Jestem Carrie Bradshaw panterkomanii: nosiłam futerko w panterkę zanim stało się modne

Z ciuchami często jest tak, że jak coś zobaczysz to wiesz, że musisz to mieć, bo inaczej umrzesz. Ja tak miałam z kurtką w panterkę. I nic sobie nie robię z tych pogardliwych spojrzeń - bo futro w panterkę jest wieczne.

Rok 2008, czasy odległe i mroczne jak Saga o Ludziach Lodu. Byłam z mamą na zakupach w nieistniejącym już centrum handlowym. Wszędzie brzydkie sukienki, znudzone panie sprzedawczynie głośno mieszające herbatę, mama i ja. Mama oglądała coś, gdy moim oczom ukazało się TO!

Kurtka w panterkę, zrobiona z mapeta, bo przecież nie z kota (to na wypadek, gdyby wegetarianie mdleli czytając to), podszewka koloru parówki. BLADO RÓŻOWA, dla tych co nie wiedzą jak wygląda parówka. Cud miód. Wiedziałam, że jesteśmy sobie przeznaczone jak Behemot i kieliszek wódki.

fot. Jędrek Kostecki

Kurtka, czerwone usta, kocie okulary z diamencikami i perły to był mój znak rozpoznawczy. I proste włosy z krótką grzywką. Niektórzy patrzyli na moje futerko z pogardą (pff, co oni wiedzą o byciu damą), a niektórym dziewczynom w oku błyskała zazdrość. Moda na futerka weszła chyba w 2010 i można je było kupić w Tally Weijl i gdzieś tam jeszcze. No ale umówmy się, kto był Carrie Bradshaw panterkomanii?

Wiedziałam, że jesteśmy sobie przeznaczone jak Behemot i kieliszek wódki.

Noszenie futra musi iść w parze z czerwonymi ustami i perłami. Bez tego futro jest smutne. Co ciekawe doskonale sprawdza się noszenie go z szarymi spodniami od dresu i kaloszami w szkocką kratkę.

Pewnie łapiecie się za głowę i mówicie olaboga, co ta baba wygaduje - pewnie się w lustrze nie widziała. Otóż widziała się i to nie raz. Moda przemija, a futro w panterkę jest wieczne. XOXO

Więcej o: