Nauczyciele unikają w szkołach tematu wojny na Ukrainie? "Nikt nie poruszył problemu"

- Nie odbył się żaden apel. Żadna rozmowa. Szkoła milczy. Kim są te dzieci? Kukiełkami? Lalkami? Zadajecie im milion zadań, rozprawek, projektów.... a nie stać was na uczciwą rozmowę z młodymi ludźmi - grzmi oburzona postawą placówki matka dwojga dzieci.

Więcej o obecnej sytuacji w Ukrainie przeczytacie na Gazeta.pl

Inwazja Rosji na Ukrainę wstrząsnęła światem, który w rozmaitych gestach wsparcia solidaryzuje się z obywatelami Ukrainy. Dramatyczne wieści docierające do Polski zza naszej wschodniej granicy napawają lękiem nie tylko dorosłych, ale i dzieci, które w tym czasie potrzebują szczególnego wsparcia. Jak się jednak okazuje, nie zawsze mogą na nie liczyć.

Zobacz wideo

Szkoła pomija tematy wojny na Ukrainie

Kwestię tę poruszyła lekarka, działająca na Instagramie pod pseudonimem "Położnik bez lukru". Prywatnie jest matką dwóch córek. - Jedna ma już 15 lat. Śledzi o 3 nad ranem wiadomości BBC i Twitter Ukrainy. Rozumie aż za dużo. Aczkolwiek mówi mało.Druga ma tylko 7 lat. Czujnie słucha. Wyłapuje wszystkie informacje. Widzi co się dzieję. Boi się. Dzwoni i płacze, czy wrócę do domu. Mówi aż za dużo, mimo że nie wszystko rozumie - zaczęła.

- Obie zasługują na uczciwą rozmowę. W domu rozmawiamy... pewnie za dużo. Dziewczynki wiedzą czym jest wojna. Jaki dramat i spustoszenie ze sobą niesie. Wiedzą, że do granicy z Ukrainą mamy tylko 400 km. Codziennie widzą na drodze wojskowe auta. Czują zagrożenie. Ale wiedzą też, że zjednoczona Europa i NATO dają nadzieję - podkreśla kobieta.

Poruszające nagranie dzieci z UkrainyPoruszające nagranie dzieci z Ukrainy. W schronie grają w karty i śpiewają hymn

Ku jej oburzeniu, temat sytuacji na Ukrainie nie został jednak poruszony w placówce szkolnej, do której uczęszczają jej córki. - Nikt nie poruszył w naszej szkole podstawowej problemu, przed którym nie uciekniemy. Ani dyrektor. Ani nauczyciel historii (w tak wyjątkowej sytuacji!!!). Ani psycholog - wylicza kobieta rozczarowaną postawą placówki.

- Hej... Czarnek... to twój pomysł? Milczeć? Nie odbył się żaden apel. Żadna rozmowa. Szkoła milczy. Kim są te dzieci? Kukiełkami? Lalkami? Zadajecie im milion zadań, rozprawek, projektów.... a nie stać was na uczciwą rozmowę z młodymi ludźmi. Inaczej można poprowadzić rozmowę z uczniami ósmej klasy. Inaczej z pierwszakami. Ale rozmawiać trzeba. A nie udawać, że nie ma problemu - zauważyła oburzona.

Jej post spotkał się z olbrzymim odzewem i jak wynika z komentarzy innych rodziców, udzielających się w dyskusji, poruszanie tematu obecnej sytuacji na Ukrainie zależy od placówki. I choć rzeczywiście część rodziców przyznała, że w szkołach ich dzieci temat ten jest pomijany, zdecydowana większość zapewniła, że placówki zapewniły ich dzieciom w tej kwestii odpowiednie wsparcie.

 

AnonymousJak powiadomić Rosjan o tym, co naprawdę dzieje się teraz w Ukrainie? To proste

Więcej o: