Zaczęło się od mandatu za kubeł na śmieci. Później emerytka z Krakowa została ukarana za palenie w kominku

Pani Małgorzata, emerytka z krakowskich Bielan, została ukarana mandatami, za palenie w kominku. Seniorka nie przyjęła grzywny nałożonej na nią przez straż miejską. Zamiast tego kierowała sprawę do sądu.

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Pani Małgorzaty pomimo wielu starań nadal musi walczyć o swoje przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Krowodrzy. Jeśli uda jej się wygrać sprawę, stanie się przykładem dla innych osób w podobnej sytuacji. 

Zobacz wideo Czym nie można palić w piecu? Nie dla wszystkich będzie to oczywiste

Początek kłopotów. Kubeł na śmieci nie odpowiadał strażnikom miejskim

Pierwszy mandat, który otrzymała Pani Małgorzata, dotyczył kubła na śmieci. Według raportu strażników miejskich kobieta takiego nie posiadała. W sądzie emerytka przedstawiła zupełnie inną wersję wydarzeń. Mieszkanka Krakowa przyznała, że posiada śmietnik, a także segreguje odpadki.

Co więcej, w notatkach funkcjonariuszek straży miejskiej zaznaczono, że Pani Małgorzata posiada kosz, jednak pojemnik nie spełnia wymogów. - Czyli, że jednak jest - tłumaczyła kobieta - Płacę za odbiór śmieci i panowie, którzy po nie przyjeżdżają, nie zwracali mi uwagi, bym miała inny kosz. Do niego wrzucam worki z odpadami zmieszanymi, pozostałe, czyli metal, szkło i papier segreguję do worków o różnych kolorach - podkreślała.

Mandat za ocieplanie domu. Dla Pani Małgorzaty kominek to jedyne źródło ciepła

Kolejny mandat dotyczył ocieplania domu drewnem palonym w piecu z wkładem kominkowym. W Krakowie jest to zabronione. Jak się okazało, kobieta próbowała zaradzić temu problemowi przed czasem. Udała się nawet do wiceprezydenta miasta. Kobieta zaproponowała trzy rozwiązania. Pierwsze z nich zezwalałoby jej dalsze palenie drewnem w domu. Drugie polegałoby na przeniesieniu jej domu kilkaset metrów dalej, do pobliskiej wioski, gdzie nie obowiązuje taki zakaz. Trzecie to zapewnienie kobiecie dostępu do systemu obsługiwanego przez Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej i podłączenie do sieci. 

Kobieta starała się także uzyskać dofinansowanie na zmianę pieca. Okazało się jednak, że gratyfikacja w wysokości 11 tysięcy złotych, to tylko cząstka kosztów takiej inwestycji. -  Ja nie mam przyłącza gazu i systemu centralnego ogrzewania w mieszkaniu. By to zrobić, trzeba zainwestować kilkadziesiąt tysięcy złotych - przyznała przed sądem Pani Małgorzata. Seniorka utrzymuje się z emerytury wynoszącej 1100 złotych. Nie jest więc w stanie pokryć kosztów położenia instalacji. - Zamierzamy w tej sprawie powołać się na stan wyższej konieczności, co powinno usprawiedliwić działania mojej klientki - stwierdziła mec. Edyta Dziedzic Piotrowska - Zobaczymy co zrobi sąd - podsumowała. Sprawa Pani Małgorzaty jest ważna nie tylko dla kobiety, ale także dla innych mieszkańców Krakowa. Wielu z nich znajduje się w podobnej sytuacji.

Więcej o: