Więcej ważnych tematów znajdziecie na Gazeta.pl
Rosyjska policja zatrzymała już ponad 13 tysięcy obywateli, którzy protestowali przeciwko wojnie w Ukrainie. Rosjanie wychodzili na ulice w 72 miastach, żądając zaprzestania wojny. - Nie stańmy się narodem przerażonych, milczących ludzi. Musimy, zgrzytając zębami i przezwyciężając strach, wyjść i zażądać zakończenia wojny - tak Aleksiej Nawalny, opozycjonista i więzień polityczny, zachęcał rodaków do protestów.
Głos w tej sprawie zabrała także rzeczniczka słynnego opozycjonisty - Kira Jarmysz. W sierpniu ubiegłego roku kobieta została skazana na półtora roku ograniczenia wolności. Moskiewski sąd uznał, że działaczka zachęcała do łamania przepisów obowiązujących w czasie pandemii, biorąc udział w manifestacjach w obronie Nawalnego. Przez to Jarmysz nie może wyjeżdżać poza granice obwodu moskiewskiego. Została jednak zwolniona z aresztu domowego.
Niedawno działaczka w mediach społecznościowych zaapelowała do Rosjanek. - Wzywam Was wszystkie, abyście jutro o godzinie 14 wyszły na ulice i domagały się zakończenia tej wojny. Nie dlatego, że my jako kobiety mamy jakąś szczególną rolę w niesieniu pokoju na świecie. Tylko ponieważ zbyt dobrze wiemy, jaką cenę musimy zapłacić za tę wojnę. Dlatego musimy ją zatrzymać - napisała działaczka.
Jestem pewna, że w Rosji nie ma ani jednej kobiety, która popierałaby tę nieuczciwą, bezsensowną wojnę... gdyby wiedziała, że ktoś z jej bliskich może na niej zginąć, po każdej z walczących stron
- dodała na opublikowanym wideo.
Warto wspomnieć, że Rosja w błyskawicznym trybie wprowadziła w piątek do kodeksu karnego surowe kary dla swoich obywateli za wspieranie Ukrainy. Do 15 lat więzienia grozi za "rozpowszechnianie dezinformacji o działaniach sił zbrojnych", czyli za informowanie o tym, co dzieje się w Ukrainie i jakich zbrodni dopuszczają się tam żołnierze rosyjscy. Przepisy uderzają nie tylko w protestujących przeciwko wojnie obywateli, lecz także w niezależnych dziennikarzy.