Ależ mnie wkurwia gdy on wrzeszczy i przeklina, gdy gra w grę

Nie należę do dziewcząt subtelnych i miłych, które nigdy ust sobie nie skalały słowem żwawszem. Prawdę mówiąc klnę jak szewc, i to pijany. Zazwyczaj też cechuje mnie wysoki stopień tolerancji dla innych profanów, którzy inkrustują piękny nasz język ojczysty plugawymi słowy. Zazwyczaj - tak. Ale gdy mój konkubent gra w gry i wywrzaskuje przekleństwa, to krew zła i czarna mnie zalewa.

Och, to jest foch klasyczny, foch nabrzmiały i nabzdyczony do granic. To jest foch, od którego aż cała dygoczę i jestem gotowa przegryzać tętnice. Bo jest tak: wieczór. Teraz pani ma relaks. Gdzie tam relaks - pracuję jak zwykle, i próbuję się skupić. Ale co tam ja: za ścianą dzieciny niewinne śpią sobie słodko. A TEN RYCZY DO TELEWIZORA! Bo mu w gierce nie idzie.

Szanuję sportowe emocje, jednak chciałabym żeby nie zaburzały mojej przestrzeni.

I co on ryczy? "Kurwa, dupa blada" i "Jak mogłem to tak spierdolić?!" należą do żelaznego repertuaru. Resztę Wam wykropkuję, użyjcie wyobraźni. Ale mniejsza o treść i naprawdę nie przeszkadzają mi te bluzgi. Do białej gorączki i krwawej pasji doprowadza mnie naładowanie tych okrzyków agresją. Decybele i okazjonalne walenie pięścią w okoliczne przedmioty, tudzież w sytuacjach skrajnych rzucania padem (tak: psują się od tego) skutecznie wyprowadzają mnie z równowagi.

Po prostu nie umiem się od tego odciąć nawet w słuchawkach na uszach. I choć szanuję sportowe emocje i skupienie na grze, to jednak chciałabym żeby nie zaburzały mojej przestrzeni. Żeby nie kazały mi się wewnętrznie zwijać w rulon i podskakiwać nerwowo po każdym kolejnym wrzasku. Bo źle się z tym czuję.

FIFA i inne wesołe gierki zmuszają go do takiej ekspresji, gdy sromotnie przegrywa z nastoletnimi szczylami w sieci.

Oczywiście wielokrotnie dawałam wyraz swojemu niezadowoleniu, tłumaczyłam, że to dla mnie bardzo niemiłe. Krzyczałam, awanturowałam się, prosiłam by przestał. Nic. Jak grochem o ścianę, jak nożem po szkle.

Nie podejrzewam mojego konkubenta o jakąś specjalną wobec mnie złośliwość. Zakładam, że tak po prostu musi, że FIFA i inne wesołe gierki zmuszają go do takiej właśnie ekspresji, zwłaszcza gdy sromotnie przegrywa z nastoletnimi szczylami w sieci. Na jakimś poziomie (hard najpewniej) nawet mnie to bawi, bo mówimy o człowieku z natury bardzo empatycznym a w dodatku pełnym kurtuazji, gotowym świadczyć rozmaite uprzejmości na lewo i prawo.

Co więc mu się do ubogiej prostytutki dzieje, gdy odpala konsolę? Jeszcze chwila i uwierzę w ten straszny wpływ gier wideo. Ja na pewno jestem coraz bliższa urządzenia porządnej masakry.

Więcej o: