Sześć powodów, dla których drażnią nas bezdomni i jedno wideo, które może to zmienić
Bo zaśmiecają nam ulice - dosłownie i w przenośni. Leżą na tekturach, ciągają za sobą wózki wypełnione toną śmiecia. Grzebią w śmietnikach, są brudni. Łażą za nimi pogruchotane przez życie psy i koty.
Bo brzydko pachną . Często zanim ich zobaczymy, najpierw czujemy ten kwaśny, drażniący zapach. Znacie te niezwykłe obrazki z komunikacji miejskiej - pół autobusu ściśnięte i upchnięte w jego przedniej części, bo na tylnich siedzeniach jedzie bezdomny. Co bardziej wrażliwi czy ci, co się nie śpieszą - wysiadają. Bo to ciężkie doświadczenie, choć paradoksalnie niezwykle szybko nos się przyzwyczaja do przykrych zapachów.
Bo czujemy się zagrożeni . Idziemy sobie osiedlowymi uliczkami, a tu nagle okazuje się, że w załomie budynku, za murkiem ktoś siedzi. Można podskoczyć ze strachu, zdarzyło mi się to nie jeden raz. I choć zdaje sobie sprawę, że rzadko kiedy tkwiący w letargu, nieraz śpiący po prostu w tych zaułkach ludzie nie są agresywni, chcą się po prostu schować - przed zimnem, wiatrem, deszczem czy spojrzeniami - to i tak odczuwam w takiej sytuacji silny niepokój.
Bo chcielibyśmy ich nie widzieć . Bo przypominają nam, że nie wszystko działa w społeczeństwie tak, jak powinno. Oczywiście - część z tych osób trafia na ulicę przez szereg popełnionych przez siebie błędów, z wachlarzem używek na czele, ale co to za wytłumaczenie? Wciąż nam przypominają (z góry dziękuję za dobre rady, że przecież powinni się wziąć za robotę i takie tam - pewnie, powinni, ale nie potrafią).
Bo chcą kasę . I to na pewno na alkohol. Zaczepiają, podchodzą i już wiemy, że będą chcieli prosić o pieniądze, już czujemy rosnącą irytację, że to się ZNOWU dzieje. I gdzieś też w środku nam bywa źle, że odmawiamy. Ale przecież mamy rację, bo nie będziemy dawać złotóweczki na kolejnego jabola. A że mówił, że jest głodny i na takiego wyglądał. I tak przepije. Ale może jednak nie. Gryzie nas to czasem, czasem nie. To też nas drażni.
Bo może są chorzy i nie daj Boże nas dotkną, albo dziecko nam zaczepią i robaki z wirusami przeskoczą. Bo przecież na pewno robaki i wirusy mają, prawda? Skoro tak wyglądają i śmierdzą, to na bank.
Zapominamy, że to też ludzie. Nie chodzi mi o to, by się nad nimi litować, by zabierać każdego z ulicy i sadzać na miejscu dla zbłąkanego wędrowca. Ale mam wrażenie, że zapominamy, że za takim człowiekiem może stać historia, która mogła przytrafić się nam. Trochę tak, jakbyśmy uważali, że oni się tacy urodzili - od razu dorośli, zarośnięci, z wózkiem pełnym puszek i butelek. Ale większość z nich zapewne stała się bezdomnymi w wyniku wydarzeń, czasem błahych, czasem wielkich, które zadziałały jak efekt kuli snieżnej.
Jak w przypadku pewnego profesora, którego złamała śmierć żony. Nie mieli dzieci, mieszkali daleko od rodziny. Profesor zaczął pić, snuć się po barach. Nie przychodził do pracy, więc szybko ją stracił. Przepijał oszczędności. Okradziono go z kluczy do mieszkania i dokumentów, było mu wszystko jedno i snuł się po ulicach - wyglądał jak włóczęga, więc nikt mu nie pomógł, on o pomoc nie prosił. Skończył zdaje się pod kołami samochodu - leżał potrącony przez auto przy ulicy, nikt mu nie pomógł, bo każdy z przechodniów myślał, że to jakiś bezdomny śpi na ulicy, łachudra. Tak, opowiedziałam Wam film. Niestety nie pamiętam tytułu, wydaje mi się, że był to film francuski, ale jakiś taki niszowy, z nikim znanym, widziałam go kiedyś przy okazji jakiegoś przeglądu nikomu nieznanych filmów. (Jeśli też widzieliście, poratujcie tytułem, bo strasznie mi źle, że nie mogę sobie przypomnieć, a wujek Google nie umie pomóc.)
Ten film, który sprawił, że zupełnie inaczej zaczęłam patrzeć na bezdomnych. Wciąż mnie irytują, nie będę udawała świętej. Ale dopuszczam myśl, że może kiedyś byli to szanowani społecznie, spełnieni ludzie, którzy przeżyli jakiś koszmarny moment zwrotny. I mieli pecha.
Kiedyś zaczepił mnie bezdomny, bardzo kulturalny i niepijany. Oczywiście przepraszając bardzo poprosił o złotóweczkę, ale - "Nie chcę tak za darmo droga pani, coś pani zaśpiewam" . Aha, pomyślałam, będzie się działo, zaraz jakieś pijackie trele polecą - już rozglądałam się nerwowo, którędy uciekać. I pan zaczął śpiewać, a mnie zatkało, bo śpiewał tak, że Sting i Pavarotti mogliby mu buty czyścić. Bo kiedyś się kształcił. I kocha śpiewać. Ale niestety kocha też pić, a żona z domu wyrzuciła.
Kilka lat temu krążyło po sieci wideo przedstawiające bezdomnego obdarzonego fantastycznym radiowym głosem.
Zauważony przez kogoś życzliwego, stał się gwiazdą internetów , a z czasem i radiostacji. Iście amerykański model kariery - nawet nie od pucybuta, ale od bezdomnego włóczęgi do celebryty. Piękne, filmowe scenariusze się zdarzają.
Ja Wam na deser zaserwuję kawałek melodramatu, tak ku refleksji. A czy Ty rozpoznałbyś bliską sobie osobę w bezdomnym?
Też nie, prawda?
-
Weź 8 zł i idź do apteki. Skóra będzie jędrna, a zmarszczki wypełnione
-
Położna zdradza, co znajduje wewnątrz ciężarnych podczas porodu
-
10 wskazówek przy diecie dla osób cierpiących na Zespół Jelita Drażliwego (IBS). Sprawdź, czego powinieneś unikać przy tym schorzeniuMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Jak wygląda Beata Kozidrak bez doczepionych włosów i mocnego makijażu? "Piękna"
-
CCC wyprzedaje wygodne sandały. Skórzany model Lasocki zachwyca stylem
- Znajdziesz koty wśród pingwinów? "Musiałam sprawdzić rozwiązanie"
- Najpiękniejszy kolor szminki. Dodaje blasku i optycznie wybiela zęby
- Ksiądz rozbawił gości weselnych do lez. "Chciałabym takiego księdza"
- Romans prawie zniszczył mu małżeństwo. "Okazałem się gówniarzem"
- Te sukienki rządzą na weselach w 2023 roku! Maskują brzuch i boczki. TOP 3 modele z sieciówek w okazyjnych cenach