Lektura na długi weekend: na trawce ze skandalistą

Jeżeli chodzi o wiedzę, ciekawostki, pyszne szczególiki o tamtych czasach - jest to rzecz może nie bezcenna, ale na pewno znacząca. Galeria polityków, ówczesnych celebrytów, pięknych kobiet, pisarzy, dziennikarzy, biznesmenów. W tle czasy tak ciekawe, że życzyłbyś wrogowi, aby się w nich urodził i żył.

Było o pakowaniu się na długie weekendy i o ułatwianiu sobie podróży , to może ja teraz udam, że się sprytnie wstrzeliłam w temat i WTEM! zaproponuję wam książkę na urlop, może być? Lekturę lekką, łatwą i przyjemną. Zaczyna się od tego, że piękna, choć nieśmiała i pełna kompleksów Lili Marlene dostaje zaproszenie do spędzenia wakacji w zamku wujostwa, gdzie poznaje młodego stajennego, który choć początkowo gburowaty i niemiły, w chwili próby okazuje się

Już?

Po tym prostym odsiewie chciałabym powiedzieć, że kupiłam sobie nowego Urbana . Nie tego Urbana, co wiecie, trener Legii Warszawa nadal - mimo wszystko - nie leży w sferze moich zainteresowań, choć kto wie, jeżeli coś napisze?

To w zasadzie było drugie sito odsiewu, dla tych, których mdli od samego nazwiska. Mogę zrozumieć, dyskutować nie będę, bo nie umiem i nie chcę. Na wszystkie bowiem koleje losu, kariery zawodowej i politycznej Jerzego Urbana patrzę przez pryzmat jego wyjątkowej inteligencji, interesującej - przynajmniej mnie - osobowości, niezwykłej zdolności obserwacji i analizy.

(Zauważcie, że nie mówię nic o dobrym sercu, etyce, czy moralności)

Bo ja się strasznie jaram Urbanem. I to od dekad, od czasu, kiedy jako nastolatka przeczytałam "Alfabet", oczywiście nie zrozumiałam wiele, ale uszy płonęły mi z fascynacji, a sporo wymienionych tam postaci jeszcze długo - jeżeli nie zawsze - postrzegałam na bazie złośliwych, skandalizujących, czasem lekko ohydnych, ale zawsze ciekawych opisów. Długo po "Alfabecie" były znalezione w bibliotece Dziadka "Impertynencje" - mniej obrazoburcze, ale równie ciekawe. A później - co się dało. Czasem z niesmakiem. Ale zawsze łapczywie. I zawsze chciałam wiedzieć, co o danej sytuacji Urban ma do powiedzenia, nawet, jeżeli wypowiedź trzeba było odsączać z cynizmu, sarkazmu i złośliwości.

Bohater wywiadu nieco kokieteryjnie, ostrzega, że ta książka może czytelnika znudzić, że może się w niej okazać, iż Urban - skandalista, Urban - naczelny podpalacz ołtarzy, prześmiewca, drań, kłamca, potwór nieledwie - to tylko poza, kreacja, kolejne kłamstwo, że z Martą Stremecką rozmawia starszy, zmęczony pan, który już nic ciekawego nie powie. Kokieteria, jak to zwykle bywa - nie ma podstaw. Zaryzykuję twierdzenie, że to najciekawsza rzecz Urbana. I nie dlatego, że wyjaśnia w niej jakieś wielkie, a mroczne tajemnice swojej egzystencji, zdradza okropne sekrety i obnaża wstydliwe szczególiki z życia wielkich i niedużych. No - może odrobinę.

urbanurban urban

Urban mało mówi o sobie. Raczej mimochodem i przy okazji. Zawsze z dystansem i bez złudzeń, czasem nawet z czymś w rodzaju autogoryczy. Nie wybiela się, bezlitośnie punktuje własne błędy, przyznaje się do złych decyzji. Wspomina o motywach, szczerze - tak wygląda - wyjaśnia, co nim kierowało, co myślał, w co wierzył. Czy mówi prawdę? Nie wiem, nie mnie oceniać. Wrażenie jest takie, jakby mówił o tym, o czym może mówić otwarcie. I milczał o reszcie:)

Natomiast jeżeli chodzi o wiedzę, ciekawostki, pyszne szczególiki o tamtych czasach - jest to rzecz może nie bezcenna, ale na pewno znacząca. Galeria polityków, ówczesnych celebrytów, pięknych kobiet, pisarzy, dziennikarzy, biznesmenów. W tle czasy tak ciekawe, że życzyłbyś wrogowi, aby się w nich urodził i żył. Jest w tym pasja, radość życia, przewrotna przyjemność z pracy, zaangażowanie i chyba więcej ideowości, niż ktokolwiek mógłby Urbana podejrzewać.

urbanurban urban

Nie ma natomiast cienia patosu, egzaltacji, dramy, czy choćby najskromniejszej próby zbudowania sobie piedestaliku. Urban ma dystans. Chyba większy do siebie, niż do reszty świata. Stremecka, wydaje mi się, za swoim rozmówcą nie przepada, być może to tylko chytry zabieg, obliczony na to, by wywiad uczynić bardziej interesującym, jeżeli tak - to zabieg udany i skuteczny.

Urban podkreśla, że jest stary i zmęczony. Że nie chce już szokować i drażnić, chce tylko cieszyć się życiem. Mam wrażenie, że zawsze to potrafił. W czasie wojny i prosperity, jako notabl i jako jedna z najbardziej znienawidzonych postaci publicznych. To pewnie nieładnie i niezbyt szlachetnie z jego strony. Ale za to bardzo interesująco.

Więcej o: