Nie wierzę w pannę Borowiecką, czyli zmywak na Ziemi Obiecanej
Uważam, że panna Sandra Borowiecka alias "Niechciana" to projekt (teraz się mówi projekt, prawda?) w rodzaju Grażyny Żarko , taka wiecie, wersja 2.0
Ruszyła już fala niechęci i współczucia, samozwańczych obrońców i prokuratorów, rozpadają się małżeństwa, koalicje przemijają z wiatrem, ludzie wyrzucają się ze znajomych na fejsie - Sandra Borowiecka podzieliła Polskę.
Teraz wchodzę ja, cała na biało, w przebraniu, powiedzmy, gołąbka pokoju, w dzióbku mam gałązkę oliwną, czy tam szparaga i mówię, a głos mam jak dzwon: "Błagam was, PRZESTAŃCIE, przecież to jedna wielka ściema!"
Dlaczego nie wierzę w Sandrę "Niechcianą" Borowiecką? Czy tylko dlatego, że na samym nazwisku mamy już wnyki? Jak słusznie zauważyła pani Ewa z Warszawy (rodem z Łodzi): "A bo ja mam proste skojarzenia, wyjazd do lepszego świata, Ziemia Obiecana, Borowiecka, pochodzenie mnie obciąża".
Otóż - nie tylko.
Sandra deklaruje, że jest osobą myślącą, mocno stojącą na ziemi i mającą analityczny umysł. Ta osoba na starcie wynajmuje lokal w jednej z najdroższych części Warszawy (Krakowskie Przedmieście), która to część w dodatku jest wyjątkowo kiepskim miejscem do prowadzenia takiej działalność ("stylizowanie"). Debiutantka zatrudnia "od dwóch do ośmiu osób". Odważnie, czy głupio? A może nieprawdopodobnie? Interes pada, to już bardziej wiarygodne.
Sandra Borowiecka opowiada o swoich dokonaniach w Super Expressie i radiu Kolor. Gdzie dostała się bez trudu, gdyż: "Wtedy było mi łatwiej. Dzieciaka nikt nie traktował poważnie". Niestety, praca tam nie satysfakcjonuje jej finansowo, więc odchodzi. "Wszyscy i w radiu i w gazecie chcieli, żebym została, ale tłumaczyli, że kryzys, cięcia i nie mogą mnie zatrudnić."
Odchodzi, bo nie zarabia? Chcą, żeby została, bo nadal nie traktują jej poważnie? Gdzie indziej (za lepsze pieniądze) nie udaje się, bo nie jest już dzieckiem, ergo - jest zagrożeniem dla starych wyjadaczy? Nie jest to zresztą pierwszy raz, kiedy daje do zrozumienia, że nie pracuje, bo jest za dobra dla tych, co się na stołkach zasiedzieli. Plącze się w zeznaniach. Jedna wersja płynnie przechodzi w drugą. " Dzisiaj wiem, jak szukać tematów, pisać pod presją czasu, krótko i na temat. I nie dać się zmanipulować bohaterom materiałów." - ktoś tu chyba pomanipulował bohaterem i wersje przestały się zgadzać. Brak komunikacji na linii pomysłodawca - wykonawcy?
Ale pamiętajmy, że Sandrze Borowieckiej zależy. Owszem, rzuciła jedne i drugie studia, ale dba o samokształcenie się. Nie ustaje w szukaniu swojej drogi, chce mieć pracę, dąży do celu. Stara się, wie, czego chce, umie się sprzedać, dotychczas nie bardzo wychodziło, ale nie wiadomo, dlaczego. Przecież Sandra umiejętnie wabi potencjalnego pracodawcę.
Tu akurat foka aprobaty (z ang. "seal of approval"), tajemniczy zespole twórców, prawdziwym ludziom - nie wirtualnym bytom - zdarzają się błędy. Co prawda doradzałabym raczej pojedynczą literówkę tu i tam, jakieś "karze" (od kazał) od czasu do czasu, a nie konsekwentnego byka, świadczącego o nieznajomości języka, braku staranności i olewactwie młodej, zdeterminowanej osoby.
Finał jednakże zwieńczył to wielkie dzieło. Panna Borowiecka dostała ofertę pracy od samego Artura Kurasińskiego, który proponuje średnią krajową na trzy miesiące, sprecyzowane warunki i możliwość rozwoju (oraz lepszych warunków). Przy okazji poddaje niestety w wątpliwość (ciekawe, dlaczego) kompetencje Sandry, ale oferta nadal na stole. Sandra jednakże odrzuciła propozycję. Z wdziękiem i klasą, jak przystało na osobę bywałą, osobę, która z niejednego pieca chleb jadła, osobę, która skończyła kurs protokołu dyplomatycznego w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych:
"Dziękuję panie Kutasiński, przepraszam - Kurasiński" .
Dyplomacja, cholera jasna. Sorry, tajemniczy zespole twórców, spójność wizerunku puszcza waszemu produktowi na szwach.
Nie wierzę, żeby Sandra celowo pokazywała połowie Polski, jak nie mieć klasy. Nie wierzę, żeby pragnąc pracy, samorealizacji i sukcesu - podkładała się tak ewidentnie.
Moja teoria spiskowa póki co nie doszła do punktu "kto", natomiast "po co" jest jakby oczywiste. Tajemniczy "ktoś" pragnie w ten prosty i już sprawdzony sposób wywołać w społeczeństwie dyskusję, która i tak toczy się od dawna, poza łamami prasy, poza studiem Tomasza Lisa i poza jakąkolwiek kontrolą, toczy się krwawo, soczyście i z licznymi bolesnymi przykładami - dyskusję o perspektywach młodych ludzi w dzisiejszych czasach. Już jest dobrze, gdyż oto mamy same nośne słowa: perspektywy, młodzi ludzie, dzisiejsze czasy. Mniejsza o to, kto stworzył potwora, ważne, że się kręci.
Sandra Borowiecka w końcu odpuszcza i jedzie do Londynu. Nie jedzie całkiem na ślepo. "Na razie, jeszcze przed tą medialną burzą, dostałam propozycję współpracy z polonijną gazetą w Londynie." Stamtąd nadaje: "Dziś pierwszy dzień podróżowania samotnie po Londynie! Pierwsze spotkania w sprawie pracy w redakcjach, i zdaje się pierwszy zmywak (oby się udało)". Ale, Sandro, przecież dostałaś propozycję współpracy? Dlaczego więc zmywak? Ok, dobrze, wierzę, współpraca nie oznacza możliwości utrzymania się. Czekam więc na relację, bo chyba oferty nie odrzuciłaś?
Myślę, że panna Borowiecka zamiast do deklarowanego Londynu - mogłaby teraz udać się nawet na Księżyc, albo - mniej medialnie - do Dobrej Nowogardzkiej i tam zająć się samotnym struganiem jezusków. Machina bowiem ruszyła.
naTemat naTemat
-
Beata Kozidrak od lat nosi peruki i mocny makijaż. A jak wygląda bez? To rzadki widok
-
Położna zdradza, co znajduje wewnątrz ciężarnych podczas porodu
-
Dzień dziecka powinien być każdego dnia. Jak okazywać wsparcie dzieciom na co dzień, nie tylko od święta?MATERIAŁ PROMOCYJNY
-
66-letnia Olejnik w krótkiej sukience odsłoniła nogi. "Tak dziewczęco"
-
Zapomnij o szortach, teraz nosimy jortsy. Jak wyglądają najmodniejsze spodenki na lato 2023?
- Twoja skóra będzie jędrna, a kurze łapki znikną. Nie wydasz ani złotówki
- On ciągle wyjeżdża, ona zostaje w domu. "Nie znamy innego życia"
- Fryzjerzy nie mogą odłożyć nożyczek na bok. Kobiety znów chcą nosić takie włosy!
- Absolutny HIT na lato! Zwiewna sukienka midi za 47,99 zł w Lidlu. Gustowne modele również w Sinsay i Orsay
- Lodówka zaczęła śmierdzieć? Niezawodny środek znajdziesz w kuchni