Wyleci ptaszkiem, wróci wołem - Jennifer Lawrence zbiera cięgi za niewyparzony język
Pierwsza wersja tytułu tego tekstu brzmiała: "O ludziach cierpiących na nieuleczalny ból dupy" , ale postanowiłam zrezygnować z hejterskiego tonu. Mimo całej mojej miłości do JLaw i chęci obrony tej kochanej dziewczyny, myślę, że to sytuacja, której dobrze się przyjrzeć na chłodno i może wyciągnąć jakąś naukę dla siebie? Bo kto z nas nie rzucił nigdy głupiej, bezmyślnej uwagi, niech pierwszy rzuci kamieniem.
O co chodzi tak w ogóle? Otóż Jennifer Lawrence, 23-letnia aktorka, która mimo młodego wieku ma już na koncie trzy oscarowe nominacje i jedną wygraną statuetkę, cieszy się zasłużonym uznaniem branży i miłością publiczności, nagle a niespodziewanie znalazła się w ogniu krytyki. Cóż zrobiła? Prowadziła po pijanemu? Ćpała narkotyki i obnażała się w miejscach publicznych? Kradła ciuchy z drogich butików? Pobiła fotografa? Przeglądając podręczny katalog gwiazdorskich wybryków trudno znaleźć coś, czego jeszcze nie popełniono. A jednak Jennifer się udało. Bo podobno ZAŻARTOWAŁA z gwałtu. Czy rzeczywiście?
JLaw na przyjęciu Vanity Fair i Armani (dansdehaans.tumblr.com) JLaw na przyjęciu Vanity Fair i Armani (dansdehaans.tumblr.com)
JLaw na przyjęciu Vanity Fair i Armani (dansdehaans.tumblr.com)
Sytuacja, która ściągnęła gromy na aktorkę , podobno (podobno, bo nikt oficjalnie jej nie potwierdził) miała miejsce w Cannes podczas przyjęcia wyprawionego przez magazyn "Vanity Fair" . Zobaczywszy w tłumie gości reżysera Alfonso Cuaróna, jak zawsze spontaniczna Lawrence, podbiegła doń, złapała za ramiona i wydała z siebie ekstatyczny pisk godny zwariowanej fanki. Sytuacja zostałaby zapewne wliczona w poczet uroczych zachowań, z których słynie Jennifer , gdyby nie jeden drobny szczegół. Aktorka miała bowiem powiedzieć, że to był jej "rape-scream" , czyli krzyk, jaki wydaje w czasie gwałtu.
Niezbyt subtelna metafora(?), ale reakcje wywołała równie toporne: "nas to nie śmieszy", "jesteśmy rozczarowani", "jak mogłaś WYŚMIEWAĆ SIĘ z ofiar gwałtu?" . Fala hejtu toczy się wartko przez odmęty internetu . Tak wartko, że aż budzi podejrzenie, że wielu niecierpliwie czekało na jakieś potknięcie tej złotej dziewczynki, która przecież właśnie z potknięć uczyniła swój znak rozpoznawczy , by móc jej wreszcie przyłożyć. A przecież po kim jak po kim, ale po niej można było się spodziewać czegoś "niestosownego" ? Potykając się w drodze po odbiór Oscara, spontanicznie reagując na obecność Jacka Nicholsona podczas wywiadu, składając nie dla wszystkich zrozumiały hołd Meryl Streep - za każdym razem JLaw przełamywała wizerunek ugrzecznionej gwiazdeczki. Była naturalna, szczera, emocjonalna. Za to ją kochaliśmy. Ja na pewno, bo to aktorka, której poczynania śledzę od czasu jej wybitnej roli w "Do szpiku kości" . W tedy jej talent po prostu mnie obezwładnił, a ten jej urok, niewymuszony wdzięk, żywa inteligencja i przekorne poczucie humoru, którym dawała ujście podczas wszelkich publicznych wystąpień, zjednały moją sympatię jeszcze mocniej.
Czy jej uwaga o gwałcie była więc niestosowna? Głupia na pewno, ale przecież nie ma w niej nic jawnie podłego, jak choćby w niedawnych rewelacjach JKM na temat kobiet, które udają opór podczas gwałtu . Nie nazwałabym tego też lekceważeniem, ani tym bardziej wyśmiewaniem gwałtu. Przy tym uważam, że można żartować ze wszystkiego: z papieża, gejów, glutenu, Holocaustu, raka, Polaków oraz dowolnie wskazanej świętej krowy. Można - śmiech jest dla ludzi i często służy oswajaniu niełatwych tematów. Cenzurowanie dowcipów jest jednym z najgorszych przejawów tzw. politycznej poprawności. Są też ludzie, którzy zawodowo jadą po bandzie i żarty stroją sobie okrutne ze wszystkiego, jak mistrzowie stand-upu Louis CK czy Sarah Silverman. Ta ma zresztą w swoim dorobku żarty o gwałcie, a jakże.
Każdy żart jednakże obarczony jest ryzykiem, że ktoś poczuje się dotknięty. Nawet jeśli twoje intencje były czyste jak łza, nawet jeśli zasadniczo nie lubisz robić ludziom przykrości, a wymsknęło ci się ot, o jedno słowo za dużo, bo poniosła cię własna swada. Zdarza się. Zwłaszcza osobom ekspresyjnym, temperamentnym, spontanicznym i szczerym. Takim jak Jennifer Lawrence. I takim bardziej zwyczajnym - jak ja, bo spokojnie przywołać mogę z pamięci sytuacje, w których raczej powinnam była sobie odgryźć jęzor albo uciąć rękę zanim powiedziałam, czy napisałam jakieś niepotrzebne słowo. Jak w niedawnym tekście o rankingu wpływowych Polek, w którym całym sens swojej wypowiedz zamazałam tym jednym źle użytym słowem: "raszple" . Wstydzę się tego i jest mi nieprzyjemnie ilekroć o tym pomyślę. Ale nie odwołam już tego, nie zmienię, nie odczynię. Może za to będę bardziej uważna w przyszłości?
Mam nadzieję, że Jennifer też zapamięta sobie tę lekcję pokory ze strony internetu: że co wyleci z twych ślicznych ust ptaszęciem, może wrócić wołem, który z przyjemnością cię stratuje. Reakcje były przesadne, ale to nie znaczy, że wolno je olać. Nie olewaj kochana złota dziewczyno! Zapamiętaj i bądź jeszcze lepsza. Choć właściwie już jesteś .
-
"Mam talent". Wyszedł na scenę z psem. Jurorzy wzruszyli się do łez
-
Kiedy przycinać piwonie? Termin jest kluczową kwestią, aby pięknie kwitły
-
Czego pragnie ośmiolatek w Dniu Dziecka? "Mamo, popatrz na mnie" SPONSOR: TOYOTA
-
Zapomnij o szortach, teraz nosimy jortsy. Jak wyglądają najmodniejsze spodenki na lato 2023?
-
Podsyp borówkę. Nie zapłacisz ani grosza. "Robię to od 20 lat"
- Przepis na syrop sosnowy. Pomoże w przeziębieniu i będzie bazą pod nalewkę
- Zmywarka nie domywa naczyń? Zapominasz wyczyścić mały element
- Przywołaj lato z nową, ulepszoną kolekcja The Ritual of Karma. Poczuj moc pozytywnej energii
- Darmowy turnus rehabilitacyjny. Niektórym ZUS opłaci pobyt w sanatorium
- Zmarszczki są wygładzone, worki pod oczami zredukowane. Ten pielęgnacyjny HIT trzeba mieć w kosmetyczce