Pandemia koronawirusa dała w kość całej branży ślubnej. Wiele par młodych już w zeszłym roku musiało odwołać swoje wesela i przez wiele miesięcy żyć w niepewności, czy odbędą się w kolejnym wyznaczonym terminie. Nie zawsze się to udawało.
Córka Jeremiego Clarksona, prezentera kultowego "Top Gear", jest jedną z wielu niedoszłych panien młodych, które rozpowszechniły modę na niby-wesela. W maju miała wyjść za mąż za Alexa Andrew. Ślub się nie odbył, ale młodzi ubrani w swoje weselne stroje, spotkali się ze znajomymi.
Nie pobraliśmy się wczoraj, ale mogliśmy świętować nasz dzień ślubu z najlepszymi ludźmi, jakich znam i to było cholernie wyjątkowe
- napisała pod fotografią.
Niektóre pary obchodziły niby-wesela więcej niż jeden raz. Dynamicznie zmieniające się obostrzenia na całym świecie sprawiły, że kilkukrotnie musieli przekładać dzień zaślubin.
Dziś jest nasz drugi "dzień ślubu, który miał się odbyć", ale tym razem nie ma smutku, tylko podekscytowanie z powodu tego, co ma nadejść. (...) W ostatnich miesiącach jesteśmy bardzo zajęci planami ślubnymi i nie możemy się doczekać, aby w końcu powiedzieć sobie "tak" we wrześniu
- napisała pod swoim zdjęciem Bethany, przyszła panna młoda.
Sasha z Kornwalii, której wypowiedź przytacza Daily Mail, opowiedziała, jak wyglądała jej uroczystość w dzień odwołanego wesela.
Pokroiliśmy tort, tańczyliśmy, piliśmy, rozmawialiśmy z rodziną i przyjaciółmi. Było też sporo niespodzianek i po prostu robiliśmy wszystko to, co najlepsze
- wyliczała i dodała: "Miłość nie może być odwołana. Miłość jest odporna". Swoimi wrażeniami podzielił się także Tom Beresford.
Rachael i ja powinnyśmy się dzisiaj pobrać. COVID nam przeszkodził. Mamy w zamian "nieślubny dzień z rodziną". Jest wspaniale. Tak bardzo cię kocham i nie mogę się doczekać, aż wyjdę za ciebie za 378 dni
- oznajmił. W ich ślady poszło wiele innych par. Jak się okazuje, świętowanie ślubu, który się nie odbył, też może być przyjemne.