Głęboka refleksja na temat malowania paznokci: dobra manikiurzystka jest na wagę złota!

Uwielbiam manicure. I pedicure. Mogę sobie nowego łacha w szmateksie nie kupić, ale paznokcie se zrobię. Od niedawna tak mam. Może ze dwa, trzy lata? Na początku, jak każdej naiwniaczce, wydawało mi się, że to przecież nic takiego, że każdy potrafi elegancko paznokieć opiłować, skórki odsunąć, potem wyciąć, płytkę wymalować, to przecież żadna filozofia. A jednak po kilkunastu rozmaitych razach już wiem. DOBRA MANIKIURZYSTKA JEST NA WAGĘ ZŁOTA. Jak pediatra z podejściem do dzieci, dentysta, który nie boli i miła pani w sklepie pod blokiem, która "da? na kredyt.

Mam taką jedną, panią Anetkę, u siebie - w eleganckim osiedlowym salonie. Nie sposób się do niej zapisać. A to wszystko przez to, że te, które sobie u niej paznokcie robią, od razu zapisują się na następną wizytę. Za tydzień, za dwa - wiedzą, kiedy to kolorowe zdzierstwo się zedrze, kiedy odpryśnie tak, że trzeba będzie malować na nowo. Chcąc się zapisać "z doskoku" pozostają terminy w środku dnia (kiedy człowiek tyra na etacie), albo takie za trzy tygodnie. A przecież mi się dzisiaj paznokieć złamał, dziś lakier odprysnął, dlatego jutro chciałabym to zreperować. "A to proszę, nie ma problemu. Do pani Zosi, Kasi, Beatki". Zależy, jak bardzo jestem w potrzebie. Czasem idę. Częściej już nie.

Stopy Rączki

Dlaczego? Bo z panią Zosią/Kasią/Beatką zawsze jest coś nie tak. A to przenudna ględzioła, która opowie mi historię swojego życia, chociaż widzi przecież, że próbuję czytać. A to nic nie mówiąca mumia, przy której strach otworzyć usta. A to ma egzemę na rękach, i to taką, że nie chcę, żeby mnie dotykała. A to się spieszy i widzę, że niedokładnie robi. A to się znów potwornie ślimaczy i ręce jej się trzęsą. A to narzędzia nie wiadomo czy zdezynfekowane. Ale najgorsze są te, co rezają. Co te skórki tak tną, że krew sika na boki. I za każdym razem to samo zdziwienie, "Ojej, jaka pani delikatna". Nie, nie jestem jakoś przesadnie delikatna. To ty (tu stek wyzwisk) roboty zrobić nie umiesz.

Rączki Miss Olgu (gościnnie)

Którejś wspaniałej pani zawdzięczam, że paznokcie na kciukach falują mi jak flagi na wietrze. Nie wiedziałam czemu, myślałam: "mam jakieś witaminowe braki?" Nie! To też źle zrobiony manicure. Któraś za mocno grzebała przy skórkach i uszkodziła coś, co się nazywa macierz. Tego już zreperować się nie da. Dlatego, niestety, muszę czekać dwa tygodnie do mojej Anetki.

Ach, Anetka ma jeszcze jedną zaletę. Zna świetnych specjalistów - lekarzy do dzieci, wie, które przedszkole w okolicy jest ok, jak alternatywnie leczyć alergię u dziada zielarza. Z jej złotych rad korzystałam nie raz. I zawsze wie, który lakier jest stary!

P.S. Nie, nie podam namiarów na Anetkę, mowy nie ma.

Więcej o: