Foch Walentynkowy: piosenki o miłości są takie banalne (ale i tak lubimy ich słuchać)

Można celebrować albo kontestować, można mieć z kim je spędzić lub nie, ale nikt się chyba nie obrazi na odrobinę muzyki w Walentynki. Zapraszamy do słuchania naszej stworzonej wspólnie z Czytelniczkami i Czytelnikami playlisty!

Po pierwsze bardzo dziękuję wszystkim, którzy podrzucili na FochForum swoje typy! To była czysta przyjemność robić tę playlistę z Wami i na pewno powtórzymy jeszcze ten patent przy innych okazjach. Albo i bez. W końcu mamy fochowe konto na Spotify i nie zawahamy się go używać!

Lista piosenek, które uznaliśmy za walentynkowe w treści i klimacie wyszła nam bardzo eklektyczna. Są więc tu utwory klasyczno-patetyczne jak "Woman in love" Barbry Streisand oraz ostro sfochowane - "Pussy power" Iggy'ego Popa, jest obowiązkowa porcyjka bezwstydnego kiczu "Love hurts" Nazareth (Helpmeronda - bez Ciebie bym się nie odważyła jej tu włożyć) i pościelóweczka nad pościelóweczkami czyli "Je t'aime moi non plus" . Ale są też bardziej współczesne numery i mniej oczywiste wybory: jest India Arie, Jake Bugg i nasz kochany swojski Pablopavo (jakże dobrą płytę znów nagrał, łobuz). Jest coś na serce złamane, jest coś na okazję spontanicznego pozbywania się ciuchów i turlania się w kierunku sypialni. Jeśli zechcesz wykonać seksowny taniec dla wybranka tudzież wybranki - też będzie się przy czym wić. Będą państwo zadowoleni.

Zanim zostawię Was sam na sam z pięcioma godzinami muzyki (na randeczkę spokojnie wystarczy) przedstawię krótki wybór piosenek osobistych, które sama umieściłam na liście i bez których nie wyobrażam sobie żadnych romantycznych okoliczności - chrzanić Walentynki, miłość jest wieczna!

 

Wspomnienie licealnych potańcówek i przytulanych tańców z Tym Jedynym. Wtedy. Który zbiegiem okoliczności wyglądał dokładnie jak Bono. Wtedy. I jak tu się nie rozczulić?

 

Cover, ale jaki! I ten teledysk - kwintesencja seksu i pożądania. No i Jack White: jego głos sprawia, że każda wije się jak Kate Moss! (Choć efekt pewnie mniej spektakularny...)

 

Kocham tę blondyneczkę! I miłość zawsze przychodzi w samą porę, prawda? (Wiem, że nie, ale cicho - Walentynki są).

 

Jako dziecko jeszcze w czasach PRLu oglądałam ten klip z niesłabnąca fascynacją. A potem życie dopisało mi do tej piosenki dłuższy scenariusz. Sentyment ugruntowany.

 

No ileż można sobie patrzeć w oczy (What are you? Twelve? - że posłużę się ulubionym cytatem). Z Justinem miłość nabiera rumieńców. Och, jak nabiera!

 

Moja miłość jest prawdziwa. Dopóki się nie skończy. I nie ma już nic więcej do powiedzenia.

 

Klasyczny numer, ale to wykonanie rozkłada mnie na łopatki. Iggy Pop tak liryczny? Mrrrr, tak, poproszę jeszcze!

Więcej dobra znajdziecie tutaj:

A kto dobrnął aż tutaj zostanie nagrodzony okolicznościową infografiką o tematyce miłosno-muzycznej od Spotify. Kurde, nie mamy Adele na Fochu Walentynkowym, peszek...

Źródło: Spotify.comŹródło: Spotify.com Źródło: Spotify.com Źródło: Spotify.com

Więcej o: