Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Widzowie z ekscytacją śledzili, jak z odcinka na odcinek związek Uli i Zdzisława z "Sanatorium miłości" rozkwita. Wydawało się, że ich relacja po zakończeniu telewizyjnego show przekształci się w coś poważniejszego. Niestety - jak się okazało - związek nie przetrwał próby czasu.
Po zakończeniu piątej edycji "Sanatorium miłości" wielu widzów ze zniecierpliwieniem czekało na wieści odnośnie tego, jak rozwinęła się relacja Uli i Zdzisława. Mimo że w programie para bardzo szybko złapała wspólny język, krótko po powrocie do domów w sieci zaczęły się pojawiać pogłoski o ich rozstaniu. Początkowo podejrzewano, że to tylko plotki - Urszula nie przekreśliła bowiem jasno związku ze Zdzisławem, o czym wspominała w rozmowie z TVP.
Po pewnym czasie zajęła już inne stanowisko. - Tam znaliśmy się miesiąc, byliśmy w takiej bańce zamknięci, bez żadnych problemów, stresów. Sama zabawa. Natomiast później następuje realne życie, jakaś tam odległość nas dzieląca - wyznała była uczestniczka "Sanatorium miłości" w rozmowie z serwisem Pomponik.
Nie trzeba było długo czekać na wysyp plotek w sieci odnośnie rzekomych powodów rozstania pary kuracjuszów. Spekulowano na przykład, że Zdzisław jest zadłużony i być może to wpłynęło na rozpad relacji. Ostatecznie mężczyzna stracił cierpliwość i postanowił rozwiać wszelkie wątpliwości. - Otóż oświadczam, że nie mam żadnych długów. Informacje na ich temat są "wyssane z palca". Owszem, spłacam kredyt, którego miesięczna rata wynosi nieco ponad 90 złotych polskich. I jakoś sobie z tym radzę - mówi Zdzisław komentarzu opublikowanym w serwisie YouTube.
Były uczestnik "Sanatorium miłości" odniósł się również do słów Uli, która wcześniej przedstawiła swoją wersję odnośnie kulis ich rozstania. Kobieta wskazała bowiem, że główną przeszkodą jest dzieląca ich odległość Gdańsk-Tczew. - (...) Ta odległość, nigdy nie była problemem. Nigdy. Wiem coś o tym, bo to ja jeździłem do Gdańska. Tych podróży było dużo nawet bardzo. Raz jeden zdarzyło się, że było odwrotnie. A jądro rozpadu znajdowało się zupełnie gdzie indziej - podsumował Zdzisław.