Ćwir, ćwir! A nie, to nie ptaszki, to ktoś szczebiocze przez telefon

Siedząc sobie ostatnio w parku na ławce, rozkoszowałam się słońcem i śpiewem ptaków. Wtem! Obok mnie usiadła pani, która namiętnie rozmawiała przez telefon z ukochanym. Nawet nie wiecie, jak bardzo nie chciałam tego słyszeć.

W zasadzie, to mogłam wstać i się przesiąść, ale tylko w zasadzie, gdyż reszta ławek była już zajęta. Mogłam też wstać i pójść na spacer, ale miałam w tej chwili ochotę siedzieć na ławce, a nie spacerować. Po kolejnym już miłosnym wyznaniu pani, co będzie robiła panu w nocy pod kołderką nie wytrzymałam i poprosiłam, żeby oddaliła się ode mnie, bo uszy mi krwawią.

Pani się obruszyła i powiedziała, że jestem bezczelna, bo podsłuchuję jej rozmowy telefoniczne. No i się zaczęło. Pokłóciłyśmy się dość ostro i teraz jak o tym myślę, to głupio mi z tego powodu i zastanawiam się, kto był bardziej bezczelny. Ja czy ona?

Ja, bo ośmieliłam się zwrócić uwagę, że przeszkadza mi jej trajkotanie, czy ona, że zmusza innych do słuchania swojego trajkotu? Czy powinnam się nagiąć i oddalić w inne miejsce, żeby nie słuchać tego o czym rozmawia, czy to ona powinna znaleźć sobie jednak bardziej ustronny kącik do prowadzenia konwersacji?

Sytuacja w parku nie jest w sumie niczym szczególnym, bardzo często spotyka się ludzi w komunikacji miejskiej, którzy nic sobie nie robią z obecności innych osób i gadają przez telefon jak najęci. Trajkoty opowiadają o swoim dniu w pracy, o zakupach, wizycie u ginekologa czy miłosnych uniesieniach. Tutaj nie bardzo masz jak wstać i się przesiąść. Oczywiście możesz wysiąść na najbliższym przystanku i poczekać na kolejny autobus, ale umówmy się - kto by to zrobił?

Powiem szczerze, że osobiście jestem zażenowana jak dzwoni mi telefon w środkach komunikacji miejskiej. Staram się go jak najszybciej odebrać i powiedzieć wprost - jestem w autobusie oddzwonię później. Tak, jestem zażenowana. Czuję dyskomfort, że naraziłam innych współpasażerów na dźwięk mojego dzwonka, który może być dla kogoś po prostu bardzo irytujący. Czuję dyskomfort, że ktoś mógłby NAWET przypadkowo usłyszeć moją prywatną rozmowę. Ale wiecie, to ja i moje dziwactwa.

Bo to chyba są jednak dziwactwa, gdyż z tego co obserwuję, to większość ludzi nie ma najmniejszego problemu z pogawędkami telefonicznymi w autobusach, tramwaju czy metrze. Możliwe, że osoby te odcinają się od rzeczywistości i wydaje im się, że są sami tylko z rozmówcą i NIKT, ALE TO NIKT nie słyszy ich rozmowy. Możliwe, że telefon komórkowy daje im poczucie bańki prywatności, w której czują się po prostu bezpiecznie.

Z moich obserwacji wynika również, że jak ludzie rozmawiają w komunikacji miejskiej w cztery oczy, to jakoś nikogo to nie drażni. I coś w tym jest. Moim zdaniem chodzi o tembr głosu rozmówcy. Osoba rozmawiająca przez telefon jest po prostu głośniejsza. Często podnosi głos - no bo wiecie, ta druga osoba jest daleko i pewnie jej nie słychać.  Z tego miejsca chciałabym się pokajać, bo sama to robię! Serio, jak tylko odbieram telefon, to zaczynam się drzeć do słuchawki jak opętana. Nie mówię normalnie, tylko głośniej niż jest to potrzebne. Jest to beznadziejnie głupie, ale nie potrafię się tego odzwyczaić. Co ciekawe, podobno normalnie mówię dość cicho, więc to w ogóle dziwna dziwność.

Oprócz tego w komunikacji miejskiej czy parku dość ciekawym zjawiskiem jest rozmawianie przez telefon w kolejce do kasy. Nie dość, że ludzie stoją sobie na plecach, to jeszcze narażeni są na słuchanie trajkotów. Z tego co zauważyłam, to osoby z kolejki same sięgają po telefony i to one są prowodyrami trajkotania. Robią to pewnie z nudów, bo wiadomo, że od stania w kolejce można usnąć. Ale może podpowiem pięć sztuczek na radzenie sobie z nudą w kolejce:

-można sobie porozmyślać o czymś ciekawym

-można grać w grę

-można pogapić się na innych ludzi

-można posłuchać sobie muzyki

-można poczytać wiadomości

Osobiście preferuję sztuczki 1, 3 i 5. Z czwórki w ogóle nie korzystam, bo zapominam zawsze o słuchawkach, a grać w grę wolę na większych ekranach.

No dobrze, to teraz powiedzcie mi, czy byłam bezczelna, że zwróciłam pani uwagę, czy to ona była bezczelna, że ględziła przez telefon mając sobie za nic moją osobę?

Więcej o: