Więcej ważnych tematów znajdziecie na Gazeta.pl
Natalia Kliczko jest żoną Witalija Kliczko - mera Kijowa. Przez kilka lat pracowała jako modelka, a od 16 lat mieszka w Hamburgu. Poza tym obecnie jest piosenkarką oraz nauczycielką jogi, natomiast od wybuchu wojny organizuje pomoc charytatywną dla Ukrainy.
Kliczko udzieliła pierwszego wywiadu polskim mediom. W rozmowie z Miłką Fijałkowską z TVN24 opowiedziała między innymi o tym, jak obecnie wygląda jej życie. Jak zdradza na początku wojny w Ukrainie była "tak sparaliżowana, że chciała zaszyć się w przysłowiowym kącie i płakać." - Chciałam pozostać w cieniu, ale przyjaciele nie pozwolili mi na to. Powiedzieli: Natalia, masz głos i legitymację do tego, by wzywać do pokoju, jednoczyć ludzi, działać. Dali mi siłę, wypchnęli z domu.
Kobieta nie ukrywa, że bardzo martwi się o swojego męża.
Codziennie rano dostaję od męża krótką wiadomość - "Żywy!". To przynosi chwilową ulgę. Funkcjonuję jednak ze świadomością, że któregoś dnia ta wiadomość mogłaby nie przyjść. Gdy armia rosyjska przesunęła się dalej od Kijowa, wmawiam sobie, że nie ma już takiego bezpośredniego zagrożenia jego życia. Zaczęłam normalnie oddychać
- zdradza Kliczko. Opowiedziała także o tym, jak teraz wygląda codzienność jej męża.
Rozumiem, że on ma tak wiele do zrobienia. Organizuje schronienie dla tysięcy ludzi, zarządza miastem w totalnym kryzysie. Wiem jednak, że nie skupia się tylko na tym, co tu i teraz, i myśli o przyszłości Ukrainy. Prowadzi rozmowy z ludźmi z całego świata, zaprzyjaźnionymi miastami, politykami, już planując odbudowę Ukrainy. Mam do niego ogromny szacunek za tę odpowiedzialność, którą wziął na swoje barki. Myślę, że pomaga mu fakt, że nie musi myśleć o naszym bezpieczeństwie, może skupić się na innych ludziach
Kliczko podkreśla, że jest dumna nie tylko z męża, lecz także ze wszystkich Ukraińców.
Jestem dumna też ze wszystkich ukraińskich mężczyzn, którzy bronią naszego kraju. Zostali tam, chwycili za broń, by bronić kobiet i dzieci. [...] Ukraińskie kobiety też są bohaterkami, zarówno te, które tam zostały, jak i te, które same, z dziećmi za rękę, z jedną torebką uciekły za granicę, by ratować życie
- powiedziała.