Prof. Dr. Hab. Marek Konarzewski (Uniwersytet w Białymstoku, Instytut Biologii): ...czyli ostatnich społecznościach, które praktykują styl życia łowiecko-zbieracki, dominujący przed okresem rozwoju rolnictwa. Są to niektóre plemiona australijskich aborygenów, a także południowoafrykańskich Buszmenów. Ich zwyczaje żywieniowe trudno może traktować jak ?żywą skamielinę?, ale niewątpliwe ich menu jest wciąż bliskie paleolitycznego wzorca. Żadna z tych grup nie odżywia się według zasad wegetarianizmu. Okazuje się, że niemal połowę swojego zapotrzebowania energetycznego pokrywają jedząc mięso! Niekoniecznie są to dania z rączych antylop, ale bardzo często są to posiłki złożone z małych owadów i gryzoni. Szarańczaki, gąsienice niektórych motyli, a nawet dżdżownice są znakomitym źródłem łatwo przyswajalnego białka. Co więcej ?polując? na nie można uniknąć ryzyka, z jakim wiąże się polowanie na grubego zwierza. Przysmakiem australijskich aborygenów są kruche ćmy przyrządzane - jak byśmy to powiedzieli - na grillu. Możliwe więc, że zanim staliśmy się wielkimi łowcami, znaczną część naszej diety stanowiły owady zbierane wspólnie przez kobiety, mężczyzn i dzieci. Być może nasze zamiłowanie do czipsów jest jakąś daleką reminiscencją czasów, gdy nasi przodkowie chrupali aromatyczną szarańczę podpiekaną na wspólnym ognisku?
- Rzeczywiście zdecydowanie odbiega ona od obecnie przyjętych zaleceń. Mimo to (a może właśnie dlatego) wiele osób stosujących taką dietę cieszy się wręcz zadziwiająco dobrym zdrowiem. Poziom cholesterolu Buszmenów San, których pożywienie w 40 proc. składa się z mięsa, czy też australijskich aborygenów (od 10 do 75 proc. mięsa) zadowoliłby najbardziej wymagającego kardiologa.
- Średnia długość życia łowców-zbieraczy rzadko kiedy przekracza 30 lat. Składa się na to jednak wysoka, sięgająca niemal 30 proc. śmiertelność niemowląt spowodowana brakiem higieny i opieki położniczej oraz ciągłe wojny plemienne. Dane zbierane wśród południowoamerykańskich Indian Yanomama sugerują, że ci członkowie plemienia, którym udało się dożyć 40 roku życia, mają nie mniejsze szanse na dożycie w dobrym zdrowiu 80 lat niż ludzie żyjący w dobrze rozwiniętych społecznościach agrarnych.
- W ciągu ostatnich 10 tysięcy lat rozwoju kultury agrarnej nauczyliśmy się jeść mięso udomowionych zwierząt, pić ich mleko o znacznie większej zawartości tłuszczu niż w naszym gatunku, a ostatnio doszło jeszcze do tego pogryzanie cukierków, tzw. słonych przekąsek czy stosowanie używek typu kawa czy herbata. Jesteśmy też stale bombardowani informacjami o wchodzących do użycia genetycznie modyfikowanych warzywach i owocach, nowych technologiach produkcji rolnej, środkach owadobójczych, nawozach sztucznych etc. Pamiętajmy, że zdecydowana większość wyposażenia genetycznego współczesnego człowieka, w tym też jego części kontrolującej funkcjonowanie przewodu pokarmowego, nadal jest lepiej przystosowana do diety paleolitycznej niż hamburgerów przyrządzonych z mięsa krów, które nigdy nie widziały światła słonecznego i wyrosły odżywiając się syntetycznymi pokarmami... XX wiek był szczególny pod tym względem, ponieważ przyniósł więcej zmian w naszej diecie (i to w dodatku w czasie jednego-dwóch pokoleń) niż wcześniej zdołaliśmy ?strawić? w czasie całej naszej ewolucji!
- Pogodziliśmy się, że próchnica zębów, osteoporoza czy miażdżyca są chorobami, które na stałe już towarzyszą naszemu życiu. Często nawet nie zastanawiamy się, co jest przyczyną wielu naszych dolegliwości, nazywanych chorobami cywilizacyjnymi... Najwyraźniej to widać na przykładzie ostatnich kultur łowiecko-zbierackich, które często w okresie jednego pokolenia przeszły z diety paleolitycznej na chleb, konserwy, cukierki i używki. Błyskawicznie pojawiły się u nich wszystkie te choroby, które nazywamy właśnie cywilizacyjnymi. Oczywiście błędem byłoby niewspomnienie, że za dietą szła zmiana trybu życia; z aktywnego fizycznie życia myśliwego na tryb kanapowo-samochodowo-telewizyjny. Bowiem styl życia wpływa w ogromnym stopniu na stan zdrowia człowieka, te dwa fakty należy zawsze rozpatrywać razem.
- Obawiam się, że byłoby to niezmiernie trudne. Nie jest to moim zdaniem dieta wegetariańska, o czym mam nadzieję Czytelników przekonałem. Poza tym praktycznie wszystkie składniki naszej obecnej diety znacznie różnią się od swych odpowiedników z paleolitu. Nawet najchudsza wołowina zawiera około sześciokrotnie więcej tłuszczu niż mięso zwierząt, na jakie polowali nasi przodkowie. Piękne jabłka z supermarketu zawierają wielokrotnie więcej cukrów niż ich dzicy przodkowie, podobnie jest z resztą owoców. Nie każdego z nas byłoby stać na wydawanie majątku na dziczyznę czy wielogodzinne przeżuwanie łykowatych kłączy. Wiąże się z tym nasz tryb życia, obowiązki dnia codziennego, praca zawodowa.
- Nie, ponieważ - jak powiedzieliśmy przed chwilą - różni się ono od tego, co jedli, chociażby pod względem zawartości tłuszczu. A ponadto pamiętajmy o ważnej sprawie, o której dotychczas nie wspomnieliśmy. W całej naszej historii okresy dobrobytu przeplatały się z okresami głodowania. Obfite uczty po upolowaniu dużej zwierzyny na których zjadano nawet po 2-3 kilogramy mięsa na głowę, przedzielone były dniami bez mięsa, a często nawet bez jedzenia... Niepełne zaspokajanie swojego głodu było normą!