Interesuje cię tematyka świadczeń? Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Inflacja w Polsce nie zwalnia, a jedynie wciąż rośnie. Niestety odbija się to na portfelach wszystkich, ale zwłaszcza tych zarabiających najmniej i emerytów. Postulaty związkowców, zaniepokojonych bezczynnością rządu w czasie największej od 20 lat inflacji chcą to zmienić i wprowadzić kolejną w ty roku waloryzację rent i emerytur, a także podwyższenie płacy minimalnej.
Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych przygotowało apel do rządu z konkretnymi postulatami mającymi chronić osoby zagrożonych bóstwem spowodowanym przez wciąż rosnącą inflację. Pierwszy z nich dotyczy drugiej waloryzacji rent i emerytur. Na tę chwilę notowane są wzrosty cen na poziomie 12%, a tegoroczna waloryzacja wyniosła 7 proc. Finanse najstarszych obywateli mogłaby uratować właśnie wspomniana wyżej druga podwyżka, płacona np. jesienią.
Gdyby świadczenia podnieść o 12%, czyli tylko o wskaźnik inflacji od stycznia do czerwca to seniorzy otrzymujący najniższe świadczenia mogliby liczyć na emeryturę wyższą o 146 zł miesięcznie na rękę. Ale już emeryt otrzymujący kwotę 1600 brutto otrzymałby podwyżkę w wysokości 174,72 na rękę.
Drugi postulat związkowców dotyczył podwyżki płacy minimalnej. Mało kto o tym wie, że zgodnie z przepisami, kiedy prognozowana inflacja przekroczy 5 proc., rząd jest zobligowany do tego, by drugi raz w ciągu roku podnieść najniższą pensję. Jednak rządzący w tegorocznym budżecie zastosowali ciekawe obejście tych przepisów. Prognoza inflacji została stanowczo zaniżona i założono, że wyniesie tylko 3 proc. Związkowcy jednak nie gorzą się z tą niesprawiedliwością. Andrzej Radzikowski wypowiadał się dla Faktu w tej sprawie:
Pensja minimalna musi wzrosnąć od lipca po raz drugi.
Zakładając, że pensja minimalna zostałaby podniesiona jedynie o wskaźnik inflacji, czyli 12% to od lipca ponad 1,5 mln najmniej zarabiających pracowników dostałoby podwyżkę. Jak zmieniła by się płaca? Minimalna krajowa mogłaby wzrosnąć z 3010 zł do 3370 zł brutto. W kwotach tak zwanych "na rękę" była by to zmiana z 2364 zł do 2620 zł.
Kobieta.gazeta.pl jest dla Was i to dla Was cały czas piszemy na różne tematy. Nie oznacza to jednak, że Ukraina schodzi na dalszy plan. To cały czas bieżąca i bardzo istotna kwestia. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina