Jest jedna banalna prawda, która sprawdza się w moim przypadku tak regularnie jak morskie pływy. To znany biurowy slogan: "szanuj szefa swego, możesz mieć gorszego". Nie jestem przesądna, nie uciekam przed czarnym kotem (miałam jednego przez kilka lat), przechodzę pod pochylonym drzewem i nie wierzę w homeopatię, ale wiem jedno: narzekanie na swojego szefa przynosi mega pecha.
Tak się dziwnie złożyło, że gdy zbytnio jechałam na przełożonego i zmieniałam pracę, to trafiałam na jeszcze gorszego psychopatę. Teraz więc wkurzam się umiarkowanie i wyłącznie na konkretne zachowania, ale już nigdy nie krytykuję po całości. Od kilku lat w ogóle nie narzekam na swoich przełożonych, no dobra staram się, bo wiem, że potencjalny nowy szef na pewno nie będzie lepszy. Kiedy zaczynam się gotować biorę dwa głębokie wdechy, w myślach powtarzam sobie, że jestem spokojną wodą tak właśnie, spokojną wodą i staram się osiągnąć stan zen. A oto znane nauce typy szefów.
Zbok
Wiek w okolicach 40-stki, z klasycznym syndromem kryzysu wieku średniego. Zaprasza do gabinetu po godzinach i oferuje naukę francuskiego. Szpanuje drogimi gadżetami i szprycuje się jadem kiełbasianym ( Kasiu, to jednak nie o Tobie ). Często rzuca zboczone żarty, bezczelnie gapi się w dekolty dziewczyn i komentuje ich strój. Uzależniony od pochlebstw i banałów. Mentalnie na poziomie buta.
Zbok nie traci okazji
Psychopata
Jabłka nie są wypucowane do złotego i nie leżą ułożone w piramidkę? No to zjeba. Przecież tylko ta forma prezentacji owoców gwarantuje właściwy przepływ energii w pokoju dyrektora. Kawa podana w filiżance ze złotym wzorkiem - mega zjeba. Postawiłaś na biurku różowe piwonie - masz przesrane i masz je wyrzucić, różowy to ulubiony kolor jego matki, nie wiesz o tym, no to zwijaj się z tego departamentu w tempie trąby powietrznej. Jeśli przypadkowo usłyszysz jak przed lustrem wygłasza afirmacje z rodzaju: "jesteś wspaniały, załatwisz ich wszystkich", to wiedz, że masz do czynienia z niebezpiecznym świrem, który oscyluje na granicy emocjonalnego talibanu. Zryty beret twojego szefa oznacza jedno - trzeba wiać.
Perfekcyjna Pani Dyrektor
Przyjechała z małej miejscowości, jest pełna kompleksów i w ubiegłym roku w samotności wypiła pół butelki whisky z okazji swoich czterdziestych urodzin. Nie ma tu przyjaciół ani rodziny, ponieważ od kiedy przeprowadziła się do Warszawy, cały czas poświęciła firmie i karierze. Praca jest dla niej wszystkim i nie potrafi zrozumieć, ludzi, którzy nie chcą się bezgranicznie poświecić biurowym obowiązkom. Nienawidzi młodych atrakcyjnych kobiet z pierścionkami zaręczynowymi oraz kobiet z dziećmi. Musi poprawić każde pismo, każdy dokument, nawet jeśli korekta ma polegać wyłącznie na zmianie punktorów lub "że" na "iż". Jest mi jej strasznie żal.
Psychopata wraz z Perfekcyjną Panią Dyrektor zaorają każde pole
Swój chłop
Człowiek minionej epoki, niegdysiejszy dyrektor w upadłym już Instytucie Pędzenia Bimbru, skąd wyniósł skłonność do hucznego organizowania wszelkich jajeczek i imienin Pani Tereski z księgowości. Podczas wyjazdów integracyjnych w okolicach północy, wypijając kolejną lufę skanduje: "za Elę!". Na szafie trzyma puchary, a w szafie koniaczek dla gości. Lubi strzelić do dzika z przedstawicielami delegacji z Niemiec. Jego wierni kumple to Krzychu, Zdzichu i Lechu, załatwią wszystko: od lukratywnej posady dla siostrzenicy w bardzo prestiżowym urzędzie, poprzez bilety na Euro 2016 we Francji, kończąc na wygraniu przetargu na organizację biesiady w Koziej Wólce.
Cham i prostak
Wstyd z nim pójść na jakiekolwiek spotkanie. Ma naturę pieniacza, awanturnika i soczystą wymowę. Zodiakalny baran. Na spotkaniach wali pięścią w stół i rzuca "mięsem" nie czując żadnego wstydu przy osobach rangi podsekretarza stanu lub ministra. Wydaje mu się, że stanowisko zapewnia mu nietykalność i że jest niezastąpiony. Lubi grozić zwolnieniami. Dzięki niemu spożycie nervosolu i melisy znacznie wzrasta. Po wypiciu coli lubi sobie beknąć, na spotkaniach wyjada wszystkie paluszki jeśli są, jeżeli ich nie ma to osoba która organizuje spotkanie "już tu nie pracuje".
Młoda sucza
Jeszcze niedawno była twoją koleżanką, ale udało się jej i awansowała. Przez pierwsze dwa dni po skoku w hierarchii stanowiskowej jest normalnie, ale woda sodowa coraz bardziej uderza jej do głowy. Każe tytułować się Panią Naczelnik i nie wyraża zgody na jakikolwiek przejawy samodzielności, czy inicjatywy, gdyż odczuwa paranoidalny lęk przed utratą stołka. Oczekuje bezwzględnego zaangażowania i posłuszeństwa: czytaj masz koczować w pracy do 19, ponieważ Pan Prezes może zażyczyć sobie jakichś nowych danych. Drukuje wszystkie maile wysłane do podwładnych i uwielbia informować dyrektora o każdym błędzie pracowników. Jedno z jej ulubionych sformułowań to: "znowu sobie nie radzisz, zastanów się czy tu pasujesz?". Często zachęca pracowników żeby donosili na swoich kolegów.
Samoobrona Pracownicza
Pan Fleja
Najwidoczniej rodzice nie karcili go w dzieciństwie za dłubanie w nosie, gdyż nadal kontynuuje prace poznawcze nad własną kichawą. Lubi oglądać swoje wykopaliska i wcale nie zawstydza go fakt, że robi to publicznie. Zwykle produkuje małe kule i przykleja je pod biurkiem lub rzuca na podłogę. Czasem dłubiąc w nochalu może wywołać krwotok z nosa, co jest dość krępujące dla rozmówcy. Jego buty nigdy nie poznały tego luksusu jakim jest pasta do obuwia. Uważa, że antyperspiranty są dla gejów i kobiet, on ceni sobie naturalny samczy zapach, nie musi się podpisywać "tu byłem", po prostu każdy to wyczuje, zwłaszcza latem.
Oczywiście to są przypadki "hardkorowe" i negatywne, których nikomu nie życzę. Jakkolwiek popracowanie przez jakiś czas z takim ciężkim szefem pozwala docenić to, co się ma - czyli wyrozumiałych, kreatywnych, wspierających i merytorycznych przełożonych. Poza tym jak już minie czas ciężkiego szefa (bo nic nie trwa wiecznie - czyli kolejny banał w tym tekście), to jest co wspominać.
Wasza Korespondentka z Wydziału Odzyskiwania Zdrowego Rozsądku