Syndrom prymusa, czyli dlaczego robię szkolną gazetkę o trzeciej nad ranem?
"Ty to byłaś kujonem" powiedział mi jakiś czas temu kolega ze studiów. Ja? W życiu! Robiłam tylko takie wrażenie. Czyżby? Podsumujmy - zawsze starałam się zdać egzamin w pierwszym terminie, na wszelki wypadek, bo nie lubię się uczyć tygodniami. Zawsze odwalałam prace semestralne. Bo nienawidzę bujać się potem i dłubać tych tekstów w nieskończoność. Magisterkę też obroniłam tak szybko, jak się tylko dało. No bo komu chciałoby się czekać i stresować do późnej trzydziestki. Nie lubię się przemęczać i już.
Gdy mój syn poszedł do przedszkola, dla świętego spokoju jako pierwsza zgłosiłam się na ochotnika, żeby opowiedzieć dzieciom o swojej pracy. Lepsza taka pogadanka, niż miałoby mnie w przyszłości dopaść coś gorszego. Jak choćby organizowanie worków na kapcie. Albo zakup jednakowych koszulek dla całej grupy. Przejście do świata szkoły otworzyło cały wachlarz nowych możliwości. Zaczęłam skromnie od bycia w trójce klasowej i tu muszę sobie pogratulować, po raz pierwszy poczułam, że się opłacało tak wybiegać przed szereg.
Problemy zerówki są niczym w porównaniu z tym, co dzieje się w drugiej klasie. Zerówka to miłe tematy i niezobowiązujące ustalenia. Druga klasa oznacza decydowanie o wszystkim, co związane z Komunią Świętą, nieustanne spory o wartość prezentów, niekończące się ustalenia odnośnie nagród dla uczniów. Nikomu z decydentów nie zazdroszczę. Widzę też jak entuzjazm innych rodziców opada z miesiąca na miesiąc. Na placu boju pozostają ci najwytrwalsi. Podziwiam ich skrycie.
Oczywiście moje samobójcze zapędy nie skończyły się na Trójce Klasowej z zerówki, o nie. Kto zaopiekuje się dziećmi na wycieczce do muzeum ? "Ja! ja! Weźcie mnie!". Czy wiecie, ile rzeczy na raz mogą zrobić siedmiolatkowie jednocześnie NIE IDĄC na ten tramwaj, który właśnie nam ucieka? DUŻO. A kto zrobi ciasteczka na kiermasz? "Może ja? Błagam!". Kto przygotuje gazetkę na święto szkoły? "Wybierzcie mnie! Prooooooooszę!".
No i co ja robię? Siedzę o 3:00 nad ranem i przygotowuję syntetyczne tekściki z życia naszej klasy na gazetkę ścienną. Szefowie też nie śpią, pytają co z tekstami, od rana dzwonią po zdjęcia. Ktoś się dobija na fejsie "ej co z tym tekstem". Ano nic. Panna z Przedniej Straży robi gazetkę do szkoły. Na co mi to? Nie wiem sama.
Wreszcie i tak zawsze się zgłaszam, więc nie ma opcji, że nic nie robię, czyli istota całego założenia z wyrywaniem się jak zwykle legnie w gruzach. Czy jest mi z tym dobrze? Nie wiem. Ale niech ktoś spróbuje tylko tę gazetkę skrytykować, to mu wysunę prawym hakiem w dolną szczękę. A co robią moje koleżanki? Na wieść, że znów wpakowałam się w szykowanie czegoś mówią: "a ja właśnie szyję worki na kapcie ", albo "taaaaaa, znam ten ból, wczoraj skończyłam robić plakat dla klasy mojej córki". Czyli swój do swego lgnie. A wy? Jaką przyjmujecie taktykę w szkole?
-
Najgorsza w numerologii. Przynosi liczne rozczarowania
-
Wychodzą z lasu, podchodzą do pierwszej chałupy, prosząc o wodę. Od razu widzą, czy uciekać, czy zostać
-
Nie każdemu w różu do twarzy. Sposoby na pielęgnację skóry z tendencją do zaczerwienieniaMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Kosztuje grosze, a ma najmodniejszy wzór sezonu! Bluzka z Mohito idealna na jesień. Podobne w Renee i C&A
-
Gwiazda "M jak miłość" poszła do "The Voice". Żaden juror się nie odwrócił
- Nie tylko 500+. Kto otrzyma dodatkowe pieniądze na dziecko?
- Nie mamy wątpliwości. Panie po 50-tce pokochają te botki. TOP 3 modele z CCC, eobuwie.pl i Deichmannie
- Jak pozbyć się robaków z grzybów? Wsyp łyżkę do wody, a uciekną
- Nałóż na rzęsy przed snem. Efekt? Jest lepszy niż słynne "plujki" z PRL-u
- Ugodowe znaki zodiaku. Podjęcie decyzji wolą zostawić innym