Skąd brać dobrą muzykę, jeśli gardzicie muzyczną stołówką?
Mówią, że od przybytku głowa nie boli - a jednak! Im więcej narzędzi, tym więcej słyszę uwag, że w świecie dźwięków już tylko banał i miałkość, że serwisy streamingowe są nie tyle passe, co pasywne, a ich oferta przypomina menu na korpostołówce. Ja tam nie narzekam, szukanie nowej, dziwnej muzyki nigdy mi się nie znudzi, czasem tylko zwyczajnie nie mam ochoty lub czasu błądzić i przeczesywać zasobów wszystkich soundcloudów , mixcloudów i bandcampów po omacku - wpisując interesujące mnie słowa kluczowe, klikając w odniesienia, albo jak przystało na estetycznego zwyrodnialca - wybierając z olbrzymiego zbioru nieznanych mi płyt dziwnych artystów z najróżniejszych zakątków świata, te albumy, które mają dobrze zaprojektowane, ewentualnie frapujące okładki.
Czasami zdaję się na wybór innych - co też bywa ożywcze. Są jednak momenty, gdy jestem po prostu zmęczona. Pewnie też znacie ten stan - mimo bogatej oferty wybieracie zawsze to samo, albo rzeczy podobne. Robicie to dobrowolnie, lub za namową dostarczyciela produktu. Weźmy taki szwedzki Spotify . Teoretycznie jest tam 20 milionów utworów dostępnych za darmo o każdej porze dnia i nocy. 20 milionów to dużo. Tyleż samo utworów (choć często nie tych samych) oferuje norweski WiMP . Francuski Deezer, który sukcesywnie pozyskuje licencje do sporej ilości nowych, polskich wydawnictw muzycznych w swej bibliotece ma aż o 10 milionów piosenek więcej niż Spotify.
Co z tego, skoro odwiedzając dany serwis i chcąc usłyszeć coś nowego dostajecie menu zbilansowane i SKROJONE POD WAS. Konkretnie zaś pod Wasze wcześniejsze wybory. Za każdym razem, kiedy patrzę na spotifajowe polecane - mam wrażenie, że wchodzę do dobrze znanej mi stołówki, a pan po drugiej stronie, ten sam, co tydzień temu, miesiąc temu i rok temu mówi: "Lubisz klopsy? Hej mamy dla ciebie kotlety mielone i kotlety Pożarskiego" , albo: "Lubisz klopsy? Ten pulpet też zapewne ci się spodoba" .
Mam dla ciebie to samo, czego słuchałaś wczoraj, tylko w wersji light, MUSI CI SIĘ SPODOBAĆ
A co jeśli klient od klopsów ma ochotę na coś dziwnego, nowego i nieprzewidywalnego? Teoretycznie serwisy takie jak Spotify stają na głowie, żeby przekonać tych niezdecydowanych i nieco leniwych, że pomogą im dotrzeć do zaskakujących odkryć - sugerując już nie tylko słuchanie "radiostacji" zbierających wszystko, co podobne do "twojego ulubionego" (tak bardzo Last.FM , ziew), czy podglądanie tego, czego słuchają Twoim znajomi, ale też:
a) obserwowanie profili dziennikarzy muzycznych,
b) obserwowanie profili artystów i sprawdzanie czego ulubieni muzycy sami słuchają.
Efekt - wciąż podobny, może przerębel, w którym się kręcisz jest nieco szerszy, ale to wciąż przerębel w tym samym, bezpiecznym jeziorze. Na podobnych zasadach działa na przykład Spotiseek . To takie narzędzie, które pozwala odkryć, że w Twoim spotifajowym jeziorze, tym, w którym tak mozolnie ryjesz swój muzyczny przerębel są nowe ryby, w smaku dość podobne do tych, które sam łowisz, ale pewnie to lubisz, więc może chcesz? Zjesz? Spotiseek ma tę zaletę, że przy okazji pozwala z miejsca sprawdzić - jaki gatunek gra proponowany artysta, jaka jest średnia ocena jego twórczości - wyliczona na podstawie ocen z recenzji dziennikarzy i słuchaczy zebranych na Metacritic.com , można więc przy okazji uniknąć rzeczy średnich (średnio ocenianych), albo przekonać się na własnej skórze, dlaczego niektórzy artyści ze swoja twórczością plasują się raczej w dole tabeli.
Niesłuchane piosenki ze Spotify czekają na adopcję, znaczy na odsłuchanie
Z narzędzi przeczesujących zasoby Spotify znacznie bardziej podoba mi się Forgotify . Cóż to takiego? Stosunkowo nowa, bo odpalona w lutym tego roku wyszukiwarka, która podrzuca ci do przesłuchania losowo wybrane utwory z olbrzymiego, bo aż czteromilionowego worka zawierającego piosenki, których nikt nigdy nie słuchał na Spotify. Niektórzy mówią, że to szczyt hipsterki. Niech im będzie, kto malkontentom zabroni? Ja się czuję na Forgotify jak rodzice adopcyjni w sierocińcu - te piosenki takie biedne, niesłuchane, a przecież ktoś się starał, ktoś nagrywał z myślą, że znajdzie się choć jeden odbiorca... To ja kliknę, przytulę, pogłaszczę te biedactwa chociaż raz, choćby przez 32 sekundy (wiecie - Spotify zalicza "przesłuchane" po 30 sekundach).
Forgotify pozwala rzucić się na wzburzone fale oceanu muzyki i odpłynąć ku nieznanym lądom. Nigdy nie wiesz jakiej piosenki nikt nigdy nie przesłuchał. Czy to będzie dziwna elektronika? A może jakiś fajny indyjski utwór folkowy? Dość szybko można jednak przekonać się, dlaczego pewne utwory nigdy nie zostały odsłuchane na Spotify. Pomniejsze kompozycje klasyczne w nieszczególnej interpretacji, mizerne próbki indie-rocka wrzucane przez gówniarzy liczących na to, że zostaną drugimi Arctic Monkeys, ewentualnie bardzo, bardzo rdzenna muzyka ludowa z Pakistanu, którą znaleźć mogą jedynie specjaliści - jak widać nie szukają tu, bo pewnie już dotarli wcześniej, mniej "młodzieżowymi" sposobami, na przykład w 1972 roku odwiedzając autora źródłowego nagrania terenowego. Wciąż jednak można z tego oceanu wyłowić dla siebie jakąś perełkę, która Was zaskoczy.
Jeszcze dziwniejszym miejscem w internecie jest Rifflet . To kopalnia niedokończonych utworów. Ktoś miał pomysł na linię basu i ułożenie perkusji, ale zabrakło mu werwy, by dołożyć do tego partie gitary, kilka akordów na syntezatorze, a może wysamplowany i przetworzony dźwięk skrzypiec i suki biłgorajskiej - wrzuca to tutaj i czeka. Jedni przychodzą na Rifflet wybrać sobie brakujące elementy do ich utworów, inni mogą traktować wizytę tu jako antropologiczną przygodę.
Zapraszam do kopalni muzycznych niedoróbek
Przede wszystkim jednak to wciąż magazyn z półproduktami, jeśli więc czujecie głód, ale boicie się zagubić z Forgotify, albo po prostu chcecie dostać dobrze ułożony zestaw ciekawostek w opcji "klikam play i poznaję " - polecam cotygodniowe audycje na bandcampie , które zgrabnie zbierają nowości i muzyczne ciekawostki z tej platformy.
Jest tu indie-rock, tudzież sympatyczne piosenki w duchu amerykańskiego folku, szczypta world music, trochę rapu i bezpieczna elektronika. Wszystko opatrzone ładną ilustracją i krótkim komentarzem prowadzącego audycję. Jeśli zaś któryś z utworów wyda się Wam szczególnie interesujący - zawsze możecie skusić się na małą aktywność fizyczno-intelektualną i podążyć za nim na jego własny bandcampowy profil, a potem profil jego wydawcy i tak dalej, i tak dalej.
Są w internecie inne bezpieczne miejsca z niegroźną muzyką- można sobie kliknąć na przykład na regularnie odświeżaną listę przygotowaną przez autorów seriwsu Stereogum . Innym narzędziem jest Hype Machine - platforma, która pozwala na słuchanie nowych, dziwnych, opisywanych na muzycznych blogach utworów. Jest duża szansa, że wśród nazw zespołów i artystów, których utwory są tam linkowane znajdziecie tegorocznych lub przyszłorocznych gości polskich festiwali muzycznych.
Na co jest teraz hype wśród blogerów? Sprawdźcie zanim będzie modne wśród zwyczajnych zjadaczy muzycznego chleba.
Jesteście ciekawi świata, ale nie macie pewności, gdzie nadstawić ucho, by złapać dobre brzmienie z Azji, Afryki, czy Oceanii? Z całego serca polecam wam portal Beehy.pe - nie tylko dlatego, że stoi za tym przedsięwzięciem Polak, fantastyczny dziennikarz Mariusz Herma , ale przede wszystkim dlatego, że to międzynarodowa, oddolna inicjatywa, gdzie miłośnicy muzyki z całego świata dzielą się tym, co dobrego u nich słychać.
Wolicie być zaskakiwani i poznawać zupełnie inne brzmienia? Możecie śmiało zaglądać na serwis internetowy związany z opiniotwórczym brytyjskim czasopismem muzycznym Wire . W sekcji z muzyką poza pojedynczymi utworami znajdziecie zestawy "Office Ambience" , a w nich sporo dobrych utworów z sekcji eksperymentalnej elektroniki i free improv, ale też inne - bardziej rytmiczne, piosenkowe i melodyjne rzeczy. Warto sprawdzać, bo albumy wybierane przez ekipę z Wire nigdy nie schodzą poniżej dobrego poziomu. A tutaj najnowsza, marcowa playlista.
Omnomnom, Biurowe klimaty Wire.
Jeśli sami nie wiecie czego chcecie, po prostu macie ochotę poklikać sobie na chybił trafił i zobaczyć co z tego wyniknie, zapewne ucieszy was Hitlantis . Dużo kolorowych kulek i duża szansa, że w sposób przypadkowy znajdziecie coś, co was zaskoczy nie tylko negatywnie.
Co jeszcze można polecić głodnym dźwięków? Na przykład podcasty. Ja mogę rekomendować te, które znajdziecie na Lineout.pl - pozwalają poznać nowych polskich artystów elektronicznych, sprawdzić, co takiego polecają inni twórcy, jednocześnie okazuje się, że usłyszeć można kompozycje, których nie znajdziecie na serwisach streamingowych (patrzcie 20 milionów piosenek, 4 miliony takich, których nikt nie słuchał, a tych wyszperanych przez autorów niekiedy tam nie ma).
Wolicie zaufać konkretnemu człowiekowi? Może to być Gilles Peterson z BBC , może też Filip Kalinowski i jego poświęcone najróżniejszym muzycznym odkryciom z Polski - ale przygotowane dla zagranicznych odbiorców audycje Inside Out Poland , a może Szymon? Spora część moich zupełnie nieodważnych muzycznie znajomych chwali sobie jego tumblrową selekcję piosenek z bloga " Too Much Music Will Kill You " .
Sygnały z Polski nadawane na cały świat - polecam Inside Out Poland
Co jeszcze? Podpytałam kolegów i koleżanki- poza wyżej wymienianymi narzędziami polecają:
- Bleep.com - ja też polecam - a co mi tam.
- EX.FM - zbiera w jednym miejscu to, co na soundcloudzie, bandcampie i blogach tumblra
- Experimental ETC. - blog. Cytując za Marcelim Szpakiem , który go rekomendował: "Niezawodny brainfuck po kliknięciu w cokolwiek"
- NoData.TV - nie ma dźwięku, same okładki i tytuły, raczej forma rekomendacji słownej, resztę musicie wyklikać sobie sami.
- AUDIOLOOT , PLIXID - nie namawiam do kradzieży muzyki, ale już samo sprawdzanie bazy "spiraconych " albumów może Was naprowadzić na ciekawy trop. Aha - jest też biblioteka z "czarną" muzyką ("wszystkie albumy umieszczone w celach edukacyjnych")
- Robert U. poza kilkoma z powyższych sposobów do odkrywania nowej muzyki poleca filmy sportowe, albo to miejsce . Na zakończenie postanowiłam zebrać te muzyczne wykopaliska i rekomendacje, a następnie odnaleźć je raz jeszcze, oczywiście na YouTube i tam stworzyć playlistę. Zapraszam do słuchania, jestem ciekawa czy zgadniecie, którą piosenkę wyszperaliśmy na Forgotify :)
-
Dodatki do emerytury po 60. roku życia. Mogą zyskać nawet 1500 zł
-
On ciągle wyjeżdża, ona zostaje w domu. "Nie znamy innego życia"
-
Odczuwasz częste wzdęcia i bóle brzucha? Poznaj przyczyny Zespołu Jelita Drażliwego (IBS)MATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Koniec marynarek? Gwiazdy stawiają lżejszy zamiennik. Wakacyjną perełkę noszą już Kożuchowska i Sykut-Jeżyna
-
Zamiast wypić, spryskaj rośliny. Napój w mig rozprawi się z mszycami
- Sezon na paragony grozy rozpoczęty. Cena za filet z sandacza zwala z nóg. "Tak jest wszędzie"
- 5 najczęstszych błędów, które wpływają na sprawy łóżkowe
- Przewiewne i oddychające. Idealne na upały. To absolutny HIT dla 50-tek! Fałdki i boczki będą niewidoczne
- Wsyp do wody i zanurz stopy. Będą gładkie jak u niemowlaka
- Anna Popek zachwyca figurą w romantycznej sukience z głębokim dekoltem. Podobne modele znajdziesz w sieciówkach