Być matką w teorii i w praktyce: Czekając na miłość
Dzieci nigdy mnie nie zachwycały. Gdy zobaczyłam małego kotka, ptaszka, czy robaczka, zaraz sama chciałam takiego mieć. Gdy widziałam małego bobaska - wręcz przeciwnie, cieszyłam się, że to nie mój. Tam gdzie inni, a zwłaszcza inne, widzieli słodkie różowe łapki i rozkoszne fałdki, ja zauważałam głównie tę strużkę śliny z bezzębnych ust.
Kiedy babcie, ciocie i inni członkowie rodziny nagabywali mnie w temacie przyrostu demograficznego, sprawę programowo ignorowałam. Kiedy dołączył do nich mój mąż, rzecz zrobiła się poważna.
Liczyłam na to, że przez długi czas będziemy próbować. Jeden miesiąc, drugi, może w międzyczasie nabiorę chęci. Nie byłam gotowa na to, że już pierwszy z planowanej długiej serii test ciążowy pokaże dwie kreski. A tak własnie się stało.
Przez większość z tych dziewięciu miesięcy czułam raczej że "jestem w ciąży", niż że "będę mieć dziecko". Kiedy tylko dowiedziałam się, że będzie chłopiec, nadałam mu imię, żeby w ten quasi-magiczny sposób uczynić go bardziej realnym. Niewiele pomogło. Nawet kiedy patrzyłam na mój ogromny brzuch, falujący niczym worek do którego ktoś wsadził kilka kociąt, wszystko wciąż było abstrakcją.
Mądre książki i fora internetowe zgodnie mówiły, że po porodzie tworzy się więź, że hormony, oksytocyna, pierwsze karmienie i kiedy spojrzy się w te oczy... Misiek urodził się okręcony dwa razy pępowiną, od razu zabrali go na badania, przedtem pokazując tylko na sekundę. Nie miałam okularów, więc zobaczyłam tylko białą plamę z mniejszą sinoróżową plamą. Pewnie gdzieś tam były jakieś oczy, ale ja tego nie widziałam.
Macierzyństwo w owych czasach pokryte było grubą warstwą lukru. O babybluesie wspominało się szeptem, jak o jakiejś wstydliwej chorobie, co przytrafia się tylko kobietom z marginesu. Poporodową depresję miewały tylko wariatki, a ja właśnie czułam się jedną z nich. Patrzyłam na to bezbronne maleństwo i było mi go trochę żal. Każdy by przecież wolał, żeby rodzona matka się z niego cieszyła. Wszystko co przy nim robiłam wynikało bardziej z poczucia obowiązku, niż z czegokolwiek innego. Zastanawiałam się, czy kiedyś poczuję to, o czym pisały poetki i grafomanki. Na przemian wpadałam w poczucie winy, albo obwiniałam lekarzy, którzy nie pozwolili, żeby instynkt macierzyński włączył mi się jak w automacie wtedy, kiedy on by po tym porodzie leżał na tym brzuchu...
Nie pamiętam, kiedy to się stało, w jakich okolicznościach ani nawet ile miał wtedy tygodni, czy może już miesięcy. Zapłakał, a ja już po tonie głosu wiedziałam, czego mu trzeba. Spojrzał, a ja wiedziałam, co chce mi powiedzieć. Bo przecież znaliśmy się tak dobrze, stanowiliśmy zgraną drużynę, rozumiejącą się bez słów. Poczułam, że naprawdę lubię tego małego człowieka, który trafił pod mój dach. A gdyby nagle zniknął z mojego życia, powstałaby dziura, której nie sposób zasypać.
I wtedy dotarło do mnie, że się doczekałam.
Katarzyna, blog Sosnowa 11
III miejsce w konkursie "Być matką, być córką w teorii i w praktyce"*
-
Angled bob - modna fryzura, która bije rekordy popularności. Optycznie odmładza i wyszczupla twarz
-
Fryzury dla pań po 60-tce. Sprawdź, jakie cięcie optycznie cię odmłodzą, a jakie dodadzą lat [ZDJĘCIA]
-
Małgorzata Rozenek-Majdan pozuje w skąpym bikini. Fani krytykują gwiazdę. "Żenada, pokazywać poślady!!!"
-
Była gwiazdą popularnego zespołu TATU. Przeszła ogromną metamorfozę i teraz już nie przypomina dawnej siebie
-
Basia Baran: Sposób mówienia o seksualności w naszym kraju jest przesycony zawstydzaniem i zastraszaniem
- Olej żywokostowy - skuteczna pomoc w gojeniu ran i łagodzeniu bólu stawów. Jak go stosować?
- Jak założyć profil zaufany? Porady krok po kroku
- Trendy wiosna 2021. Co będzie modne na wiosnę? Przygotuj garderobę na nowy sezon
- Olej z wiesiołka - właściwości, zastosowanie i działanie "złotego oleju"
- Smog. Jakie rośliny antysmogowe wybrać do domu, sypialni lub ogrodu?