Nie zapomniałam mojego telefonu, czyli wypłacz mi rzekę, nudziarzu
Pamiętam czasy, kiedy stałam sobie na przystanku i gapiłam się tępym okiem na reklamę pewnego komunikatora internetowego, tego bardzo w swoim czasie popularnego (tak, jestem aż tak stara). Patrzyłam tęsknie na bilboard i myślałam sobie, że kiedyś może nadejdzie rewolucja technologiczna, która pozwoli mi mieć ten komunikator w telefonie. Bo tak się wtedy złożyło, że musiałam przerwać ważną dla mnie rozmowę via sieć, wyjść z domu i w drodze do celu spędzić półtorej godziny w komunikacji miejskiej. Czas, podczas którego mogłabym tę - ważną dla mnie, przypominam - rozmowę dokończyć pięć razy. Gdybym miała taką możliwość.
Żaden ze mnie Verne, nie musiało minąć sto lat, wystarczyło pięć, żebym mogła takie rozmowy kontynuować również po opuszczeniu domu i już mniejsza, że w międzyczasie bezpowrotnie porzuciłam wspomniany komunikator.
Owszem, wszystkie te cuda, którymi służy mi mój telefon - ogromnie ułatwiają mi życie. Owszem, mogę bez nich żyć, ba - kiedyś żyłam. Bez muzyki na każdy nastrój. Bez książek do słuchania. Bez możliwości odbioru i odpisania na służbowego maila zanim dotelepię się do domu, bez opcji załatwienia mnóstwa drobnych, czasochłonnych, istotnych rzeczy - w kolejce, w tramwaju, po drodze po zakupy, w poczekalni u lekarza, w pociągu. Nie umrę, jeżeli nie zsynchronizuję kalendarza z kalendarzem partnera, najwyżej się zwyczajnie pokłócimy na nutę: "mówiłam ci, nie, nie mówiłaś, bo ty nie słuchasz, trzeba było uprzedzić" i najwyżej któreś z nas będzie musiało odwołać swoje spotkanie, lub zmienić plany, wielkie rzeczy. Nie potrzebuję listy zakupów, mogę ją mieć spisaną na kartce, a jak zgubię kartkę i kupię tort, zamiast mąki, to też się nic nie stanie. Nie muszę na bieżąco aktualizować listy w telefonie jednocześnie swoim i kupującego. Mogę upierdliwie wydzwaniać z każdym: "jeszcze marchewkę" oraz "i grzybki, gdyby były".
Odczep się, może pracują. Odczep się, może pracują.
Odczep się, może pracują.
Nie muszę wysyłać smsa, że będę trochę później, niech czekają. Urocze (w moim mniemaniu) zdjęcie kota, dziecka, lub nowej kiecki kiedyś tam wydrukuję i poślę Mamie w liście, poleconym oczywiście, niech Mama postoi na poczcie, to zdrowe. A ważną dla mnie kwestię ideologiczno - polityczną mogę omówić z Ojcem w rozmowie telefonicznej. Zamawianej międzymiastowo raz w tygodniu.
Dlatego mdli mnie, kiedy widzę kampanie tego typu:
Och, ojej, aj waj, jesteś taka śliczna, szczupła i ze zgrabnym tyłkiem (tak, zazdroszczę), taka wyluzowana i tak bardzo żyjesz w zgodzie z Naturą, Harmonią i Swoim Ja. Świat wokół ciebie byłby idealny, gdyby nie fakt, że kiedy ty jednoczysz się z piaskiem i morzem i pogrążasz w Zen Fal - jakaś para prostaków, o ledwie kilka metrów od ciebie ośmiela się mlaszcząco całować i w dodatku dokumentować to, strzelając sobie słitfocie. Przechodzisz, ba, przepływasz przez Wewnętrzny Kosmos, który nosisz w swoim Sercu i Umyśle i niestety, twój gwiezdny, swobodny byt zakłócają dwa żeńskie pustaki, które fakt spotkania i picia wspólnie alkoholu MUSZĄ uwiecznić na zdjęciu. A mogłyby zapomnieć gadżetu, być Wolne, jak ty. Twój ukochany leży koło ciebie i sprawdza kurs franka, zamiast razem z tobą celebrować postkoitalne chwile uniesienia i wspominać cudowne sekundy zjednoczenia ciał i umysłów. A ten, kto ci powie, że o co chodzi, przecież cię bzyknął i teraz po prostu sobie bezmyślnie klika - jest Nieczuły i niczego Nie Rozumie. I ciesz się, że ma telefon, dziesięć lat temu wstałby do komputera. A że twoje koleżanki wolą wsadzić nosy w telefony i coś sobie na nich pokazywać, zamiast cieszyć się twoją Obecnością i Osobowością? Nie wiem, laska, może jesteś po prostu przeraźliwie nudna i nie chce im się z tobą gadać, a na pewno nie o tym, że powinny być jak ty i wreszcie wylogować się do życia. Może następnym razem spotkają się z kimś, kto nie mówi im, co mają robić. Albo zwyczajnie są źle wychowane, może zatem zmień znajomych na takich, których maniery będą ci odpowiadać?
Dude, może jesteś nudny? Dude, może jesteś nudny?
Dude, może jesteś nudny?
Czy moja elektroniczna smycz ma wady? O, jasne, że ma. Jestem uzależniona od informacji. Mam ten syndrom "coś mnie ominie". Obserwuję u siebie trudności ze skupieniem uwagi na jednej rzeczy przez dłuższy czas. Czasem jestem zmęczona i mam wszystkich dość, wtedy zwyczajnie się wyłączam. Nie potrzebuję do tego kampanii społecznej, która pokaże mi, że lepiej jeździć na deskorolce (yhy, w listopadzie) z osiedlowymi ziomalami, niż samotnie klepać w klawiaturę, z sinym poblaskiem na twarzy i potarganym włosem. To ja decyduję, co sprawia mi przyjemność, ułatwia życie i czego potrzebuję. Jak będę chciała, żeby ktoś robił ze mnie idiotkę, to pójdę czytać Frondę. Czółko.
-
Cleo bez makijażu i doczepianych włosów. Jak wygląda? Fani: Zdecydowanie ładniejsza
-
"Dawid Podsiadło powiedział, że stanie w kolejce po mój autograf". O pani Monice mówi cała Warszawa
-
Czego pragnie ośmiolatek w Dniu Dziecka? "Mamo, popatrz na mnie" SPONSOR: TOYOTA
-
Małgorzata Rozenek w najmodniejszych butach sezonu. Kiedyś obciach, dziś hit!
-
Ekologiczny oprysk na cebulę? Zrobisz go na dwa sposoby
- Pełniejsze usta w kilka chwil? Wystarczą trzy produkty. Efekt lepszy niż botoks!
- Co jeść, żeby szybciej schudnąć? Wystarczy "20 gramów" składnika
- Na weselu wydarzył się wypadek, jednak pan młody uratował sytuację. "Niesamowity mężczyzna"
- Wakacyjna miłość czeka na 3 znaki zodiaku. Kogo spotka gorący romans?
- W ciele Chris "uwięzione" były 22 kobiety. Nie wiedziały o swoim istnieniu