A skoro już ustaliliśmy, że jesteśmy po stronie tych zrelaksowanych i mających z wdziękiem wylane na ataczki paniczki oraz świąteczne weltszmerce - zrelaksujmy się przy tematach całkowicie nieświątecznych. Na pierwszy ogień inicjatywa , która wzbudziła mój burzliwy entuzjazm i bardzo bym sobie życzyła kolejnej edycji za rok. Oto mój zdecydowany faworyt:
autor: QDizajn / facebook.com/qdizajn autor: QDizajn / facebook.com/qdizajn
QDizajn / facebook.com/qdizajn
Choć Luftmysza chop również sprawił, że złożyłam się wpół, łkając rzewnie i smarcząc. Wyrazy podziwu dla Moniki Kudełko , autorki plakatów i szacunek dla internautów, których inwencja w wymyślaniu śląskich wersji tytułów przebojów filmowych nie znała granic, ni kordonów.
Nadal zrelaksowani? To doskonale, bo chcę Wam pokazać coś, co ten relaks tylko pogłębi, prawda. Najsłynniejszy polski detektyw co i rusz raczy świat ubogacającymi (widza) foteczkami. Jak nie obnażony tors i kwiecie na Dzień Kobiet, to ciepła, domowa scena z damą serca i palcem na spuście. Kochani, zabawmy się w "wytęż wzrok i znajdź siedem różnic" . Ale najpierw doleję sobie wina, czuję, że muszę.
rutkowski vs van eyck
Jestem, jak widzicie, fanką detektywa, podobnie, jak tej pani . Ze szczęką opadłą do połowy dekoltu śledziłam jej lot do przejścia podziemnego pod Rotundą.
Obecnie, bez zmiany pozycji żuchwy, przysłuchuję się wypowiedziom pani w sądzie. Zaprawdę, tupet nie został rozdzielony równo i sprawiedliwie. A szkoda.
Mam oczywiście świadomość, że takie wiadomośc i w ogóle nie są zabawne. Mam też jednak wizję, jak wraz z uczestnikami zajścia zatrzymuję się na środku drogi, otwieram bagażnik, wyciągam transporter, z transportera odpowiednio nastrojonego Romana Alfreda - i godzę zwaśnionych. Cytując klasyka , najmocniej przepraszam: "Pax! Pax vobiscum, skurwysyny!"
Roman Alfred - śmiertelna broń Roman Alfred - śmiertelna broń
Roman Alfred - śmiertelna broń
Owszem, kwestie komunikacji lądem i wodą fascynują mnie ostatnio. Sami powiedzcie, czy:
nie brzmi jak dobra szanta? Naprawdę, o co ten krzyk, przecież całe pokolenia wychowano na etosie dzielnego szypra, który walczył z naturą, przeciwieństwami losu i zapijał to rumem. Hej ho, na umrzyka skrzyni. Tak, piszę to popijając wino, rzecz w tym, że przez najbliższe 24 godziny nie poprowadzę samochodu, kutra, ni wahadłowca, nawet hulajnogi nie. I ja naprawdę przywykłam do tego, że na drodze nie mam i nigdy nie będę miała prawa czuć się bezpiecznie. Z trudem przyzwyczajam się natomiast do świadomości, że bezpiecznie nie mogę się czuć również na chodniku, w przejściu podziemnym, ani, do nędzy, na falach Bałtyku. Wiem, przesadzam. Przecież ten pan, który jadąc dziś połową chodnika (biegnącego pod przedszkolem) zahaczył mnie lusterkiem - na pewno nie chciał. I nie mam żadnej wiedzy o poziomie alkoholu w jego organizmie. Eeee, szkoda gadać.
Gdybym miała typować, kto w tym roku nadużył z największym wdziękiem - porzuciłabym kandydaturę posła Adama Hofmana na rzecz jego partyjnego kolegi - Tomasza K., emerytowanego agenta.
autor: https://www.facebook.com/Faktoid?fref=ts autor: https://www.facebook.com/Faktoid?fref=ts
https://www.facebook.com/Faktoid?fref=ts
Angielski termin "Chairman" nabrał nowego znaczenia. Bądźmy dumni, jest z czego!
Nie dość, że jestem tradycyjnie zirytowana, to jeszcze jest mi smutno. Wiem, co roku odchodzą wspaniali ludzie różnych branż. Ale Peter O'Toole wzruszał mnie tyle razy, że żal mi potrójnie. No to jeszcze raz. Niezapomniany.
Ostatnia krzepiąca wiadomość w tym roku, nieco w duchu Ostatniego sylwestra ludzkości Ammanitiego (lekturę polecam tym wszystkim, którzy lubią, jak ryje się im mózg). Co Wy na to, żeby to wszystko poszło z dymem?
Rąbnie, czy nie rąbnie Rąbnie, czy nie rąbnie
Rąbnie, czy nie rąbnie
Bo ja bym, na przykład, nie chciała.
Zdrowych, wesołych, pogodnych, radosnych. Spędźcie je tak, jak najbardziej lubicie. Czółko.
Ja planuję tak Ja planuję tak
Ja planuję tak