Nie celuj we mnie obiektywem! O strasznych zdjęciach, na których oznaczają nas znajomi

Żołądek skręca mi się w rulonik tylko w dwóch sytuacjach - gdy dostaję polecony ze skarbówki lub powiadomienie "znajomy otagował cię na zdjęciu"*. W pierwszej sytuacji na ogół okazuje się, iż nie było się czego bać. W drugiej - zwykle mam ochotę skoczyć z mostu.

Przeprowadzony wywiad wskazuje, że nie jestem jedyna. Słowa "zobacz, jakie ładne ci zdjęcie zrobiłem" powodują lekkie mdłości u wielu znajomych dziewcząt. Co gorsza, ta obawa to rzadko kokieteria. A rodzaj męski w cytacie - nieprzypadkowy. Zastanawiamy się często, czy to nam rzuca się na mózg i oczy, czy to panowie są jacyś estetycznie niedorozwinięci. Bo większość zdjęć reklamowanych jako "ładne" powoduje natychmiastową chęć udania się na najbliższy most ("rany kota, ja nie mogę tak wyglądać!"). Co prawda moje najgorsze istniejące zdjęcie jest autorstwa kobiety, ale uznaję je za wypadek przy pracy. Zresztą wyglądam na nim jak wypadek. Laboratoryjny. I nie, nie pokażę. Bo jak na nie patrzę, to jest mi zwyczajnie przykro, czuję się paskudna i poniżona. I wstyd.

I nie panowie - nie tłumaczcie się tym, że przecież to zdjęcie jest "takie zabawne". Za zabawne możemy bowiem uznać wasze przypadkowe nabicie się na nóż kuchenny. Tak, do cholery, jesteśmy próżne. BO TAK. Możemy być chudymi zdzirami , ale i tak nas trzęsie.

Sarna w światłach reflektorów

Według wywiadu, nasze potworne zdjęcia można kategoryzować. Kategoria lajtowa to te, gdzie walnięto nam z przypadku (tak, jasne) lampą błyskową w twarz, uzyskując efekt sarny w światłach ciężarówki. Wybałuszone krwiste oczęta, blady pysk i zesztywniałe kończyny. Plus zbaraniała mina. Z tymi zdjęciami można jednak walczyć, gdyż przynajmniej wiemy o ich istnieniu. Można grzecznie poprosić o skasowanie kiepskiej fotografii/rzucić się i wydrapać oczy/zagrozić samobójstwem. Jeden ze sposobów zwykle działa.

Chomik po posiłku

Gorzej, gdy ktoś strzeli nam zdjęcie, gdy delektujemy się posiłkiem. Błędnie zakładałam, że smakowanie znakomitych potraw nadaje twarzy fotografowanego wyraz szczęścia i uduchowienia. Niestety na ogół okazuje się, że wyraz ten zapowiada mdłości lub dławienie się. Chomik po posiłku. Chory na zespół Proteusza. No cóż, trzeba będzie się karmić dożylnie.

Omnomnomnom. ODEJDŹ!Omnomnomnom. ODEJDŹ! Omnomnomnom. ODEJDŹ! Omnomnomnom. ODEJDŹ!

Imprezy

Śmiech, taniec, zabawa. No chyba niekoniecznie. Ile razy błagałaś kogoś, żeby skasował w diabły to zdjęcie, na którym się tak cudownie uśmiechasz? Wypisz wymaluj jak siostra wieloryba. Z częściowym paraliżem paszczy. Z kolei zdjęcia z parkietu mogą doskonale się sprzedać. Jestem przekonana, że rozprawy naukowe o polio i tańcu świętego Wita bardzo zyskają na wyrazie. Dorzućmy półprzymknięte oczy i ekstatyczną minę ("Hell yeah, jestem królową parkietu") i możemy też brać udział w kampanii społecznej dotyczącej pigułki gwałtu.

Plaża

Na temat najcięższej kategorii pewnie nie trzeba wspominać zbyt wiele. Wiem jednak, że za niektóre zdjęcia z plaży, zwłaszcza gdy przypominasz na nich spaniela po tornado, można zabić. I każdy sędzia cię uniewinni.

Hugh JackmanHugh Jackman Hugh

Według szanownych respondentek, koszmarne zdjęcia robią także teściowie, rodzice ("no nareszcie widać, że troszkę przytyłaś") i przerażający ludzie, ogólnie znani jako fotografowie ślubni . Jednak najgorszym wymienionym przypadkiem jest pewien mąż, który (prawdopodobnie w chwili czystego obłędu) stwierdził, że jego małżonkę ucieszą zdjęcia wykonane przy okazji narodzin ich pierworodnego syna. Zamieszczone oczywiście na Facebooku. Genialna metoda, aby stać się gwiazdą programu telewizyjnego "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...

*z góry dziękuję za informację, że to można zablokować. Wiem. Niestety pewnych znajomych strasznie trudno jest wyłączyć.

Zobacz wideo
Więcej o: