Jak już wyznałam przy okazji jednego z poprzednich artykułów, mam tendencję do gromadzenia przedmiotów i mebli, i jest szansa, że skończę jako stara zwariowana staruszka, ze stadem psów i kotów, w mieszkaniu zawalonym po sufit szpargałami. Lubię ładne przedmioty bez względu na ich walory praktyczne. Dlatego mam na przykład całą półkę aparatów (wszystkie działają i wszystkie bywają używane).
Wesołe stadko Wesołe stadko
Wesołe stadko
Jednym z najbardziej trafionych prezentów ostatnich miesięcy jest literka N, podprowadzona przy okazji wymiany szyldu nad wejściem do siedziby pewnej firmy. Panowie monterzy mieli litery wyrzucić, ale byli tak mili, że tej jednej mojej pozwolili się "zgubić", akurat kiedy obok przechodził mój chłopak. Teraz moja literka czeka na chwilę, kiedy będę miała czas przerobić ją z "prądu przemysłowego" na "domowy". Ma już namiar na sympatycznych panów elektryków, którzy dostosują ją do prądu w mieszkaniu. Stoi na deskorolkach, które kiedyś, jak wreszcie sprawię sobie wiertarkę, zostaną półkami.
N N
Poza tym mam słabość do tych głupich laleczek, czyli Vinyl Toys . Pierwsza była prezentem, a potem jakoś samo to poszło Mam winylowego stwora z warszawskiego drink klubu i z offowego sklepu z winylami (jednego z ostatnich w Stanach Zjednoczonych) w Austin.
Stwory Stwory
Stwory
Kotek Maneki-neko macha łapką i - mam nadzieję - przywołuje dobrobyt, szczęście i pieniądze pod mój dach.
Maneki-neko Maneki-neko
Maneki-neko
Mam też wiele innych rzeczy, równie do życia niezbędnych. Najwięcej z nich to prezenty, jest tez dużo łupów z pchlich targów i znalezisk. Jak malutka przenośna popielniczka "turystyczna", dodawana chyba jako prezent przy zakupie Fiata 125p, czy pamiątka z wycieczki nad morze - śruba z gdańskiej stoczni.
Popielniczka turystyczna Popielniczka turystyczna
Popielniczka turystyczna
Śrubka i Maur Śrubka i Maur
Śrubka i Maur
Jak to jest z tymi różnościami, które rozstawiamy z lubością po kątach naszego mieszkania i w miejscach eksponowanych, by zbierały kurz i kusiły koty do złego? Czy ktokolwiek jest odporny na zagracanie mieszkania durnostojkami? Z moich, zakrojonych na niezwykle szeroką skalę badań porównawczych przeprowadzonych na dziewczynach z redakcji Focha, wynika, że tak całkiem odporny nie jest nikt! Red. nacz. twierdzi, że durnostojek nie znosi i że jej mieszkanie jest od nich wolne. Niby jest odporna na dyskretny urok durnostojek. Nie jest za to odporna na urok Davida Bowie, o czym wiedzą uważni czytelnicy. Nie poprzestaje na wielbieniu skrytym, pan David ma w jej mieszkaniu własny ołtarzyk ku czci!
Nie przesadzajmy z ołtarzykiem...
Monika nie potrafi rozstać się z przedmiotami o wartości sentymentalnej. Ma kolekcję matrioszek, które najchętniej wyrzuciłaby z przyczyn ideologicznych, ale jakoś nie może. Trzyma więc w domu misia, który przeżył powódź (prezent od przyjaciółki) i tłustego Buddę od cioci, który jest z nią już kilkanaście lat.
Matrioszki Matrioszki
Matrioszki
Miś Miś
Miś
Budda Budda
Budda
Gosia też jest dziewczęciem uczuciowym. Niby pozbyła się różnych maskotek, zabwek, pluszowych owieczek i figurek, ale krasnale od mamy są nietykalne. Żyją na gosinej półce od lat, przeprowadzały się razem z nią już co najmniej trzy razy i wygląda na to, że nie opuszczą jej aż do śmierci. Niestety, nie sprzątają jak tylko Gosia wychodzi z domu, i nie gotują obiadów, a mogłyby, w końcu krasnoludki to krasnoludki!
Krasnoludki Krasnoludki
Krasnoludki
Agata jest praktyczna i w jej mieszkaniu rzeczy zbędnych raczej nie ma. Jedyną durnostojką, do jakiej się przyznaje jest buldożek.
Maurycy
Olga ma imponującą kolekcję Maryjek, mini misia berlińskiego, przeskalowane ludziki LEGO, chińskie figurki z podróży i koszmarną laleczkę Czaki (wybacz, Olgu, ale on jest paskudny!), którą zamykałabym chyba w lodówce, gdyby mi przyszło spać z nią pod jednym dachem.
Olgowe Maryjki - mały wycinek kolekcji Olgowe Maryjki - mały wycinek kolekcji
Olgowe Maryjki - mały wycinek kolekcji
Miś berliński Miś berliński
Miś berliński
LEGO zakon LEGO zakon
LEGO zakon
Pan Chińczyk Pan Chińczyk
Pan Chińczyk
A nasza Biurwa, na co dzień rozmawiająca z kucykami, ma takiego oto koleżkę - meksykańskiego pana muerte, o swojski imieniu Jorge. Jorge, jak widać, lubi sobie chlapnąć meksykańskiej wody ognistej.
Jorge Jorge
Jorge
Oczywiście, granica między lubieniem bibelotów a zbieractwem jest bardzo cienka. Trzeba uważać, bo kolejny uroczy przedmiocik dołączony do dziesiątek innych może nie zdobić, a zagracać mieszkanie. Ani się człowiek obejrzy, a jego mieszkanie zasiedlają dziesiątki porcelanowych jamniczków, cziłały w sukienkach albo wielki porcelanowy świstak - taki jak ten, który poraził mnie swym subtelnym pięknem w składzie osobliwości w Austin.
Wielki porcelanowy ... świstak? Wielki porcelanowy ... świstak?
Jorge
Zastanawiałam się, jak to jest z moją sympatią do durnostojek? Wszystko to chyba wyniosłam z domu. To znaczy, nie, że fizycznie wyniosłam, ale no wiecie o co chodzi. Przy okazji ostatniej wizyty u mamy zwróciłam na to uwagę - ile u niej w domu jest przedmiotów czysto dekoracyjnych. Niekoniecznie całkiem niepraktycznych, niekoniecznie używanych zgodnie ze swoim pierwotnym zastosowaniem. Piękne kaczuszki z brązu, porcelanowe cytryny z Toskanii, srebrna cukiernica na kluczyk (żeby dzieci nie podjadały!), obłupany kafel z pieca, kogutek i kurka, dzbanuszki w róże, paterki na czekoladki i puzderka na trzy landrynki.
No i TAKIE COSIE, że w życiu nie zgadłabym co to pierwotnie było.
Bardzo jestem ciekawa, czy zgadniecie czym są te srebrne przedmioty?
Na Foch Forum założyłam też wątek dla miłośników durnostojek - pochwalcie się swoimi skarbami!