Po co sprzątać po psie? Przecież to nieeleganckie i obrzydliwe

Nie wiem jak wy, ale ja nie lubię chodzić po chodnikach i parkach. Lubię za to chodzić po polach i łąkach - i to na bosaka. Skąd się bierze ta moja niechęć do miejskich przestrzeni? Ano z tego, że często muszę wykonywać slalomy pomiędzy psimi odchodami.

To mnie doprowadza do szewskiej pasji. Ja wiem, że w miastach są też bezdomne zwierzęta i po nich nie bardzo ma kto sprzątać, ale do jasnej ciasnej, jak masz swojego pupila, to rób to! Zawsze mnie to zastanawia, jak ludzie, którzy tak bardzo kochają zwierzęta że trzymają je w blokach, tak bardzo nienawidzą innych ludzi, że zmuszają ich do skakania między psimi balaskami.

Nie rozumiem tego. Jeżeli bierzesz do domu psa, to bierzesz go z całym dobrodziejstwem inwentarza, w tym ze świadomością, że zwierzę to również się wypróżnia. Pieski mają to do siebie, że nie potrafią załatwiać się do ubikacji i pewnie w tym tkwi problem. Bo gdyby umiały, to właściciel chcąc niechcąc spuszczałby po nich wodę, żeby mu w domu brzydko nie pachniało. A może też by tego nie robił, no bo przecież to nie jego kupa.

Tadzio, pies po którym się sprząta

Oczywiście niesprzątanie po swoim czworonogu nie ma nic wspólnego z brakiem kultury osobistej właściciela, on jest kulturalny. On skinie głową sąsiadowi, on ustąpi miejsca w komunikacji miejskiej i jeszcze potrafi powiedzieć "dziękuję" płacąc za zakupy. Elegancja francja i bon ton pełną gębą. I w sumie, jak się nad tym mocniej zastanowić, to ma to sens. Przecież taki kulturalny człowiek nie będzie dotykał ręką psich odchodów, bo to nie jest eleganckie. Możliwe, że on nawet wie, że kupę można wziąć przez chusteczkę czy torebkę, no ale nadal jest to obrzydliwe.

Kurde, że ja wcześniej na to nie wpadłam. Teraz, to ja już będę pełna zrozumienia dla właściciela, który nie sprząta po swoim psie. Skacząc między psimi balaskami, zamiast się denerwować, będę sobie myślała: to jest kupa, a ona jest brzydka, więc nie należy jej ruszać. Będę też o tym pamiętała chodząc np. w Powsinie, w centrum miasta czy nad Wisłą. Jeżeli wieczorem założę japonki i pójdę do parku i po ciemku wejdę w psią kupę, to nie będę się denerwować, uśmiechnę się i powiem sobie - oj, przecież to niczyja wina.

Wielka kupa w wielkim mieście

Pies nie ma chwytnych łapek i nie mógł po sobie posprzątać. Będę też to powtarzała Rączce , która chodzi z córką po trawnikach, przekażę też moje mądrości Aleksandrze , która musiała ostatnio prać córkę z całym inwentarzem po zabawie w przedszkolnym ogródku. Natalii powiem "Nie sprzątaj po Tadziu, po co masz się schylać - to nie Ty zrobiłaś kupę, więc olej to". Teraz zastanawiam się nad tymi, którzy sprzątają po swoich psach. Dlaczego to robicie? Przecież inni tego nie robią i żyją. Oni są nawet z siebie dumni, oni nie zawracają sobie głowy takimi pierdołami, a wy, luzerzy dbający o czystość swojej okolicy, tracicie cenne sekundy z życia na posprzątanie psich bobków.

P.S. Pozdrawiam ciepło, tych którzy nie sprzątają i sprzątać nie będą. Z całego serca życzę Wam jak najlepiej.

Więcej o: