Winowajcy, czyli o książkach, przez które omal nie spóźniłam się do pracy
Od kiedy zamieniłam konie pod maską na komunikacją miejską, wykorzystuję cenne 40 minut szlaku domowo-pracowego na lekturę. Czytam w tramwaju i się tego nie wstydzę. Nie robię tego w tak ostentacyjny sposób, o którym pisała Katarzyna "Szprota" Paprota w Fochu gościnnym . Nie oklepuję sobie ud ani innych części ciała. Nie rozglądam się po każdym akapicie, po prostu czytam. Delektuję się słowami. Jestem niezmiernie wdzięczna Zarządowi Transportu Miejskiego, że w Ikarusach i Swingach mogłam wraz z bohaterami powieści przeżyć tyle przygód, wzruszyć się do łez, uśmiechnąć się i rozmarzyć. W domu czas na książkę znajduję wieczorem, ale czasem jestem tak padnięta, że usypiam po kilkunastu stronach. Dlatego czytelnictwo w drodze do pracy i do domu jest dla mnie doskonałą opcją.
fot1 fot1
Otwieram książkę i zanurzam się w akcji. I czasem ten świat tak mnie wciąga, że kompletnie się zapominam. Efekt jest taki, że orientuję się, że przejechałam swój przystanek albo stację metra. Raz, gdy nie spieszyłam się do domu, a książka wciągnęła mnie doszczętnie, stwierdziłam, że nie wysiadam tylko jadę do końca i czytam dalej. W takich momentach błogosławię korki.
Wybrałam trzy książki, przy których zaczytałam się najbardziej w drodze do pracy lub z pracy.
Ota Pavel "Śmierć pięknych saren" (przejechane 2 przystanki na trasie linii 26). Zgodzę się z Panem Mariuszem Szczygłem (którego wielbię absolutnie), że to najpiękniejsza i najbardziej pozytywna książka świata. O wewnętrznej sile i marzeniach, których nic nie jest w stanie zniszczyć. O zachwycie światem i radości płynącej z rzeczy prostych. Czy historia sprzedawcy lodówek firmy Electrolux może być ciekawa? Może i to jak. A opowieści o łowieniu ryb? Są jak najwyborniejszy tort.
fot2 fot2
"Wreszcie tatuś jednego wyciągnął. Tak na oko miał z pięć kilo. Sum z wąsiskami i zagadkowymi maciupeńki ślipkami. Wyglądał jak czarny prosiaczek. W pierwszej chwili tato strasznie się ucieszył. Ale zaraz zdał sobie sprawę, że to przecież nie o takiego suma mu chodziło, i kiedy nam go pokazywał, powiedziało nim:
- To jest pumperdentlich.
Tatuś nigdy dokładnie nie wiedział, co to słowo znaczy, ale z lubością się nim posługiwał. Jest to podobno coś takiego, jakby szła piękna dama w sukni balowej lub fantastycznym futrze i wszystkim gały na wierzch wychodzą, a ona naraz wdepnie w gówno. Cóż, był to piękny sum, jak ta dama w czarnej balowej sukni, ale niestety nie był to sum wielki."
Niezwykła jest sama historia autora, który pracował jako reporter sportowy. Podczas Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku w 1964 roku usłyszał okrzyki niemieckich kibiców. Wywołały u niego atak schizofrenii, w związku z traumatycznymi przeżyciami podczas II wojny światowej (ojciec i bracia autora trafili do obozu koncentracyjnego). W ramach terapii napisał trzy zbiory autobiograficznych opowiadań "Śmierć pięknych saren", "Jak spotkałem się z rybami" oraz "Jak tata przemierzał Afrykę". Książka niestety od dawna nie była wznawiana, ale jest dostępna w bibliotekach.
Mario Puzo "Rodzina Borgiów" (przejechany przystanek na trasie linii 10). Bogowie olimpijscy! gdyby podręczniki do historii były napisane w takim stylu, z takim rozmachem i emocją, to ja bym normalnie w olimpiadach startowała. A tak poszłam w kierunki ścisłe. Opowieść o dzieciach papieża czytałam z takimi wypiekami, z jakimi gimnazjalistki czytają 50 twarzy wiadomo kogo lub harlequiny z serii medical desire. To po prostu niebywałe, że wszystkie daty oraz historyczne fakty normalnie trudne do spamiętania i skojarzenia można oblec w tak zgrabny garnitur, którego nie powstydziłby się legendarny mistrz krawiectwa Pan Tadeusz Zaremba z pracowni na ulicy Kruczej. Krew się leje, trup ściele się gęsto, bohaterowie którzy knują intrygi sami giną w wyniku wymyślnych spisków. I to co Sienkiewiczowi w powieściach historycznych nie wyszło, czyli postaci kobiet, które z wyjątkiem Jagienki są mdłe i płaskie, u Mario Puzo kradną niejeden rozdział tej rewelacyjnej powieści.
Mario Vargas Llosa "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" (przejechana stacja metra). Bardzo piękna i bardzo smutna powieść. "Szelmostwa..." to historia nieszczęśliwej miłości tajemniczej Chilijeczki i Ricardo - tłumacza UNESCO. Tytułowa niegrzeczna dziewczynka jest fascynującą femme fatale. Oplata bohatera jak bluszcz, uzależnia go od siebie jak narkotyk. Do końca nie daje się poznać zupełnie jak ciemna strona księżyca. Tajemnicza Lily vel towarzyszka Arlette i właścicielka kolejnych przybranych imion, prześladuje bohatera, bawi się nim i okrutnie dręczy, wystawiając wciąż na próbę siłę jego przywiązania. U mnie książka wywołała pewien rodzaj perwersyjnej niewygody i niepokoju, podobnego do tego uczucia, które pojawia się po obudzeniu z dziwnego snu o 4 nad ranem.
Ciekawa jestem czy Wy, drodzy Czytelnicy, macie takie książki, przez które przejechaliście właściwy przystanek, spóźniliście się do pracy albo zarwaliście noc. Bo trzeba się było koniecznie dowiedzieć, co będzie na następnej stronie i jeszcze następnej...
Na zakończenie, a zarazem na początek nowego tygodnia specjalny kąsek dla miłośniczek literatury pięknej. Chętnie pomogę odwracać panu strony.
fot3 fot3
(usmagazine.com)
Wasza (zaczytana) Korespondentka z Wydziału Odzyskiwania Zdrowego Rozsądku
-
Ażurowego swetra z Lidla nie zdejmiesz do marca. Podobne w Pepco i HM
-
Ta sukienka z Zary rozkochuje w sobie elegantki. Modny fason za 80 zł
-
97 zł zamiast 8500 zł. Kozaków w stylu Mariny nie ściągniesz aż do wiosny
-
4 szt. za 29,99 zł w Biedronce. Perełki też w IKEA i Pepco
-
Chcesz wyglądać dollarsowo? Trzy cięcia dla pań 60+ ukryją zmarszczki
- Przypomnij sobie zapach wakacji
- Te swetry z Lidla pasują jak ulał na jesień. Ciepłe, stylowe, w kultowe wzory. Ciekawie też w Bonprix i Sinsay
- Te buty to kwintesencja szyku. Modele na jesień w Sinsay za 19,99 zł. Okazje też w Eobuwie i CCC
- Napięta skóra w 10 minut? Zrób dogłębnie nawilżającą maseczkę
- Tej jesieni powraca moda na lata 70. Hit z ubiegłych lat ponownie bije rekordy popularności