Paltrow kojarzę głównie z okoliczności czerwonodywanowych, jako kobietę posiadającą supermoc detoksu. I choć może są ładniejsze (wszak to rzecz względna), to uważam, że bardzo fajne jest to, że:
- taki tytuł dostała kobieta czterdziestoletnia, matka dwojga dzieci, a nie znowu jakaś Rihanna,
- taki tytuł dostała kobieta, która (przynajmniej na oko) nie nadużywa dobrodziejstw medycyny estetycznej i w wielu wywiadach podkreśla, że utrzymuje formę ćwicząc pięć razy w tygodniu (i dodaje, że to męczarnia i koszmar).
Przy okazji (bo, serio, nie pamiętam żebym widziała jakiś film z nią od stu lat), sprawdziłam - co u Gwyneth? Otóż ma, między innymi, własny sklep internetowy , który ostatnio ściągnął na jej głowę gromy ze strony pilnujących moralności rodziców, bo ma w asortymencie bikini dla dziewczynek w wieku 4-8 lat. No i? No i według organizacji Kidscape jest to robienie z dzieci obiektów seksualnych i w ogóle fu.
A oto dowód!
goop.com
Moim zdaniem trzeba być niezłym zboczeńcem, żeby zobaczyć w tym "seksualizację" dzieci ale może ja się nie znam. Gorsze moim zdaniem jest wmawianie dziewczynkom od najmłodszych lat, że to co na siebie założą może z nich robić ofiary. Czyli - jeśli ktoś się na twój widok ślini lub czyni bardziej śmiałe awanse, to twoja wina, bo się wyzywająco ubrałaś.
[dopisek red.nacz.: Hmmm, ja bym swoje córki ubrała w taki strój - wydaje się całkiem stosowny na plażę. Ale moje jeszcze maluchy i może nie przemyślałam tej kwestii do końca. Co Wy na to?]