Podziękować czy zabić? Czyli dobrze wyglądasz "jak na swój wiek"

Dobrze wyglądam i mam ładny brzuch. Niestety dobrze wyglądam jak na swój wiek i mam ładny brzuch jak na dwie ciąże. Do etapu tych przewrotnych komplementów dotarłam w życiu jakieś trzy lata temu i początkowo nie wiedziałam jak je traktować.

Rozsądek podpowiadał, że są mówione w dobrej wierze i powinno mi być przyjemnie. A jednak czułam jakby ktoś z serdecznym uśmiechem plaskał mnie w twarz. Moja kobieca próżność - nie jest wielka, ale pilnuje, żebym nałożyła korektor na worki pod oczami - domagała się powrotu krótkich komunikatów. "Dobrze wyglądasz i KROPKA. Już. Po co się tak rozgadywać?!

Chociaż początkowo za każdy "wiekowy" komplement miałam ochotę kopnąć autora w kostkę, to opamiętanie przyszło szybko. Jestem kobietą praktyczną.

Urocze powiedzonka zaczęły mi się zagęszczać w życiu i to z ust najbliższych kobiet. Przebierając się na basenie nie mogłam już sobie beztrosko pojęczeć na temat wyglądu, bo zaraz słyszałam "nie narzekaj, masz świetny brzuch jak na dwie ciąże". Odkrycie zmarszczki albo siwego włosa kwitowano "e tam, dobrze wyglądasz na swój wiek". Ale ja chciałam nadal PO PROSTU dobrze wyglądać i mieć ładne części ciała BEZ OKOLICZNOŚCI ŁAGODZĄCYCH.

Bo ja jestem "taka mala"

I tak, oczywiście, przyszedł dzień, w którym usłyszałam to cholerne "jak na swój wiek" od mężczyzny. Osobistego w dodatku, jedynego. Jego zdaniem był to szczery wyraz zachwytu nad dziewczęcym wyglądem. Ja poczułam, że oto świat damsko-męski się dla mnie skończył i resztę wolnych chwil spędzę na dzierganiu serwet dla Cepelii.

Nie histeryzowałam, bo na temat wyglądu nie mam zwyczaju. Ale aż głupio się przyznać - zakłuło. Przechodzenie z etapu młodej kobiety do etapu kobiety dojrzałej okazało się nie tyle trudne, co zaskakujące. Niby wiem, że niedługo skończę 40 lat, ale zawsze myślałam, że to tylko data, a nie, że pojawią się jakieś "symptomy".

Właściwie to posiadanie własnej kategorii wiekowej jest bardzo wygodne i bezpieczne. Tak naprawdę wcale nie chcę mierzyć się ze standardami wyglądu 20-latek.

I chociaż początkowo za każdy "wiekowy" komplement miałam ochotę kopnąć autora w kostkę, to opamiętanie przyszło szybko. Jestem kobietą praktyczną, więc właściwie dlaczego mam rezygnować z wciskanych mi ułatwień? Chcecie mi dawać fory? Super, dzięki, skorzystam.

Bo właściwie to posiadanie własnej kategorii wiekowej jest bardzo wygodne i bezpieczne. Tak naprawdę wcale nie chcę mierzyć się ze standardami wyglądu 20-latek. Nawet porównanie mnie dzisiejszej do mnie sprzed dwóch dekad wydaje mi się krzywdzące (No halo, przecież minęło 18 lat, urodziłam dwójkę dzieci).

Kiedy się tak nad tym zastanowić, to "jak na swój wiek" jest nawet pochlebne. Świadczy o tym, że pokonałam jakieś nieuchronne trudności i wyszłam z tego zwycięsko. A to wcale nie jest łatwe w porównaniu do czasów, kiedy żeby zostać królową balu wystarczał dziewczęcy wdzięk, wyciągnięty podkoszulek i jeansy dowolnego kroju. Dziś, żeby osiągnąć taki niedbały wizerunek musiałabym się nieźle naharować i zużyć tubkę rozświetlacza.

Oczywiście, że znam kobiety, które wyglądają lepiej niż za czasów studenckich, ale ja do nich nie należę. U mnie wszystko działa tradycyjnie. Muszę ogarnąć siwy włos, zwolniony metabolizm i kolekcję pierwszych zmarszczek. Dlatego już nie czuje się pokrzywdzona spostrzeżeniami "jak na dwie ciąże". Może dlatego, że to komplement jak każdy inny? A może nie mam innego wyjścia? Albo zwyczajnie jestem rozsądna "jak na swój wiek".

Jak na swój wiek - całkiem obiektywnie

Więcej o: