co jednak BDP jest jedynie inicjatywą Państwowego Instytutu Ekonomicznego, a żadne konkrety dotyczące tego, czy wejdzie w życie, nie zostały jak dotąd podane.
A jakie zdanie mają na ten temat eksperci? Czy ich zdaniem BDP może zmienić jakość życia Polaków?
Na pierwszy rzut oka BDP wydaje się być genialną opcją. Otrzymywanie stałego świadczenia mogłoby nieco uspokoić Polaków, zapewniając im z góry nadane środki na przeżycie. Okazuje się jednak, że sprawa wcale nie jest taka prosta. Co ciekawe, zdaniem ekspertów, na wprowadzeniu tego typu świadczenia, najwięcej stracić mogą ci biedniejsi.
Jeśli wypłacamy wszystkim po równo gigantyczne pieniądze, duża część trafia do bogatych. Ale żeby w ogóle te środki wypłacać, najpierw musimy je znaleźć. Podnosimy więc podatki lub tniemy po usługach publicznych albo innych świadczeniach. I tak może się zdarzyć, że stracą na tym biedniejsi – dostaną transfer w miejsce innego transferu, bogatsi zaś zyskają
– mówi dla „Gazety Wyborczej" dr hab. Michał Brzeziński.
Nowa idea budzi dyskusję społeczną. Nasi czytelnicy nie kryją oburzenia wobec wprowadzenia w życie tak absurdalnego według nich świadczenia:
Jeśli można dostawać pieniądze za zero wysiłku, to albo ich wartość będzie zmierzać do zera, albo wysiłek stanie się warty zero. W obu przypadkach oznacza to socjalizm, jaki znamy z PRL.
Osobom pracującym, emerytom, rencistom, matkom wychowującym małe dziecko /eci można dać, żeby wspomagać. Natomiast ci, którzy nie pracują, bo się nie chce, nie powinni dostawać w ogóle. Ośrodki Pomocy dają pieniądze pijakom i nierobom.
A kto za to zapłaci? Kolejna horrendalna podwyżka podatków dla przedsiębiorców, by sfinansować "bezwarunkowy dochód gwarantowany" dla nierobów?