Dziekuję posłance Pawłowicz, idę sobie kupić burkę żeby się nie przyczyniać do gwałtów

Dzięki posłance Pawłowicz (sorry bejb, dla mnie jesteś posłanką, bo Konstytucja niestety nie mówi nic o tresowanych trollach) temat szmat wraca jak bumerang, a mój poranny felietonik o tym, co wolno kobietom (wiele pod warunkiem, że grzecznie założą burkę) domaga się dopowiedzenia.

"Wychodzenie na golasa, wie pan, w ogóle bez gaci, bez stanika, jest formą przyczynienia się (do gwałtu). Te baby same się reklamowały. Po prostu szmaty".

Tak mówiła posłanka PiS Krystyna Pawłowicz w TVN24 o Marszu Szmat.

Pani posłanko, idę sobie kupić burkę. Bo czuję, że tylko w burce nie będę się przyczyniać do gwałtów. Jak tak chodzę z dekoltem, to niejednego mogę skusić taką bezczelną reklamą. No niby stanik mam, bluzkę mam i nawet o gaciach dziś nie zapomniałam, ale jak wiadomo - strzeżonego to i pani posłanka pilnować nie musi. Czyli: burka na łeb i będzie wiadomo, która dziewczyna porządna, a która szmata. Porządne nie wodzą mężczyzn na pokuszenie.

Bo jak facet widzi gołą babę, to wiadomo co - mówi pani posłanka. Więc zamiast męczyć się, edukować tych facetów, tłumaczyć im, że kobieta to nie rzecz, nie własność publiczna, nie zwierzę i nie pomiot szatana, zamiast przyzwyczajać ich do tego, że kobiety są wolne i mogą robić, co chcą - lepiej, znacznie lepiej (i taniej), jest założyć te burki. Każdej suce po burce i po problemie. A podwórkowe burki niech ujadają ze swoich łańcuchów.

Więcej o: