To jest jak walka z wiatrakami: im bardziej się depilujesz, tym te cholery - włosy znaczy - szybciej odrastają i to ze zdwojoną mocą. Moim zdaniem jest to podłość i niedobroć. A jakby tego było mało, to musisz się po prostu nagimnastykować i depilując się sama w miejscach intymnych wyglądasz, jak pająk... No co, może nie jest tak? Tu się nachylasz, tu wyginasz, nogę gdzieś tam zarzucasz i jedziesz maszynką. Oczywiście wprowadzili też pianki, kremy, woski i inne pewnie jakieś "udogodnienia" do domowej depilacji. A jak masz hajs, to chodzisz regularnie do kosmetyczki na wosk. Jest jeszcze jedna metoda, laser, ale o niej będzie później. To, co pamiętam z tych wszystkich metod depilacji, to:
- maszynka - czyli zapalenie mieszków włosowych, pod wieczór na nogach tarka,
- krem/pianka depilująca - czyli zapalenie mieszków włosowych, niedokładnie i szczypie,
- wosk - czyli, jakże by inaczej, zapalenie mieszków włosowych, boli, odrastają nieregularnie, więc cały czas gdzieś te włoski mam.
Dokładnie po każdej z tych metod miałam mega zapalenie mieszków włosowych. Włosy wrastały mi głęboko pod skórę, otorbiały się, robiły się "syfki" i blizny. Masakra jakaś. Nie chodziłam w spódnicach, bo się wstydziłam wiecznych ran na nogach i czarnych kropek - czytaj: pod wieczór całe nogi w odrastających włoskach. Moja skóra nie była gładka nigdy... O miejscach intymnych nawet nie chcę sobie przypominać. Męczyłam się latami z tym problemem, aż do dnia kiedy poszłam do dermatologa. Poszłam z czymś zupełnie innym, a wyszłam z informacją o laseroterapii. To było jakieś 5 lat temu.
Moja ówczesna pani doktor obejrzała sobie moje zmasakrowane nogi i poleciła mi właśnie tę metodę. Jak podała mi cenę i ilość zabiegów, które są potrzebne do osiągnięcia efektu, to zbladłam. Tak, kwota wynosiła kilka tysięcy złotych i była dla mnie po prostu bardzo wysoka. Ale wróciłam do domu i zaczęłam myśleć. Jeżeli za zabieg woskiem wydaję powiedzmy 150 PLN, a muszę go powtarzać 2 razy w miesiącu, to raptem kwota 400 PLN za jeden zabieg łydek nie wydała mi się już taka straszna. Oczywiście w kwocie 300 PLN woskiem miałam robione całe nogi, bikini i pachy, a tu same łydki. Pani doktor powiedziała mi, że przy moim owłosieniu - jestem brunetką, więc włosy są czarne i mocne - nie będzie potrzeby wykonywania zbyt wielu zabiegów. Jej zdaniem 3-4 w zupełności wystarczą. Dodatkowo była ta perspektywa, że już NIGDY nie będę musiała się męczyć z depilacją, ciało będzie gładkie i bez blizn. To był mój największy motywator. Uparłam się i zaczęłam zbierać kasę na zabiegi. I udało mi się!
Zrobiłam sobie łydki, bikini głębokie i uda. Koszt moich zabiegów to 3 tysiące złotych. Ostatni raz depilowałam się 5 lat temu... To chyba dużo tłumaczy. Wydałam na siebie 3 tys złotych, ale przez kilka lat mam spokój!!! Faktycznie, nie jest to tak, że włosy nie odrosną. W tym momencie mam gdzieniegdzie pojedyncze włoski, które mogę usunąć pęsetką. Jeżeli będą bardziej odrastały, to pójdę na laser raz jeszcze i raz jeszcze. Bo wierzę, że te, które teraz odbiły, w końcu wypadną.
Aha, żeby nie było tak do końca różowo. Bolało jak cholera. Ale coś za coś. Poboli i przestanie. Ból jest tylko podczas zabiegu, więc można przeżyć. Podobno teraz są lasery z główką chłodzącą i nie czuć takiego dyskomfortu. Pamiętajcie proszę, że ja to robiłam 5 lat temu.
Zanim jednak wybierzecie się na zabieg depilacji laserowej, poczytajcie o miejscu, do którego chcecie się udać. Zabieg taki może być przeprowadzony tylko przez certyfikowaną kosmetyczkę lub przez lekarza. To jest spora ingerencja w ciało i trzeba wiedzieć, jak to zrobić. Nie dajcie się dotknąć pannie, która się dopiero uczy. Niech uczy się na kimś innym, Wy macie mieć gładkie nogi, a nie popaloną skórę.
Zapomniałam powiedzieć o jeszcze jednej metodzie, która dla mnie osobiście jest po prostu wyciąganiem pieniędzy. Byłam tam i totalnie nie polecam. A mowa o fotoepilacji. Nie wiem, może na mnie to po prostu nie działa. Zabieg nawet przyjemny, bo nic nie boli, maszyna wygląda, jak do zwykłej depilacji laserowej, ale efekt zerowy. Byłam chyba na 6 zabiegach, tak więc sporo kasy utopiłam.
Dowiem się pewnie zaraz, że zabieg był źle przeprowadzony, że to super metoda i zapraszam do mojego salonu... Nie, dziękuję, ja już mam wydepilowane nogi.
W tym roku na jesieni chciałabym zacząć depilować laserem pachy. I raczej zacznę to robić. Tak naprawdę, to okres jesień-zima jest najlepszy na tego typu zabiegi. Skóra po laserze nie powinna być wystawiana na działanie słońca, bo może dojść do jej poparzenia. Lasera nie wykonuje się również na skórze opalonej, więc najlepiej iść bielutką, jak córka młynarza. Przed zabiegiem przez kilka tygodni nie stosujcie kremów, pianek i wosków. Jeżeli musicie, to jedynie maszynkę do golenia. Włosy powinny być wzmocnione, żeby łatwiej je było wychwycić wiązką lasera. W dniu zabiegu golicie ciało maszynką, ale nie kremujecie go.
Jeżeli chodzi o dbanie o skórę po zabiegu, to już totalna prościzna. Poczekajcie z myciem do ok. 24 godzin po zabiegu, a później normalna kąpiel i balsam do ciała. Opuchlizna po zabiegu schodzi w ciągu kilku godzin, a wy zaczynacie cieszyć się gładkimi nogami. Po pierwszym zabiegu efekt jest mało co widoczny, bo wypada coś około 30% włosków, ale już kolejne zabiegi przynoszą zdecydowany efekt. Ja w sumie wykonałam 3 zabiegi, a mam skórę gładką, jak dupcia niemowlaka. Włoski, które zostaną "załatwione" laserem zaczynają wypadać po jakichś 7-15 dniach od zabiegu. Po prostu podczas kąpieli zaobserwujecie krótkie włoski w wannie/pod prysznicem.
Dla tych z Was, które mają tatuaże na nogach, to laser też odpada, a przynajmniej te miejsca, na których znajdują się tatuaże.
Tak, jak napisałam wcześniej, depilacja laserowa nie jest najtańsza na świecie, ale ja ją traktowałam jak inwestycję, która już mi się zwróciła. Jeżeli jesteście z Warszawy lub okolic, to mogę polecić salon, w którym ja poddawałam się zabiegowi - Klinika Urody .