Panie burmistrzu, ja tak całkiem serio - niech pan, proszę, powie, że ktoś się panu włamał na konto . Że ktoś to konto wrogo przejął i ohydnie się podszył. Niech pan, bardzo proszę, powie, że nie strzela pan sobie w stopę dobrowolnie i z pełną świadomością.
Naprawdę, wole teorie spiskowe o powszechnych włamaniach i przejęciach, niż budzącą grozę myśl, że można zajść tak wysoko, jednocześnie robiąc wrażenie - cóż, bardzo niskie. Naprawdę, staram się powściągnąć jęzor i pochopne wnioski. Dlatego nie piszę o bezmyślności, braku empatii, głupocie i prostackiej obcesowości. Piszę o "robieniu wrażenia ". Naprawdę się staram.
Jak już parę razy deklarowałam - nic mi do feministek, mimo spełniania warunków - nie życzę sobie na sobie etykietki (tak, wiem, to mnie dyskwalifikuje, ach, jak boli). Ale serio, panie burmistrzu? Kto ma pana przeprosić? Proponuję: dekarzy, ludzi nie wymawiających "r", starszaki ze wszystkich ursynowskich przedszkoli i ciemnowłose, niezamężne kobiety między 19 a 25 rokiem życia. Że bez sensu i bez związku z wydarzeniem? Doprawdy, nie pozwólmy, żeby nas powstrzymywały takie drobiazgi.
niech przeprosza
Panie burmistrzu, proszę nie dać mi myśleć, że człowiek - urzędnik! - na takim szczeblu ma skłonność do chlapania, przepraszam - WYPOWIADANIA SIĘ - bezmyślnie i szkodliwie. Chcę nadal żywić nadzieję, że prestiż, stanowisko i władza nie tylko łączą się z-, ale i wynikają z pewnych cech charakteru. Takich, jak mądrość, rozwaga, dojrzałość, opanowanie i świadomość konsekwencji, jakie niosą ze sobą nasze słowa i czyny. Podziwiam ludzi na stanowiskach, ja bym nie mogła. Z przyczyn już wymienionych.
Panie burmistrzu, jaka to zabawna pętelka - pana słowa stawiają pana w jednym rzędzie z przedstawicielką tych, w które pan - dlaczego na litość?! - próbuje uderzyć. Naczelna ostatnio polska feministka - pani Bratkowska - również pozwoliła sobie zabredzić bezmyślnie o rzeczach ciężkich i fundamentalnych. Każdemu wolno.
Tak, wiem, panie burmistrzu - przeprosił pan. Przyznał się do błędu i pokajał. Zrozumiał i pojął. To wszystko naprawia, fakt. A że argument "nie doczytałem" można stosować w odniesieniu do plotki na Pudlu, albo do instrukcji użycia odplamiacza? I że to nie argument, tylko kolejna kompromitacja? Och, szczegóły. Tej plamy nic nie spierze, więc można olać instrukcję. I ja tę politykę w pełni łykam, co więcej - będę praktykować. Jeżeli ktoś kiedykolwiek zechce wyciągnąć konsekwencje z tego, co powiedziałam, lub napisałam (mniejsza o to, czy moje słowa mają jakąkolwiek siłę rażenia) - zakrzyknę, że ależ, co jest, zostawcie mnie, lapsus, sarkazm, błąd, niezrozumienie. Żartowałam, byłam zmęczona, nie macie poczucia humoru, BAZINGA, nie doczytałam. I w ogóle o co chodzi.
blad
I, oczywiście, podtrzymuje swoje zdanie - winnym gwałtu jest ZAWSZE gwałciciel, ale to ofiara ponosi konsekwencje. Niezależnie od tego, czy było ciemno, czy słonecznie, czy sprawcę znaleziono, czy mu się upiekło, czy pan burmistrz wie, co mówi, czy tak sobie pisze. Bo może.