Gdy boli, strzyka i niepokoi - wyznania hipochondryczki
Jestem osobą gruntownie przebadaną. Regularnie badam krew, czy aby nie mam anemii, bo tak jakoś słabo się ostatnio czuję. Mierzę ciśnienie, czy aby nie szykuje mi się jakaś zapaść (mam strasznie niskie i lekarz kiedyś nieopatrznie powiedział mi, że z takim ciśnieniem to ludzie lądują na pogotowiu). Robiłam USG piersi, bo wyczuwałam dziwne guzki i zgrubienia (rak a la Angelina), tomografię i rezonans magnetyczny mózgu, bo mam szumy w uszach i chciałam sprawdzić, czy nie kryje się tam w załomach jakiś guz. USG żył szyjnych zrobiłam z tego samego powodu. Szumy w uszach, których nabawiłam się stając nierozsądnie na głowie na jodze ("ja nie stanę? ja?"), kosztowały mnie wiele nerwów i wiele wizyt u super specjalistów.
Śmiech to zdrowie!
Tak, jestem z tych, którzy gdy mają katar kładą się do łóżka i są pewni, że to już idzie śmierć. Przy porodzie nie wzięłam jednak znieczulenia, bo bałam się, że anestezjologowi omsknie się rączka przy wkłuwaniu się w kręgosłup i skończę jako kaleka na wózku. Wolałam umierać z bólu. Dentyście też daję się znieczulić tylko przy kanałowym, bo ten stan, kiedy "nie czuję" wcale mi się nie podoba.
Zapewne domyślacie się, jak się skończyło w moim przypadku oglądanie doktora House'a - miałam wszystkie objawy, a najbardziej te, które pasują do magicznej choroby o nazwie Lupus (po polsku toczeń). Nie chcę myśleć, co będzie, kiedy się zestarzeję. Obawiam się, że ZUS padnie od tych moich badań. Ale co mam zrobić, skoro za każdym razem umieram ze strachu, że tym razem to już na serio złapało mnie coś poważnego?
Diagnoza jest pewna... keepcalm-o-matic.co.uk
Tak, potrafię się z tego śmiać. Ale tylko w momencie, kiedy nic mi nie dolega, nic nie strzyka, nic nie boli. Jak tylko zaczyna mi coś dolegać, poczucie humoru znika. I rodzi się lęk. Ten lęk może ukoić tylko lekarz i kolejne badanie, które wyjdzie ok. Jest tylko jeden problem - dziś już nie mam magicznego abonamentu do żadnej prywatnej przychodni, który pozwoliłby mi badać się w miarę ludzkich warunkach.
Bo przecież fakt, że zapiszę się do specjalisty "za trzy miesiące", a na specjalistyczne badanie "za pół roku" nie ukoi moich nerwów. Poza tym kto by miał czas spędzać pół dnia u lekarza, bo przecież państwowo bardzo rzadko wyznacza się wizyty na określoną godzinę, albo też nikt się tymi godzinami za bardzo nie przejmuje i przychodzi jak chce. Czyżby państwowa służba zdrowia (tak, płacę ten ZUS) miała mnie wyleczyć z hipochondrii? Czy raczej nabawi mnie nerwicy, którą i tak zresztą mam, podobnie jak niezdiagnozowane ADHD. Czy badałam się w tym kierunku? Jeszcze nie. ADHD daje mi bardzo przyjemną nakrętkę do życia. A co z nerwicą? No mam. Mam i już.
-
Zapomnij o szortach, teraz nosimy jortsy. Jak wyglądają najmodniejsze spodenki na lato 2023?
-
Najgorętsze buty tego sezonu w stylu Sochy od 44,99 zł! Wakacyjne perełki z Renee, Zary i CCC
-
Dzień dziecka powinien być każdego dnia. Jak okazywać wsparcie dzieciom na co dzień, nie tylko od święta?MATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Salma Hayek zachwyca w szlafroku i bez makijażu. Fani: "Jak to możliwe?!"
-
"Pogromca zmarszczek" na wyciągnięcie ręki! Wystarczy ci 10 złotych
- Podsyp ziemię i zmień kolor hortensji. Sąsiadowi opadnie szczęka
- Weź 8 zł i idź do apteki. Zmarszczki będą wypełnione a skóra napięta
- 3 znaki zodiaku nie muszą grać na loterii. Czeka je niespodzianka
- Horoskop dzienny 7 czerwca. Co może się wydarzyć w środę? [Baran, Byk, Bliźnięta, Rak, Lew, Panna, Waga, Skorpion, Strzelec, Koziorożec, Wodnik, Ryby]
- Co oznacza twoja data urodzenia? Możesz się wiele dowiedzieć