Najczęściej jem śniadanie składające się z ciepłych bułeczek i oliwy z oliwek z delikatnym akcentem ziół: czosnku, suszonych pomidorów, grzybów. Do najbardziej cenionych zaliczam oliwę czosnkową, a z ziołowych tymiankową i rozmarynowo-pomidorową.
Do oliwy dodaję to, co lubię (ale dodatki, np. suszone grzyby i pomidory, muszą być najpierw przez jakiś czas ogrzewane, np. stać przy kuchence - to wyciąga z suszonek smak). Żeby oliwa się przegryzła, potrzeba ok. 1 miesiąca. Czasami nie wytrzymuję i zagotowuję w niej świeże zioła. Kombinując, zauważyłem, że warto do każdej oliwy ziołowej czy grzybowej dodać niewielką ilość czosnku. Oczywiście w ząbkach (nieobierany, ale lekko zgnieciony). Co pół roku zmieniam butelki, do kończącej się oliwy dolewam po prostu nową z tym samym ziołem. Następnie podgrzewam bułeczki w mikrofali, wylewam oliwę na talerzyk i czyszcząc talerzyk łamaną bułeczką, zaczynam nowy dzień. Bułeczki polecam zwykłe i w migdałach.