Przebudzenia. Brzmi jak tytuł horroru? Może tak być...

Budzę się rano w wymiętolonej pościeli. W powietrzu unosi się delikatny zapaszek potu, nawet podniecający w sumie. I taki słodkawy i duszny zapach, każdemu właściwy inny, ale indywidualnie świetnie znajomy - zapach po seksie. Męskie silne ramię otacza mą kibić. Czyli działo się! Ale zaraz, zaraz... Toż to jakieś obce ramię. I cały facet nieznajomy!

Tu bohaterka naciska przycisk przewijania i odtwarza sobie wydarzenia minionego wieczoru i nocy. Dobrze, jeśli sobie może je odtworzyć. Niedobrze - jeśli pamięć zawodzi tuż po stopklatce "dotarłam do tego fajnego klubu, co to lubię się w nim wyszaleć na parkiecie".

Panuje krzywdzące przekonanie, że rozsądne i mądre dziewczęta nie miewają NIGDY takich sytuacji. To się przydarza tylko tanim dziewkom i puszczalskim cipciom. Inteligentne dziewczyny nie idą na całość na pierwszej randce, a co dopiero przed nią! Nie mogą iść, ot tak, po prostu do łóżka z facetem, którego poznały chwilę wcześniej. On może być zbokiem i perwem, może je więzić w składziku na szczotki albo kazać przebierać się za wiewiórkę. Ale to jeszcze nic! Najgroźniejsze jest, że może sobie pomyśleć, że dziewczyna lubi seks i idzie tak z każdym, co się napatoczy.

Gdy zatem najdzie ją ochota, by zrobić coś tak plugawego, powinna zawinąć się szczelnie w celofan przyzwoitości i przeczekać.

Może i coś w tym jest, że jeśli przystojny pan z klubu wydaje nam się być idealnym materiałem genetycznym dla naszych dzieci i jesteśmy o tym przekonane TAK ABSOLUTNIE, że na pewno zupełnie i na tę stuprocentową pewność nie ma wcale wpływu ilość spożytych procentów, wówczas należałoby się może moment zastanowić. Po tych trudnych dwóch minutach - zaczynamy dobierać mu się do majtek. A co!

Przypominamy o zabezpieczeniu się!Przypominamy o zabezpieczeniu się! Przypominamy o zabezpieczeniu się! Linda radzi: zabezpiecz się!

Wbrew panującemu przekonaniu, że ma to głęboki sens i wielkie znaczenie - ja, Linda, po przyjrzeniu się różnym parom w mym otoczeniu orzekam co następuje: to, czy pójdziesz do łóżka z facetem po pięciu minutach, czy po pięciu tygodniach nie ma zupełnie znaczenia. Jeśli między ludźmi iskrzy, jeśli świetnie im się gada, czują, że przegadają ze sobą jeszcze niejedną noc, a i za dnia im się to uda - nie ma zupełnie znaczenia, czy pani odegra przed panem cnotkę niewydymkę. Więcej! Zaobserwowałam ciekawą prawidłowość: dziewczęta, które raczej nie parają się bzykaniem muszek jednodniówek (czytaj: nie pozwalają sobie na jednonocne przygody) i robią to albo w imię wyższych zasad, albo zwyczajnie dlatego, że nie czują się dostatecznie pewne siebie, nie zawsze mają starannie wydepilowane bikini, czy gorzej - o zgrozo - mają lekko sarnie nóżki pod seksowną pończochą - te dziewczęta, jeśli już pójdą w tango pod wpływem dzikiego impulsu, często robią to z naprawdę fajnym człowiekiem, który doskonale wyczuwa, że nie jest to coś im właściwego w trybie cotygodniowym. I często (znam trzy takie małżeństwa!) przeradza się to w fajne, trwałe związki.

No dobra, a jeśli już się zdarzy, bohaterka ulegnie chwili i po ciekawym, obfitującym w naładowane erotycznym napięciem gesty i podniecające umysł rozmowy zdecyduje się złapać taksę z nowopoznanym samcem i udać się z nim prosto do łóżka - jak radzić sobie dnia następnego? Stawiamy na spontan i brak zażenowania, bo to w tej sytuacji najlepsza broń. Można również ograć sytuację żartem, ale to już zależy od pana, z którym sytuacja zaistniała. Ja, w swej naiwności, zakładam, że skoro zaistniała, to musiało być z humorem od początku, bo to przecież dobry wstępniak i afrodyzjak. Przynajmniej dla mnie.

Niewątpliwie koszmarne mogą być te przebudzenia, gdy jedyna myśl, która nam przyświeca, to jak wymknąć się niepostrzeżenie, nim on się obudzi. Nie polecam tego rozwiązania. Przecież skoro to się wydarzyło, to może to jest początek fajnej znajomości, niekoniecznie nawet opartej na tym, co stało się jej otwieraczem? Jeśli jednak czujemy, że wspólne śniadanie czy chociażby kawa są niewskazane, bo siekiera wisząca w powietrzu będzie grozić urżnięciem czyjejś głowy, cmoknijmy się przynajmniej siarczyście w polik i rzućmy dziarskie "fajnie było cię przelecieć!".

 

Samych wspaniałych przebudzeń Wam życzę!

Więcej o: