Jak rozkochać w sobie mężczyznę? Przeszłam kurs coacha podrywu i teraz już wiem

Marta Nowak
"Gdzie się podziali fajni faceci?", "Co ten koleś do mnie czuje?" "Jezu, co robię nie tak?". Oto pytania, które w cichości ducha mogła zadawać sobie niejedna kobieta pragnąca stałego związku. No to uwaga, dziewczyny: przeszłam kurs "Jak zdobyć, rozkochać i utrzymać faceta" coacha podrywu Marcina Szabelskiego i zaraz wam powiem, co musimy robić.

To pierwszy taki kurs, jaki odbyłam w życiu. Owszem, na Facebooku wyświetlały mi się czasem reklamy e-booków w stylu "zapłać 79 dolarów i zostań królową męskich serc". Ale zawsze radziłam sobie bez tego, kierując się raczej przekonaniem, że szkodliwych schematów w relacjach człowiek pozbywa się na terapii, chłopaki to też ludzie, a miłość to nie wojna. Jak widać, szłam przez życie niczym pijane dziecko we mgle.

"Jak zdobyć, rozkochać i utrzymać faceta" można dostać za mniej niż 79 dolarów – na promocji kosztuje niecałe 200 złotych. To tegoroczny produkt Marcina Szabelskiego, który "doradcą randkowym i związkowym" jest od kilkunastu lat. O relacjach damsko-męskich napisał trzydzieści poradników, prowadził regularne szkolenia, udzielił wielu wywiadów w mainstreamowych mediach. Przez krótki czas miał nawet program o podrywie w TVN Style. To nie random z internetu, anonimowa postać, tylko człowiek, który naucza od lat, ma swój kanał na YouTube, szkolił się u zagranicznych coachów. Krótko mówiąc: ekspert.

 

Kompendium kusicielki

Kurs Szabelskiego ma być "niezbędnym kompendium na obecne czasy", dzięki któremu my, panie, nie będziemy się już czuć bezradne w relacjach z mężczyznami. Mamy zrozumieć, "jak przebiega ta gra", dowiedzieć się, "jak myślą faceci", i dzięki temu rozkochać w sobie "atrakcyjnego mężczyznę wysokiej wartości". A po samym rozkochaniu – pilnować, by ogień jego uczucia wciąż płonął, "przekonywać go do swoich racji i pomysłów" i skutecznie rzucać kłody pod nogi rywalkom. Jeśli jakaś skrępowana moralnym gorsetem kursantka zastanawia się, czy to wszystko jest etyczne, autor odpowiada już na wstępie:

Prosta odpowiedź: i tak, i nie. Niektóre z tych technik opierają się o zwodzenie, niedopowiedzenia, kuszenie, a czasem wręcz białe kłamstwa (...), ale zawsze po to, aby wasza relacja skorzystała.

Jeśli natomiast kursantka wyzbyła się etycznych oporów, ale za to boi się, że w kursie znajdzie zbiór ogólnikowych zasad, które mogłaby wymyślić sama – to nie tutaj. Szabelski operuje na wysokim poziomie konkretu: dowiadujemy się, po której randce pójść z kimś do łóżka, kiedy odpisać na SMS-a i przez ile sekund (serio) zaglądać w oczy typowi w klubie. Są przykładowe teksty na podryw i śmieszne, seksowne żarty (ojoj, dojdziemy do tego). Jest też – być może najlepszy na początek – szczegółowy opis tego, jak wyglądać, by być kobietą o wysokiej wartości. 

Zanim przejdziemy do ocen i refleksji, pokrótce przedstawię najciekawsze rzeczy, które Szabelski wlewa do głów spragnionym miłości kobietom. Będzie właśnie o wyglądzie, a oprócz tego jeszcze o trzech innych ważnych aspektach rozkochiwania. Nic tak przecież nie przemawia jak przykład i cytat – a poza tym kto wie, może ktoś czeka na informację, że faceci lubią biusty.

Wyciągamy lokóweczki

"Kobieta o wysokiej wartości" to – dla potrzeb kursu – taka, która jest ponadprzeciętnie atrakcyjna dla mężczyzn. Nie chodzi wyłącznie o cechy fizyczne:

Swoją drogą jest tyle pięknych kobiet, które nie mają wysokiej wartości. Tak samo jak są faceci, którzy mają mnóstwo pieniędzy, ale nie mają wysokiej wartości.

Dobra partnerka powinna więc m.in. być wrażliwa, ciepła, zgodna, zmysłowa, a do tego nie dramatyzować i podziwiać swojego rycerza. Wygląd jest jednak ważny: o ile kobieta "jest tak skonstruowana, że dla niej uroda jest istotna, ale nie musi być najważniejsza", to "większość mężczyzn musi być fizycznie zainteresowana kobietą (jej wyglądem), zanim rozważą spotkanie się z nią". Według Szabelskiego nie warto więc golić nóg dopiero po wejściu w związek, a jako singielka chodzić zarośnięta.  

Kiedy poszłaś na rozmowę kwalifikacyjną, to czy powiedziałaś 'o ile mnie zatrudnicie, to będę zdyscyplinowana, sumienna i fachowa (...)'? Pewnie nie. Od razu taka byłaś albo starałaś się być. Tak samo jest z zadbaniem o siebie.

Jak uczy kurs, faceci lubią między innymi: piersi, wypukłe pupy i długie nogi. Swoją atrakcyjność można podnieść makijażem (czerwone usta) oraz fryzurą. Jeśli masz krótkie włosy, robisz to źle – Szabelski jasno zaznacza "zapuść długie":

Jeszcze nie spotkałem mężczyzny, który wolałby kobietę z krótkimi włosami. (...) Obecnie widzę w mediach dziewczyny LGBT i kultury WOKE, których fryzury są najczęściej 'na chłopczycę'. Nie jest to seksowne i nie rozumiem tego trendu.

Jeśli chodzi o strój, "nie ma być wygodnie – ma być kusząco". Pożądane są sukienki, zwłaszcza krótkie, oraz wzmiankowane kilkukrotnie szpilki. Ważne także, by – w celu przyciągnięcia do siebie męskiej uwagi – "stać, kiedy możesz". Radę tę uzasadnia dogłębny research:

Większość kobiet wygląda lepiej w tej pozycji niż w pozycji siedzącej, a zwłaszcza gdy mają na sobie szpilki. (...) Sprawdziłem, że na okładkach 'Cosmo' rzadko jest kobieta siedząca.

Nie wiadomo, czy autor próbował kiedyś długo stać w szpilkach, trwając w oczekiwaniu, aż zagada do niego jakaś dziewczyna. Być może nigdy nie zaznał tej tortury, a tylko podziwiał cudze długie nogi. Szabelski wie jednak, że czasy się zmieniają i istnieją panie, które – wbrew zasadom rządzących męską uwagą – cenią swój czas i komfort. Wspomina nawet konkretnie o feministkach twierdzących, że nie będą się specjalnie dla mężczyzn stroić, chodzić w szpilkach ani golić cipek.

No cóż, mają prawo tak myśleć. I mają prawo do bycia samotnymi albo z mężczyznami, którzy nie są zbyt atrakcyjni i wartościowi. 

Pamiętaj, kobieto: dla wartościowego mężczyzny jednak idź na wosk.

Meandry seksu

Pięknie ogoloną cipkę znamionującą umiarkowane poglądy na feminizm z pewnością doceni mężczyzna w sypialni. Seks to jednak sfera życia, w której interesy dwóch płci z kursu zazwyczaj nie idą w parze. 

On poluje (PODRYWA), żeby z nią uprawiać seks, ona poluje na niego, żeby go usidlić, rozkochać i przywiązać do siebie

– pisze Szabelski. Świadoma, sprytna kobieta wie, że powinna iść do łóżka z mężczyzną dopiero wtedy, gdy on jest w niej zakochany. Innymi słowy: chłopa trzeba przetrzymać.

Jeśli szukasz miłości, a mężczyzna seksualnie kręci cię jak nigdy, to i tak musisz wytrzymać te 1-3 czy nawet 5 spotkań bez seksu, aby się upewnić co do jego intencji

– czytamy w kursie wydanym, a jakże, w 2022 roku. Autor nie jest jednak tak konserwatywny, jak mogłoby się wydawać: radzi kursantkom, że jeśli nie mogą już wytrzymać bez seksu, palącą potrzebę można zrealizować z sekretnym kochankiem. Uczciwie zaznaczmy: daje szanse na miłość także dziewczynom, które poniosła od razu pierwsza noc. Tylko mniejsze szanse. 

Brak pruderii Szabelskiego widać też w licznych nawiązaniach do tantry, wibratorów oraz "trójkącików" z koleżanką. W kwestii tych ostatnich autor słusznie podkreśla, że nie należy się do tego w żadnym wypadku zmuszać i to rozwiązanie raczej dla kobiet biseksualnych. Jednocześnie w rozdziale o komunikacji przyznaje, że mężczyźni mogą postrzegać tego rodzaju eksperymenty jako piękny sposób na rozwinięcie relacji (w przeciwieństwie do gadania bez końca):

Możesz myśleć, że szczere, wielogodzinne rozmowy budują wasz związek, ale on może nie być tego samego zdania, co Ty. Albo może on czuje, że tym, co rozwija relację, są gotowane przez Ciebie każdego wieczoru super posiłki dla was dwojga lub stworzenie trójkącika z Tobą i jedną z Twoich koleżanek.

Szabelski koi też lęki pań, które unikają trójkątów z obawy przed odrzuceniem:

Swoją drogą są naprawdę małe szanse, że Twój facet zostawi Cię dla innej kobiety z trójkąta, zwłaszcza gdy to Ty "załatwiasz" te kobiety.

O uroku bycia kobietą "załatwianą" przez parę do trójkąta już nic nie ma. Podobnie jak o niewyobrażalnej przecież sytuacji, w której chciałabyś wzbogacić wasze życie łóżkowe o kolegę.

Gdzie iść na łowy

Zanim zaczniemy się zastanawiać, czy uszczęśliwić mężczyznę trójkącikiem, warto oczywiście znaleźć głównego bohatera tego układu. Gdzie szukać chłopaka? Można na imprezie w klubie (temu Szabelski poświęca znaczną część lekcji), można w kafejce, można w pracy. Ważne jest jedno: facet ma myśleć, że to on poderwał ciebie. 

Świat jest taki, jaki jest – kobiety, które w widoczny sposób gonią za facetem, wydają się mniej atrakcyjne lub są traktowane jako łatwe lub takie, o które nie trzeba się starać. 

Jeśli już przyswoiłyśmy sobie cenną, równościową kategorię "łatwości", możemy przejść do konkretnych działań. Do mężczyzny na imprezie można się uśmiechnąć, pomachać do niego, zapytać, co pije (choćby mówiąc, że jego drink wygląda jak sok z gumijagód i pewnie będzie po nim skakać pod sufit – to prawdziwy przykład z kursu). Ważne, by zachowywać się tak, żeby typ nie bał się podejść:

Jeśli chcesz zwiększyć szansę, by wypatrzony mężczyzna do ciebie zagadał, musisz być w miarę nieruchoma. Nie możesz szybko iść.

W pozaimprezowej sytuacji da się np. nadepnąć mężczyźnie na nogę, przeprosić, zacząć rozmowę, a jeśli koleś dalej nic nie rozumie, zapytać flirciarsko, "czy teraz jest ten moment, w którym prosisz mnie o numer?". Oto sposób, by na pewno nie wziął cię za desperatkę.

Chłopaka można poznać też w pracy. Jeśli to tam rozstawiasz swe sidła, warto często przechadzać się po biurze zamiast wciąż tylko siedzieć przy swoim biurku i na przykład zajmować się pracą. Kiedy już uda się porozmawiać z seksownym Rafałem z księgowości, Szabelski poleca przejść "z wibracji zawodowej do osobistej", na przykład za pomocą pytania:

Gdybyś był moim chłopakiem, to zabierałbyś mnie na kawę lub czekoladę do Wedla czy do wesołego miasteczka?

Jeśli okaże się, że zagadnięty w ten sposób mężczyzna ma dziewczynę, jest sposób, aby wyjść z sytuacji z klasą. Trzeba powiedzieć, że szkoda, że nie spotkaliście się kiedy indziej, bo wtedy byłaby okazja poznać się lepiej. Haczyk zarzucony – może jeszcze kiedyś się rozstaną.

Taktyka flirtu

Udało się! Jesteś na randce (być może Rafał nie ma dziewczyny i wziął cię do tego Wedla). Jak poprowadzić rozmowę? Tak, aby przedstawić siebie w dobrym świetle i nie sprawić wrażenia, że lecisz na hajs mężczyzny. Z ciekawych rzeczy: nie opłaca się mówić zbyt dużo o polityce.

Czy naprawdę ważne są niuanse Brexitu, polityki Donalda Trumpa, KODu czy Smoleńska? Wolisz mieć rację czy mieć faceta?

Kiedy już wiesz, że wolisz mieć faceta niż rację, warto przećwiczyć przed lustrem spojrzenia: namiętne, przyjazne, seksowne, kuszące, dzikie. Jeśli twój naturalny uśmiech jest brzydki – zmień go! A potem, zbrojna w ten mimiczny arsenał, możesz przejść do jakże ważnej sfery: flirtu, które sprawi, że mężczyzna będzie cię pragnął. 

Teksty, które Szabelski proponuje w ramach seksownego flirtu, to mój osobisty hit. Jest tego dużo, więc zaprezentuję tylko próbkę:

(...) Lubię umięśnionych i dużych facetów. Dużych we wszystkich właściwych miejscach…
Ten problem, który nabrzmiewa… w moich ustach brzmi inaczej.

(na pytanie, czy lubisz pływać)

Nie, ale lubię być mokra… W wodnym parku Suntago jest wiele miejsc, gdzie lubię spędzać czas. Lubię być cała mokra i jeść te wielkie lody w rożkach, zwłaszcza, gdy jest gorące lato. Wtedy całe moje ciało szaleje w górę i w dół, jak kolejka górska… To jest to.

Po minucie ciszy dla wszystkich mężczyzn w naszym życiu, którzy uciekliby od stolika po seksownej opowieści o Suntago, oddajmy jednak Szabelskiemu sprawiedliwość: niektóre jego randkowe zasady nie są głupie. Chwali na przykład urozmaicenie i spontaniczność (w szpilkach przejście z restauracji na spacer nad rzeką, a potem kradzież czereśni z sadu mogą nie być najłatwiejsze, ale spoko), podkreśla wagę pewności siebie, proponuje całkiem rozsądne podejście do płacenia na randkach, jednocześnie zaznaczając, że każda sytuacja jest inna. I może ten przekładaniec wrażeń ("OK, sensowne… Jezu, co?!") to właśnie największy problem tego kursu.

Kalejdoskop wrażeń

"Jak zdobyć, rozkochać i utrzymać faceta" to nie tylko złote rady o depilacji i trójkącikach, na widok których szeroko otwierają się oczy. Pomiędzy nimi utknięte są obserwacje o związkach, którym trudno odmówić słuszności – i to niezależnie od płci partnerów. Autor radzi, żeby nie zagłaskiwać ukochanych na śmierć, nie uwieszać się na nich, dbać o swoje pasje. Pisze o jasnej komunikacji zamiast podejścia "a domyśl się". Mówi, że każdy lubi być doceniany. Odradza myślenie w stylu "zacznij ignorować mężczyznę, a wtedy on będzie z powrotem za tobą gonić". Ma refleksje, z którymi nie sposób się nie zgodzić: że Tinder to loteria, a tzw. motylki w brzuchu są sygnałem seksualnym, nie miłosnym.

I tak w kursie usłyszymy słuszną radę, żeby nie widywać się już więcej z żadnym mężczyzną, który oczekuje seksu w zamian za postawienie kolacji – a w innej lekcji dowiemy się, żeby nosić spodnie z uwypuklającym cipkę "wcięciem w kroku". Przeczytamy, żeby oprócz pożądania włączyć rozum i trzeźwo pomyśleć, jakich cech szukamy w stałym partnerze – a potem posłuchamy, jak sprytnie obrzydzić mu "samice beta" (siostrzeństwo to pewnie wymysł feministek z krótkimi włosami). 

A ty, kobieto, siedź i odsiewaj ziarno od plew, bo w końcu to takie proste – zwłaszcza, gdy naprawdę tęsknisz za miłością, a autor rad przedstawia się jako ekspert.

Więcej o: