Więcej podobnych artykułów przeczytacie na stronie głównej Gazeta.pl
Po raz pierwszy o emeryturach stażowych zrobiło się głośno w 2010 roku, kiedy projekt złożyło OPZZ. Wówczas zebrano 800 tys. podpisów obywateli. Niestety, zazwyczaj projekty obywatelskie są odrzucane i nie spotykają się z poparciem Rządu. We wrześniu tego roku związkowcy z "Solidarności" uzbierali łącznie 235 tys. podpisów, pomimo tego, że wymagane było tylko 100 tysięcy. To oznacza, że formalności, aby projekt trafił do Sejmu zostały spełnione. Czy to wystarczy, aby uznano emerytury stażowe?
Jeśli ustawa wejdzie w życie, to "Solidarność" deklaruje, że obowiązywać będą przepisy:
Wymagana liczba 100 tysięcy podpisów, to niezbędna formalność, która została dopełniona. Teraz pozostaje czekać. Związkowcy "Solidarności" złożyli już w połowie czerwca w Sejmie projekt ustawy o emeryturach stażowych. Potrzebowali jednak czasu do września, aby ustawa mogła w pełni zostać rozpatrzona. Prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że przed nami druga procedura, dotycząca przedstawienia projektu w Sejmie. Pozostaje zatem czekać na werdykt, a być może ustawa wejdzie w życie jeszcze w tym roku. Wszystko zależy od tego, jak długo potrwają obrady w tej sprawie.
Związkowcy "Solidarności" chcą, aby emerytura stażowa była prawem, a nie obowiązkiem. Oznacza to, że emerytura liczona w związku ze stażem pracy, a nie liczbą lat, którą określa się mianem wieku emerytalnego zależała od obywatela. Jeśli emerytury stażowe wejdą w życie, to kobieta będzie mogła pójść na emeryturę po przepracowaniu 35 lat, a mężczyzna 40 lat. Solidarność" chce też, aby emerytura stażowa nie była niższa od emerytury minimalnej przypadającej w danym roku. Aktualnie emerytura minimalna wynosi 1250,88 zł brutto, czyli 1022,30 zł "na rękę".
Porozmawiajmy o urodzie. Wypełnij naszą ankietę TUTAJ