"Wrzuciłeś Grzesiu list do skrzynki, jak prosiłam?". No niestety wrzucił...

Ostatnio przeczytałam wybeczany gardłowo tekst bardzo zdumionego ojca, któremu nikt nie powiedział, że posiadanie pięciorga dzieci generuje spore wydatki. Nie tylko nikt o tym straszliwym fakcie nie poinformował Pana Grzegorza, to jeszcze nasze wstrętne państwo nie chce mu pomóc finansowo w wychowywaniu radosnego stadka. I żadnego tutorialu nie ma, żeby te cholerne koszty policzyć. Ja tam myślę, że wystarczy podręcznik matematyki ze szkoły podstawowej, można też poprosić o pomoc kolegę znającego podstawy arytmetyki i posiadającego kalkulator.

Czytając takie rzeczy, czuję się trochę jak ta dziewczynka.

Happy

Argumenty oczywiście są klasyczne. Oto moje dzieci będą zarabiać na wasze emerytury. Przyznam, że za każdym razem słysząc ten "ostateczny" argument, ziewam i rzygam tęczą. Ale może od początku.

Pan Grzegorz wypłakuje rzekę, bo Polski nie stać na to, żeby dofinansować jego trud i znój wychowywania przyszłych podatników i płatników ZUS. Nie wiem naprawdę, gdzie pan Grzegorz lat tyle się uchował, że nie dotarło do niego w jakim kraju żyje. Może Kazika na Juwenaliach nie słuchał, może na telewizor go przy dzieciach nie stać, sama nie wiem. Pan Grzegorz zachowuje się tak, jakby zrzucono go z różowego balonu w sam środek nieznanego lądu. Może jednak czas otrzeźwieć?

Wylewanie morza łez nad nieistniejącym socjalem zaczyna być nużące, tak samo jak śmieszna gadka o emeryturach.

Panie Grzegorzu, teraz do pana mówię - nie ma i już. I proszę się nie dziwić, że nie tylko nikt nie chce Panu dać "ze swoich", ale że w komentarzach pod Pana tekstem pojawiają się słowa "bezmyślny dzieciorób". Ja też nie życzę sobie, żeby Pana dzieci dostawały część moich podatków, nie życzę sobie, żeby pana pomysł na rodzinę miał jakiekolwiek finansowe konsekwencje obciążające innych podatników. Bo pana dzieci, to dla mnie gówniana inwestycja. Bez żadnych gwarancji.

A dlaczego? Dlatego, że nie mam pewności, że pana dzieci odziedziczyły w genach pana słabowity umysł i na pewno zostaną kiedyś w Polsce. Co gorsza (jeżeli tu zostaną) nie wiem, czy nie wpadną na podobnie genialny pomysł na życie jak pan, a wyrażany na ogół zdaniem "Bóg dał dzieci, bóg da na dzieci" . I nie staną się kolejnymi piewcami słabych idei. Nie mam żadnej gwarancji, że staną się podatnikami. Być może staną się kolejnymi osobami żerującymi na i tak słabym i chwiejącym się socjalu.

Emerytura? Proszę mnie nie rozśmieszać. Już Aleksandra pisała, jak bardzo w ogóle wierzy w swoją . Wspieram jej zdanie, no ale nawet gdyby. Przypomnijmy raz jeszcze, że emeryturę wypracowujemy sobie sami. Pańskie i cudze dzieci, obecnie będące pacholętami zaledwie, dostarczać mają (według obrońców teorii) jedynie żywej gotówki na wypłacanie mi mojej krwawicy i owszem - zgadzam się z tym, że powinny to robić. Bo Pana dzieci, dostarczając owej gotówki na przyszłe emerytury, spłacają dług, jaki zaciągnęły u swoich przyszłych "utrzymanków". Bo to właśnie dzięki naszym podatkom mogą dziś korzystać z kilku (choć zaiste - wątpliwej jakości) form opieki gwarantowanej przez państwo. Ale też nie demonizujmy -  umówmy się, jeśli nasz przyrost naturalny będzie nadal spadał, to trzeba będzie po prostu wymyślić inne sposoby finansowania pewnych świadczeń, wprowadzić nowe zasady i koncepcje. I oczywiście - będą zapewne fatalne, jak to w tym cudownym kraju, ale będą. Dlatego wybaczy pan, ale wolę odkładać do skarpety, świnki i banku na Kajmanach na swoje przyszłe smętne życie, niż w jakikolwiek sposób finansować pana liczne potomstwo, które nie jest dla mnie gwarantem niczego, a jedynie dowodem pańskiej bezmyślności.

Ktoś pod tym płaczliwym tekstem napisał: "A komu zabrac, zeby doplacic do Panskich dzieci Panie Grzegorzu? No niestety, zawsze tak bylo ze dzieci w rodzinach wielodzietnych byly mniej "doinwestowane" przez rodzicow, niz jedynacy czy dwojka. Dlatego ludzie w Europie zadowalaja sie 1-2 dzieci aby byc w stanie zaspokoic ich rosnace w dzisiejszym konsumpcyjnym spoleczenstwie potrzeby. Lepiej je karmic, leczyc, ksztalcic, zapewniac lepsze rozrywki. Czyli mniejsza liczbe lepiej doinwestowac, zapewnic im dostatniejsze dziecinstwo oraz lepiej wyposazyc na start w doroslosc. A i samemu moc sie nacieszyc radosciami rodzicielstwa bardziej kameralnego i ogarnialnego, nie sprowadzonego do - jak Pan sam to okreslil - logistyki. Proste." (pisownia oryginalna). Oczywiście riposta była błyskawiczna: "Nie to nie jest proste. Ponieważ to co piszesz jest egoistyczne, krótkowzroczne i spowoduje że te dzieci lub dzieci ich dzieci będą musiały się asymilować w społeczeństwie np. innowierców lub o innym kolorze skóry. To co piszesz, powoduje że społeczeństwo w którym tak sobie wygodnie żyjesz, zaniknie. Dlatego od zarania dziejów naturalna była wspólna odpowiedzialność za potomków plemienia, a to co piszesz to patologia i wytwór nowoczesnej, chylącej się ku upadkowi, cywilizacji zachodniej."

No i w tym momencie to ja najmocniej przepraszam, ale wybieram cywilizację zachodnią, która pozwoli mi dożyć kresu moich dni z resztkami godności. Jestem egoistką? Trudno. Będę z tym żyła i to chyba spokojnie. Przynajmniej dopóki ktoś nie wpadnie na pomysł przymusowego zapładniania w celu uzyskania dużej liczby koni pociągowych, by pociągnąć ZUS.

Słusznie zauważył Pan tylko jedno - ten kraj nie umie zadbać o swoich obywateli. Zatem najwyższy czas, żeby oni zadbali o siebie sami. I to zamierzam robić. A potem szampan i Most Świętokrzyski. Albo i Golden Gate. Ładniej tam się jakoś spada.

Pod tekstem Pana Grzegorza znalazł się jeszcze jeden komentarz, który wzywa mnie do odpowiedzi i wyjaśnień: "Ludzie, czytajcie ze zrozumieniem - człowiek nie chce wam zabierać pieniędzy,on tylko chce normalnego traktowania i kilku zdroworozsądkowych, istniejących w cywilizowanych krajach udogodnień. Nic więcej ponad to,co oferuje państwo zachodnioeuropejskie, za jakie się podobno uważamy" . No więc ja tam się nie uważam. Idę przywdziać strój pastereczki i zobaczyć, co tam na Kajmanach słychać. Bo w tym zachodnioeuropejskim państwie, to tylko echo w pustych głowach.

Więcej o: