Nie znoszę wysokich obcasów, wolę pozostać czołową stopą polskiej ortopedii

Nie umiem chodzić na obcasach. Próbowałam, ale się nie udało. Jest mi niewygodnie, stopa wypada mi z buta, a jak zapnę go w kostce to wyglądam jak koń pociągowy, bo nie mam praktycznie wcięcia w pęcinie. Tyrania obcasów mnie dobija. Lubię je sobie pooglądać, ale chodzić w tym nie mam zamiaru!

Uwielbiam te wszystkie rady stylistów, załóż buty na obcasie będziesz lepiej wyglądała. Twoja sylwetka będzie smuklejsza bla bla bla. No hello?! ale nie założę bo nie umiem się w nich poruszać. I co, tylko dlatego mam się czuć gorzej? Mam mieć wrażenie, że jestem gnomem wśród super lasek?

Za każdym razem jak nie zakładam obcasów, a pewnie by lepiej wyglądało gdybym jednak w nich była, to powtarzam sobie- Olczak nie będziesz miała przynajmniej haluksów. Masz zgrabną wąską stopę z wysokim podbiciem. Fantazjuję, że mogę być czołową stopą polskiej ortopedii. O nein! Właśnie dotarło do mnie, że jakiś fetyszysta może wizualizować sobie moją stopę - NIE RÓB TEGO, TY MAŁY ŚWINTUCHU.

Ale wracając do tematu. Nie dość, że nie umiem chodzić na obcasach to w ogóle mam problem z kupnem butów. Wszystkie mnie obcierają. Nawet obuwie sportowe potrafi mi zorać stopę. W związku z tym mam dosłownie siedem par okrycia stopy lub dolnej części nogi z mocną częścią spodnią (definicja buta wg. Słownika Języka Polskiego ). Nie jestem jedną z tych dziewczyn, które kupują butki pod kolor paznokci, lub meblościanki w domu chłopaka. To jest, niesprawiedliwe!

Ciekawe czy takich dziewczyn jak ja jest dużo? Wiem o jeszcze jednej (Kasiu B. Pozdrawiam Cię serdecznie). Niekupowanie obuwia ma teoretycznie swoje plusy, kasę można wydać na coś innego. Tylko proszę tego nie przeliczać na czynsz, albo zakupy w supermarkecie. To co "zaoszczędzę" na butach wydaję na ubrania, albo na książki. Taka ze mnie mądrala.

Balerinki górą!

Więcej o: