Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Podatek katastralny obowiązuje już w wielu państwach europejskich. W przestrzeni publicznej pojawiają się coraz częściej głosy, że taka forma podatku od nieruchomości miałaby pojawić się także w Polsce. Czy rzeczywiście jest się czego obawiać?
Aktualnie obowiązujący podatek od nieruchomości w Polsce to opłata roczna w wysokości do kilkuset złotych, ustalana na podstawie powierzchni nieruchomości. Podatek katastralny miałby natomiast opierać się dodatkowo na wartości, na którą składa się wiele czynników tj. lokalizacja czy standard. Im droższa nieruchomość, tym większy oznaczałoby to podatek. Jego kwota mogłaby wynosić zatem nawet do kilku tysięcy złotych.
Coraz częściej pojawiające się informacje i spekulacje powstające wokół tematu wprowadzenia podatku katastralnego wzbudziły wśród wielu osób obawy. Pomysł ten był szeroko komentowany, w tym przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców:
Następny z pomysłów Ministerstwa, to podatek katastralny od drugiego bądź trzeciego mieszkania ocenić należy jako kolejny cios w klasę średnią, a także tych, którzy z przyczyn życiowych (np. spadek) weszli w posiadanie więcej, niż jednego mieszkania.
W internetowych dyskusjach można zauważyć, że inicjatywa ta nie zyskała sympatii również społeczeństwa:
Jeszcze trochę to wprowadzą za oddychanie na świeżym powietrzu
1% to już dużo. Mniej więcej 1/5 czynszu od najemcy. Do tego dochodzą remonty, opłaty agencji nieruchomości, okresy bez najemcy.
W związku z narastającymi doniesieniami medialnymi głos postanowiło zabrać w końcu Ministerstwo Finansów. W krótkim oświadczeniu opublikowanym 10 listopada za pośrednictwem Twittera resort stanowczo zaprzecza, aby trwały prace nad wprowadzeniem podatku katastralnego:
Rząd nie planuje wprowadzenia podatku katastralnego. Informacje, które pojawiają się w przestrzeni medialnej są nieprawdziwe.