Czego pragnie ośmiolatek w Dniu Dziecka? "Mamo, popatrz na mnie"

W szkołach rodzenia uczymy się jak przeć, przyszli tatusiowie ćwiczą na lalkach przewijanie. Biegamy po sklepach za wózkiem, przewijakiem. Ale czy wiemy, jakimi chcemy być rodzicami i co zrobimy, kiedy pojawi się w rodzicielstwie złość i bezradność? Gdybym jeszcze raz miała zostać matką, zadałabym sobie kilka pytań.

Miała na rękach kilkumiesięcznego syna, wyglądała jak gwiazda filmowa. To były włoskie wakacje, jedne z tych, na których rodziny z dziećmi w dzień jeżdżą na rowerowe wycieczki z dzieciakami w przyczepach, a wieczorem zajadają pizzę, gadają i mają na oku dzieci bawiące się na placu zabaw. W pewnym momencie wypaliła, że kiedy Julek podrośnie i będzie niegrzeczny, da mu klapa w tyłek. I że nie ma problemów z tym, aby o tym mówić.

Szturchnąć, dać "niewinnego" klapsa

Ktoś zareagował, że to jest słabe, inni byli zajęci karmieniem dzieci, a jeszcze inni coś bąknęli, że każdy wychowuje dzieci, jak chce. Temat się rozmył, w końcu były wakacje. Miało być pięknie, miło, jedwabne sukienki powiewały na lekkim wietrze. Zdjęcia z tych wakacji na tle gai oliwnych i winnic są do pozazdroszczenia. Pewnie nikt nie pamięta już zdania o klapsach, bo wakacje się skończyły i każdy ruszył w swoją stronę. Mnie jednak nadal nurtuje to, że wciąż dajemy sobie przyzwolenie na to, że dzieci można karać fizycznie. Szturchnąć, dać "niewinnego" klapsa i stłamsić w zarodku temat niesubordynacji. A przecież jest tyle innych możliwości.

A gdybyśmy tak, zadali sobie pytanie, zanim pojawią się dzieci, o to jakimi chcemy być rodzicami?A gdybyśmy tak, zadali sobie pytanie, zanim pojawią się dzieci, o to jakimi chcemy być rodzicami? Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl

Nikt nas nie przygotowuje do bycia rodzicami

Kiedy już wiemy, że na świecie pojawi się dziecko, cała para idzie w przeorganizowanie życia. Pokój dla dziecka, wózek, przewijak. Kupujemy stosy ubranek, zabawek czy dziwnych i sprzętów, których nigdy się potem nie użyło. Wszystko po to, by być dobrym rodzicem.

Ale chyba nie można być dobrym rodzicem bez zajrzenia w głąb siebie. Gdybym jeszcze raz miała zostać mamą, nie przywiązywałabym aż takiej uwagi do tego, czy pokój dziecka jest gotowy i czy wiem, jak przewijać i wykąpać malucha. Tego akurat uczymy się błyskawicznie, można spokojnie zaufać intuicji. Napisałabym za to, kilka miesięcy przed porodem, wraz z tatą dziecka kilka pytań i poszukałabym w sobie odpowiedzi na nie.

O czym pomyślałabym, zanim zostałabym mamą?

1. Co zrobię, kiedy dziecko będzie miało kolkę i będzie nieustannie płakać przez dwie godziny? Jak w tym czasie zapanuję nad swoim zmęczeniem i poczuciem, że dłużej tego już nie wytrzymam? Bo wytrzymać trzeba.

2. Czy oboje, ja i ojciec mojego dziecka, jesteśmy gotowi na to, że przez jakiś czas, my, nasze pasje i potrzeby nie będą na pierwszym miejscu?

3. Czy jestem gotowa na to, że w okolicach drugiego/trzeciego roku życia dziecko na drodze naturalnego rozwoju będzie nieco uparte, na wszystko odpowie "nie", a zdarzy się, że będzie krzyczeć, pluć, wyrywać się, sprzeciwiać? Czy jestem świadoma tego, że dziecko ze swoimi emocjami będzie całkowicie zdane na mnie i to moją rolą będzie mądrze rozładowywać wszystkie emocje? I swoje, i dziecka.

4. Czy potrafię znaleźć w sobie dziecko i przypomnieć sobie, czego sama najbardziej potrzebowałam, kiedy byłam mała? Ja pamiętam, co to było. Świadomość, że cokolwiek się stanie, rodzice okażą mi wsparcie, że mnie nie zostawią na tzw. wypłakanie, tylko pomogą poradzić sobie z czymś, czego sama jeszcze nie potrafiłam.

5. Gdy zostajemy rodzicami, dowiadujemy się, kim tak naprawdę jesteśmy. I, niestety, ujawniają się wszystkie nasze słabości. Czy jestem na to gotowa, aby popracować nad sobą po to, aby być wystarczająco dobrą mamą? Czy wiem, co jest moją największą słabością? Brak cierpliwości, wybuchowość, kłótliwość, lenistwo, bycie perfekcjonistką, chęć nadmiernego kontrolowania wszystkiego i wszystkich?

6. Co zrobię, kiedy dziecko nie będzie robiło tego, czego ja chcę? Dam klapsa i tym samym pokażę, że silniejszy może stosować przemoc?

Co można podarować dzieciom w Dniu Dziecka? Czas, uwagę i spokójCo można podarować dzieciom w Dniu Dziecka? Czas, uwagę i spokój Fot. Krzysztof Ćwik / Agencja Wyborcza.pl

7. Czy kiedy rano dziecko nie będzie chciało założyć butów, a będę bardzo spieszyć się do pracy, to zrobię awanturę, czy po prostu odczekam kilka minut i nie będę myśleć, że właśnie wali się świat, bo jeszcze nie wyszliśmy z domu? Czy mam w sobie pokłady cierpliwości, a jeśli nie, to czy potrafię to w sobie wypracować?

8. Jak zachowam się, kiedy na placu zabaw inne dziecko zabierze mojemu łopatkę i jeszcze walnie tą łopatką moje dziecko w głowę? Albo na odwrót. Co zrobię, kiedy to moje dziecko uderzy w przedszkolu inne? Nakrzyczę na nie, szarpnę ze złości, czy znajdę inny sposób rozładowywania tego napięcia? Czy w ogóle potrafię radzić sobie z sytuacjami konfliktowymi?

9. Czy w ogóle wiem, jaki dom chcę stworzyć dla swojego dziecka? Dom, w którym od małego zaprzęga się dziecko do wyścigu szczurów, zapisuje do trzyjęzycznego żłobka i robi awanturę za piątki, bo oczekuje się tylko szóstek? Dom, w którym liczy się tylko praca i pieniądze, a dzieci są przy okazji? Dom, w którym dzieci staną się "narzędziem" do realizacji moich planów, pragnień i niezrealizowanych planów z dzieciństwa? Czy dom, w którym będziemy starali się, aby każdy znalazł w nim dla siebie bezpieczną przystań, nawet wtedy, kiedy okaże się, że nie wszyscy jesteśmy idealni?

10. Czy będę wiedziała, jak panować nad sobą, aby dzieci nie były świadkami kłótni małżeńskich? Bo to, że kłótnie będą, to normalne. Nie ma życia, w którym panuje tylko sielanka, ale jak zapanować nad złością, aby nie eskalowała w niebezpiecznym kierunku? Każde emocja przemija, te najmocniejsze trwają około 90 sekund. To czas, w którym można wykrzyczeć coś, czego będzie się żałowało całe życie, to czas, w którym w furii złości można uderzyć dziecko, ale to też czas, kiedy można zamknąć oczy, zacisnąć pięści i nie zrobić i nie powiedzieć nic. Kompletnie nic.

"Tylko przyjdź i popatrz na mnie na boisku"

Jedenaście lat temu urodziłam córkę, osiem lat temu - syna. W swoim macierzyństwie popełniam błędy, uczę się bycia mamą każdego dnia. Miewam słabe momenty, wątpliwości, czy w ogóle nadaje się na mamę, ale też i dobre chwile. Szczęśliwie, tych dobrych jest więcej niż tych, kiedy czuję, że nawalam na całej linii. Czuję też, że te dobre, pełne i lekkie momenty naszego życia nie są fajne dlatego, że obsypałam dzieci prezentami albo zafundowałam im bilety do parku rozrywki. To coś innego.

Mój syn fascynuje się piłką nożną. Rodzice ośmiolatków, którzy to czytają, na pewno wiedzą, co to jest za klimat i jaka za tym idzie energia. Domyślam się, że mają w swoich domach podobnych do mojego chłopców, którzy w koszulkach Kyliana Mbappé cieszą się, że strzelili gola albo zaliczyli asystę.

Mój mały Mbappé chodzi na treningi. Kiedy kończy, przyjeżdżam po niego, bo jeszcze nie wraca sam do domu. Za każdym razem w dniu, kiedy ma trening, prosi mnie, abym przyszła po niego kilka minut wcześniej. Bardzo mu na tym zależy. Tak mówi: "Mamo, tylko przyjdź i popatrz, jak gram. Tylko patrz na mnie na boisku". Tylko patrz. A więc zatrzymanie się, spokój, uwaga i zaufanie robi w rodzicielstwie całą robotę?

Więcej o: